MAM DO WAS OGROMNĄ PROŚBĘ, WEJDŹCIE W TEN LINK :
https://www.facebook.com/DecathlonPolska/photos/a.752408624819364.1073741837.100412623352304/752408634819363/?type=1&theater
I KLIKNIJCIE LUBIE TO
MAM SZANSE SPEŁNIĆ SWOJE MARZENIE I WYGRAĆ BILET NA MISTRZOSTWA ŚWIATA
JESTEM NA 5 MIEJSCU, A MUSZĘ BYĆ NA 1
PROSZĘ POMÓŻCIE :<
Z GÓRY DIZĘKUJE <3
czwartek, 21 sierpnia 2014
wtorek, 19 sierpnia 2014
Rozdział 115
*2 miesiace później*
25 kwiecień 2016
Dzisiaj Michał wracał do Polski.O 12 zjawiłas się na lotnisku w Katowicach i czekałaś na ukochanego. Sezon w Rosji się skończył, co wiążę sie z końcem umowy Michała. Usłyszałaś komunikat, że jego samolot wylądował. Po pół godzinie zobaczyłaś Michała z dużą walizką. Zaczełaś mu machać, a gdy cię zoabczył, zaczął zmierzac szybko w twoim kierunku. Będąc przed tobą puścił walizkę i mocno cię przytulił, a później pocałowął.
-Cześć kochanie. -uśmiechnęłaś się.
-Tęskniłem.
-Ja też, a teraz chodź jedziem do domu. -chwyciłaś go za rękę. Zabrał walizkę i skierowaliście swoje kroki na parking. Chciałaś usiąść za kierownicą, ale Michał ci nie pozwolił.
-Dlaczego nie mogę prowadzić? -oburzyłaś się kiedy ruszyliscie.
-Bo dawno nie jeździłem po polskich drogach. -wystawił ci jezyk. Nie odzywałaś się do niego calą drogę. W końcu po godzinie dojechaliście do Żor. Wysiedzliście z samochodu, szybko poszłaś do mieszkania nie czekając na Michała. Nie byłaś na niego zła, ale chciałaś sie z nim trochę podroczyć. Otworzyłaś drzwi, zostawiłaś je uchylone lekko, zdjełaś buty i poszłaś do kuchni żeby się napić. Wyjęłaś z szafki szklanke, a z lodówki sok jabłkowy i zaczęłaś nalewać. Poczułaś w tym momencie czyjeśc ręce na twoich biodrach i rozlałaś sok.
-Michał cholera! -krzyknęłaś. Odwróciłaś się i zamarałaś.To nie był Michał, to był Kuba. -Co ty tu robisz?! -zapytałaś wściekła i wyrwałaś się z jego uścisku.
-Jestem. -odpowiedział spokojnie i zaczął niebezpiecznie się do ciebie zbliżać. "Gdzie Michał?!" Krzyczał głos w twojej głowie. Cofałaś się, a on się zbliżał. W końcu poczułaś za sobą blat. Zero ucieczki, a on jest przed tobą.
-Wyjdź stąd! -krzyknęłaś.
-Nie. -oparł swoje dłonie tak, że teraz kompletnie nie miałaś jak się wydostać. -A gdzie twój kochaś? -odwrócił się do tyłu.
-Zaraz tu będzie,w ięc lepiej wyjdź, bo nie będzie ciekawie. -pamiętasz jak mówiłaś o tamtym zajściu Michałowi, był wściekły. nawet chciał do niego jechać, ale wybiłaś mu to z głowy. A teraz bałaś się co będzie.
-A może tak. -spojrzał na ciebie z pożądaniem. Usłyszeliście trzask drzwi. Odetchnęłaś z ulgą. -No to się bawimy. -szepną i wpił się w twoje usta. Chiałaś go odepchnąć, ale napierał na ciebie całą siłą.
-Patry... -urwał. -Co tu się kurwa dzieje?! -krzyknął. Słyszałaś, że był zdenerwowany.
-To ty nadal z nim jesteś? -zapytał Kuba odsuwajac się od ciebie. -Mówiłaś mi, że z nim zerwałaś.
-Co?! Ty chyba jeste s chory, ja nic takiego nie mówiłam. -chciałaś się wydostać z jego rąk, ale nie dałaś rady.
-Zostaw ją. -powiedział Michał.
-Ona jest moja, patrz i się uczy. -pocałował cię, ale za chwile już nie czułaś jego ust na swoich. Kubiak odciagnął go od ciebie i mocno go uderzył. Chwycił go za ubrania i wyszeł z kuchni. Osunęłaś się po ścianie i zaczęłaś płakać. Po chwili poczułaś jak ktoś siada obok ciebie i mocno cię do siebie przytula. Był to Michał. Wtuliłaś się w jego ramiona.
-Cii skarbie nie płacz.
-Przepraszam. -szepnęłaś.
-Ty? Nie masz za co. -pocałował cię w czoło. -A on już nie będzie się mieszął w nasze życie.
około 2 tygodnie później
Michał od ponad tygodnia trenuje z kadrą w Spale. Dzisiaj był 14 maja, była godzina 8, a ty wyjeżdżałaś do Spały. Dzisiaj wszystkie dziewczyny miały odwiedzić chłopaków. Do domu miałyście wracać we wtorek na wieczór. Gdyż trener musiał coś załatwić. Kilka minut po 11 parkowałaś samochód na aprkingu w Spale. Wyciągnęłaś małą walizkę i ruszyłaś do ośrodka. W recepcji poprosiłaś o klucz do pokoju i ruszyłaś na 4 piętro. Pokój miałaś dzielić z Iwoną, Dominiką i Sebastianem. Windą wjechałaś na odpowiednie piętro i weszłaś do pokoju 320.
-Pati! -krzyknęła Ignaczakowa i cię przytuliła.
-Cześć wam. -uśmiechnęłas się. Podałaś młodym Ignaczaką po czekoladzie, za co dostałaś buziaka w policzek.
-Elo elo. -do pokoju wpadł Krzysiek. Uderzyłaś się w czoło. -PATRYCJA! -ryknął i cię przytulił. -Chodź do Miśka, bo już wariuje. -pociagnął cie za rękę, ale zaraz wrócił i powiedział do żony. -Zaraz wracam. -przesłał jej jeszcze buziaka w powietrzu. Usłyszałaś śmiech Iwony.
-Czy mogłabym sama iść.
-A tak. -weszliscie do windy. Zjechaliście na drugie piętro.
-To ja wracam do rodziny, pokój 113.
-Dzięki. -wywróciłaś oczami. Zapukałaś do pokoju.
-Otwarte! -usłyszałaś krzyk swojego narzeczonego. Otworzyłaś drzwi i weszłaś do środka.
-Dzień dobry.
-Patrcyja. -szybko zerwał się z łóżka, oparł cię o ściane i wpił sie w twoje usta.
-Jezu Misiek. -szepnęłaś głęboko oddychając. -Co cie napadło?
-Stęskinłem się. -zatopił swoję głowę w twojej szyi i zaczął ją całować.
-Michał. -jęknęłaś, gdy jego ręce znalazły się pod twoją koszulą. Nagdle drzwi się otworzyły i do środka wszedł Winiar. Ukryłaś swoją twarz w torsie Michała. Czułaś jak na twoich policzkach pojawiają się rumieńce, a Kubiak tylko się zaśmiał.
-Ups. -powiedział i zatrzymał się. -Ja tylko wezmę portfel, nie przeszkadzajcie sobie. -powiedział, wziął i wyszedł. Zaraz wrócił. -Tylko pamiętajcie, że przed ślubem to grzech. -pogroził wam palcem.
-Winiarski! -krzyknął ze śmiechem Michał i chucił w niego poduszką. Jednak odbiła się ona od drzwi.
-Nieywyżyte dziecko. -mruknęłaś i uwolniłaś sie z uścisku.
-Ja? -zapytał z głupkowatym uśmiechm.
-A niby ja? -uniosłaś brwi.
-Tak. To nie moja wina, że wariuję na twoim punkcie. -jego ręce znalażły się na twoich biodrach, a za chwilę złączyliście wasze usta w pocałunku.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też Misiu. -nim się obejrzeliście, a była już 14. Trzymajac się za ręce zeszliście na obiad. Przywitałaś się z resztą chłopaków i ich połówkami. Cały obiad przebiegł wam w wesołej atmosferze.
-O 18 będzie grill tam gdzie zawsze. -powiadomił was Winiarski.
-Spoko loko. -powiedziałaś.
Do 18 czas minął równie szybko co do obiadu. Michał zabrał bluzę i telefon. Wjechaliście windą jeszcze na twoje piętro, ale pokój był już zamknięty. Wyciągnęłaś z kieszeni klucz i weszłaś do środka. Zabrałaś bluzkę oraz torbę z zaproszeniami, które mieliście zamiar zaraz wszystkim wręczyć. Zamknęłaś dzrwi i ruszyliście na dół. Po drodze spotkaliście Nowakowskich i razem udaliście się do miejsca, gdzie był organizowany grill. Na miejscu czekało już jedzenie oraz napoje, a nawet alkohole.
-Dobra to tak na początek. -zaczął Michał, a wszyscy na niego spojrzeli. -Oficjalnie chcielibyśmy was zaprosić na nasz ślub. -powiedział.
-Jeee! -krzyknął radośnie Igła i was przytulił.
-Kiedy?
-10 wrzesnia. -odpowiedziałaś. Wspólnie z ukochanym rozdałaś zaproszenia.
-Mamy nadzieje, że sie zjawicie.
-No pewnie, ale będzie biba. -zaśmiał się Winiar, który zaraz mrugnął okiem do Ignaczaka. Wiedziałaś, że coś wykombinują. Rozparili grilla i zaczęła się impreza.
Obudziłaś się rano, spałaś na boku, otworzyłas oczy i zobaczyłaś uśmiechniętego Michała. Wystraszyłaś się w pierwszym momencie.
-Dzień dobry. -pocałował cię.
-Głupku przestraszyłes mnie.
-Przepraszam. -uśmiechnął się tak słodko, że nie mogłas się na niego długo gniewać.
-Gdzie Iwona?
-U Krzyśka. -leżeliście i wpatrywaliście się w siebie kilkanaście minut. Michał palcem dotknął twoich warg. Przejechał po nich, a ciebie przeszedł dreszcz.
-Kocham twój uśmiech. -powiedział z uśmiechem. -I oczka. -pocałował cię w to miejsce. -I nosek, i czółko, i dłonie, ręce. -każdą wymienioną część pocałował.
-A uśmiechu to nie pocałowałeś. -powiedziałaś ze smutną minką.
-O mój bład. -zmienił pozycję tak, że leżał nad tobą opierając się na rękach. Wpił się w twoje usta. -A wiesz co jeszcze kocham? -pokręciłaś przecząco głową. Podwinął twój brzuch i zaczął go załować, kierując się w górę. Twoja koszulka coraz bardziej się podwijała.
-Wujek! -usłyszeliście radosny krzyk Dominiki. Michał szybko wstał, a ty poprawiłaś pidżamę.
-No cześć szkrabie. -wziął ją na ręce i okręcili się kilka razy, a mała Ignaczak śmiała się radośnie.
-Pasuje ci. -mruknął Krzysiek z uśmiechem stojąc w drzwiach.
Po obiedzie razem z Michałem wyszliście na spacer. Trzymajac się za ręce ruszyliscie w kierunku lasu.
-Kupiłeś już garnitur? -zapytałaś.
-Nie, ale mam już coś na oku. A ty suknie?
-Co ty nie mam. W każdej wyglądam normalnie jak w worku na ziemniaki. -jęzknęłas.
-Nie przesadzaj.
-Nie przesadzam. -oburzyłaś sie, a on delikatnie cię pocałował. Ruszyliście dalej.
-Po ostatnim błędzie... -zaczął. -Dostałem kilka propozycji z klubów.
-Gdzie? -zapytałaś.
-Z Jastrzębia, Macareaty i Ankary...
-Aha. -szepnęłaś. -Wyjedziesz. -bardziej stwierdziłaś niż zapytałaś.
-Tak. Nie. Nie wiem. Znaczy chcę to z tobą uzgodnić. Bo ja wiem, że to w Jastrzębiu będę grał przez ostatnie lata mojej kariery, no chyab, ż mnie nie będą chcieli, ale ten sezon chciałbym zagrać jeszcze gdzie indziej.
-Ja nie będę mogła wyjechać do Włoch czy Turcji...
-Wiem. -westchnął i zatrzymał się. Stanał na przeciwko ciebie. teraz patrzyliście sobie prosto w oczy.
-Nie mogę ci zabronić się rozwijać.
-Ale ja nie chcę, żebyś cierpiała.
-Michał, kocham cię i chcę, żebyś się rozwijał. ten sezon przetrwaliśmy to teraz czy będziesz grał w Turcji czy we Włoszech nic nie zmieni. Tym bardziej, że będziemy już małżeństwem.
-Takie tłumaczenie. -widziałaś, że zaczyna się robić nerwowy.
-O co ci chodzi?
-Bo ja chcę żebyś była przy mnie cały rok.. no większość. TYM BARDZIEJ, że będziemy małżeństwem.
-Ja nie mogę wyjechać. -powtórzyłaś się. -Chcesz wyjechać, ja nie mogę ci zabronić.
-A może zrezygnuje z kariery? -zapytał całkiem poważnie. Spojrzałaś na niego zdziwiona.
-Nie Michał, tego nie możesz zrobić.
-A co jeśli chce? Bo cię kocham i nie chcę cię zostawiać samej?
-Nie, nie chcesz tego, ja też tego nie chcę. Będę cię miała wtedy na sumieniu.
-Ale będę z tobą.
-Nie! -krzyknęłaś. -Nie Michał, jeśli zrezygnujesz to już nigdy mnie nie ujrzysz na oczy.
-Nie zrobiłabyś tego.
-Z ciężkim sercem, ale bym zrobiła. Czy my musimy się kłócić? -zapytałaś, a on nie odpowiedział. Spojrzał w bok. Nie wiedziałaś co mu odbiło. Odwróciłaś się i ruszyłaś do ośrodka. Obejrzałaś się, ale on nadal stał w tym samym miejscu, nawet nie drgnął. Byłaś jakieś 30 metrów od ośrodka. Zobaczyłaś siatkarzy przed ośrodkiem, którzy odbijali piłkę. No tak dziewczyny były na basenia, a dzieciaki na placu zabawł. Przed samym wejściem stał Krzysiek. Z każdym krokiem w twoich oczach było coraz wiecje łez. Chłopaki patrzyli na ciebie zdziwieni. Podeszłaś do Krzyśka i przytuliłaś się do niego. On spojrzał na twoją twarz i zobaczył łzy. Objął cię i nic nie mówił, o nic nie pytał. Biło od niego takie ciepło. Po chwili usłyszałaś kroki. Odwróciłaś delikatnie głowę.Zobaczyłaś Michała, który zmierzał do ośrodka, spojrzał na ciebie smutnym wzorkiem i wszedł do środka. Spóściłaś głowę i ponownie się rozpłakałaś.
-Pati, co się stało? -usłyszałaś cichy głos Krzyśka.
-Przepraszam. -oderwałaś się od niego i biegiem ruszyłaś do swojego pokoju. Do środka wszedł twój brat.
-Siostra co się dzieje? usiadłaś i ukryłaś twarz w dłoniach. Opowiedziałaś mu o rozmowie w lesie. On sam nie wiedział co się stało Michałowi.
-Mogę zostać sama? -zapytałaś.
-Będzie dobrze. -pcoałował cię w głowę i wyszedł. Szybko się spakowałaś i wyszłaś z pokoju. Klucz do niego zostawiłaś na szafce. Wyszłaś na korytarz z walizką i torebką.
-Ciocia, a ty już wyjeżdżasz? -usłyszałaś głos Oliwiera Winiarskiego, odwróciłas się, a on stał za tobą. Otarłaś łzy i ukucnęłas przed nim.
-Niestety Oli. Ale mam do ciebie prośbę, nie mów wujkowi Michałowi, że pojechałam, nikomu nie mów dobrze?
-Ale nie wolno mi kłamać. A poza tym będa się o ciebie ciociu martwić.
-Wiem, ale proszę zrób to.
-No dobrze. Ale nie płacz ciosiu. -przytulił cię.
-Część Oli. -pocałowąłaś jego policzek.
-Pa ciociu. -tylnim wyjściem wyszłaś, wpakowąłaś walizkę do samochodu, wsiadłaś do środka i odjechałaś do Żor.
------------------------
Ufff, skończyłam. Nabrała mnie dzisiaj chęć i oto powstało to wyżej.
Mam nadzieję, że moja wena wróciła i rozdziały będą częściej dodawane :)
Komentujcie, bo to motywuje!
Pozdrawiam!
25 kwiecień 2016
Dzisiaj Michał wracał do Polski.O 12 zjawiłas się na lotnisku w Katowicach i czekałaś na ukochanego. Sezon w Rosji się skończył, co wiążę sie z końcem umowy Michała. Usłyszałaś komunikat, że jego samolot wylądował. Po pół godzinie zobaczyłaś Michała z dużą walizką. Zaczełaś mu machać, a gdy cię zoabczył, zaczął zmierzac szybko w twoim kierunku. Będąc przed tobą puścił walizkę i mocno cię przytulił, a później pocałowął.
-Cześć kochanie. -uśmiechnęłaś się.
-Tęskniłem.
-Ja też, a teraz chodź jedziem do domu. -chwyciłaś go za rękę. Zabrał walizkę i skierowaliście swoje kroki na parking. Chciałaś usiąść za kierownicą, ale Michał ci nie pozwolił.
-Dlaczego nie mogę prowadzić? -oburzyłaś się kiedy ruszyliscie.
-Bo dawno nie jeździłem po polskich drogach. -wystawił ci jezyk. Nie odzywałaś się do niego calą drogę. W końcu po godzinie dojechaliście do Żor. Wysiedzliście z samochodu, szybko poszłaś do mieszkania nie czekając na Michała. Nie byłaś na niego zła, ale chciałaś sie z nim trochę podroczyć. Otworzyłaś drzwi, zostawiłaś je uchylone lekko, zdjełaś buty i poszłaś do kuchni żeby się napić. Wyjęłaś z szafki szklanke, a z lodówki sok jabłkowy i zaczęłaś nalewać. Poczułaś w tym momencie czyjeśc ręce na twoich biodrach i rozlałaś sok.
-Michał cholera! -krzyknęłaś. Odwróciłaś się i zamarałaś.To nie był Michał, to był Kuba. -Co ty tu robisz?! -zapytałaś wściekła i wyrwałaś się z jego uścisku.
-Jestem. -odpowiedział spokojnie i zaczął niebezpiecznie się do ciebie zbliżać. "Gdzie Michał?!" Krzyczał głos w twojej głowie. Cofałaś się, a on się zbliżał. W końcu poczułaś za sobą blat. Zero ucieczki, a on jest przed tobą.
-Wyjdź stąd! -krzyknęłaś.
-Nie. -oparł swoje dłonie tak, że teraz kompletnie nie miałaś jak się wydostać. -A gdzie twój kochaś? -odwrócił się do tyłu.
-Zaraz tu będzie,w ięc lepiej wyjdź, bo nie będzie ciekawie. -pamiętasz jak mówiłaś o tamtym zajściu Michałowi, był wściekły. nawet chciał do niego jechać, ale wybiłaś mu to z głowy. A teraz bałaś się co będzie.
-A może tak. -spojrzał na ciebie z pożądaniem. Usłyszeliście trzask drzwi. Odetchnęłaś z ulgą. -No to się bawimy. -szepną i wpił się w twoje usta. Chiałaś go odepchnąć, ale napierał na ciebie całą siłą.
-Patry... -urwał. -Co tu się kurwa dzieje?! -krzyknął. Słyszałaś, że był zdenerwowany.
-To ty nadal z nim jesteś? -zapytał Kuba odsuwajac się od ciebie. -Mówiłaś mi, że z nim zerwałaś.
-Co?! Ty chyba jeste s chory, ja nic takiego nie mówiłam. -chciałaś się wydostać z jego rąk, ale nie dałaś rady.
-Zostaw ją. -powiedział Michał.
-Ona jest moja, patrz i się uczy. -pocałował cię, ale za chwile już nie czułaś jego ust na swoich. Kubiak odciagnął go od ciebie i mocno go uderzył. Chwycił go za ubrania i wyszeł z kuchni. Osunęłaś się po ścianie i zaczęłaś płakać. Po chwili poczułaś jak ktoś siada obok ciebie i mocno cię do siebie przytula. Był to Michał. Wtuliłaś się w jego ramiona.
-Cii skarbie nie płacz.
-Przepraszam. -szepnęłaś.
-Ty? Nie masz za co. -pocałował cię w czoło. -A on już nie będzie się mieszął w nasze życie.
około 2 tygodnie później
Michał od ponad tygodnia trenuje z kadrą w Spale. Dzisiaj był 14 maja, była godzina 8, a ty wyjeżdżałaś do Spały. Dzisiaj wszystkie dziewczyny miały odwiedzić chłopaków. Do domu miałyście wracać we wtorek na wieczór. Gdyż trener musiał coś załatwić. Kilka minut po 11 parkowałaś samochód na aprkingu w Spale. Wyciągnęłaś małą walizkę i ruszyłaś do ośrodka. W recepcji poprosiłaś o klucz do pokoju i ruszyłaś na 4 piętro. Pokój miałaś dzielić z Iwoną, Dominiką i Sebastianem. Windą wjechałaś na odpowiednie piętro i weszłaś do pokoju 320.
-Pati! -krzyknęła Ignaczakowa i cię przytuliła.
-Cześć wam. -uśmiechnęłas się. Podałaś młodym Ignaczaką po czekoladzie, za co dostałaś buziaka w policzek.
-Elo elo. -do pokoju wpadł Krzysiek. Uderzyłaś się w czoło. -PATRYCJA! -ryknął i cię przytulił. -Chodź do Miśka, bo już wariuje. -pociagnął cie za rękę, ale zaraz wrócił i powiedział do żony. -Zaraz wracam. -przesłał jej jeszcze buziaka w powietrzu. Usłyszałaś śmiech Iwony.
-Czy mogłabym sama iść.
-A tak. -weszliscie do windy. Zjechaliście na drugie piętro.
-To ja wracam do rodziny, pokój 113.
-Dzięki. -wywróciłaś oczami. Zapukałaś do pokoju.
-Otwarte! -usłyszałaś krzyk swojego narzeczonego. Otworzyłaś drzwi i weszłaś do środka.
-Dzień dobry.
-Patrcyja. -szybko zerwał się z łóżka, oparł cię o ściane i wpił sie w twoje usta.
-Jezu Misiek. -szepnęłaś głęboko oddychając. -Co cie napadło?
-Stęskinłem się. -zatopił swoję głowę w twojej szyi i zaczął ją całować.
-Michał. -jęknęłaś, gdy jego ręce znalazły się pod twoją koszulą. Nagdle drzwi się otworzyły i do środka wszedł Winiar. Ukryłaś swoją twarz w torsie Michała. Czułaś jak na twoich policzkach pojawiają się rumieńce, a Kubiak tylko się zaśmiał.
-Ups. -powiedział i zatrzymał się. -Ja tylko wezmę portfel, nie przeszkadzajcie sobie. -powiedział, wziął i wyszedł. Zaraz wrócił. -Tylko pamiętajcie, że przed ślubem to grzech. -pogroził wam palcem.
-Winiarski! -krzyknął ze śmiechem Michał i chucił w niego poduszką. Jednak odbiła się ona od drzwi.
-Nieywyżyte dziecko. -mruknęłaś i uwolniłaś sie z uścisku.
-Ja? -zapytał z głupkowatym uśmiechm.
-A niby ja? -uniosłaś brwi.
-Tak. To nie moja wina, że wariuję na twoim punkcie. -jego ręce znalażły się na twoich biodrach, a za chwilę złączyliście wasze usta w pocałunku.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też Misiu. -nim się obejrzeliście, a była już 14. Trzymajac się za ręce zeszliście na obiad. Przywitałaś się z resztą chłopaków i ich połówkami. Cały obiad przebiegł wam w wesołej atmosferze.
-O 18 będzie grill tam gdzie zawsze. -powiadomił was Winiarski.
-Spoko loko. -powiedziałaś.
Do 18 czas minął równie szybko co do obiadu. Michał zabrał bluzę i telefon. Wjechaliście windą jeszcze na twoje piętro, ale pokój był już zamknięty. Wyciągnęłaś z kieszeni klucz i weszłaś do środka. Zabrałaś bluzkę oraz torbę z zaproszeniami, które mieliście zamiar zaraz wszystkim wręczyć. Zamknęłaś dzrwi i ruszyliście na dół. Po drodze spotkaliście Nowakowskich i razem udaliście się do miejsca, gdzie był organizowany grill. Na miejscu czekało już jedzenie oraz napoje, a nawet alkohole.
-Dobra to tak na początek. -zaczął Michał, a wszyscy na niego spojrzeli. -Oficjalnie chcielibyśmy was zaprosić na nasz ślub. -powiedział.
-Jeee! -krzyknął radośnie Igła i was przytulił.
-Kiedy?
-10 wrzesnia. -odpowiedziałaś. Wspólnie z ukochanym rozdałaś zaproszenia.
-Mamy nadzieje, że sie zjawicie.
-No pewnie, ale będzie biba. -zaśmiał się Winiar, który zaraz mrugnął okiem do Ignaczaka. Wiedziałaś, że coś wykombinują. Rozparili grilla i zaczęła się impreza.
Obudziłaś się rano, spałaś na boku, otworzyłas oczy i zobaczyłaś uśmiechniętego Michała. Wystraszyłaś się w pierwszym momencie.
-Dzień dobry. -pocałował cię.
-Głupku przestraszyłes mnie.
-Przepraszam. -uśmiechnął się tak słodko, że nie mogłas się na niego długo gniewać.
-Gdzie Iwona?
-U Krzyśka. -leżeliście i wpatrywaliście się w siebie kilkanaście minut. Michał palcem dotknął twoich warg. Przejechał po nich, a ciebie przeszedł dreszcz.
-Kocham twój uśmiech. -powiedział z uśmiechem. -I oczka. -pocałował cię w to miejsce. -I nosek, i czółko, i dłonie, ręce. -każdą wymienioną część pocałował.
-A uśmiechu to nie pocałowałeś. -powiedziałaś ze smutną minką.
-O mój bład. -zmienił pozycję tak, że leżał nad tobą opierając się na rękach. Wpił się w twoje usta. -A wiesz co jeszcze kocham? -pokręciłaś przecząco głową. Podwinął twój brzuch i zaczął go załować, kierując się w górę. Twoja koszulka coraz bardziej się podwijała.
-Wujek! -usłyszeliście radosny krzyk Dominiki. Michał szybko wstał, a ty poprawiłaś pidżamę.
-No cześć szkrabie. -wziął ją na ręce i okręcili się kilka razy, a mała Ignaczak śmiała się radośnie.
-Pasuje ci. -mruknął Krzysiek z uśmiechem stojąc w drzwiach.
Po obiedzie razem z Michałem wyszliście na spacer. Trzymajac się za ręce ruszyliscie w kierunku lasu.
-Kupiłeś już garnitur? -zapytałaś.
-Nie, ale mam już coś na oku. A ty suknie?
-Co ty nie mam. W każdej wyglądam normalnie jak w worku na ziemniaki. -jęzknęłas.
-Nie przesadzaj.
-Nie przesadzam. -oburzyłaś sie, a on delikatnie cię pocałował. Ruszyliście dalej.
-Po ostatnim błędzie... -zaczął. -Dostałem kilka propozycji z klubów.
-Gdzie? -zapytałaś.
-Z Jastrzębia, Macareaty i Ankary...
-Aha. -szepnęłaś. -Wyjedziesz. -bardziej stwierdziłaś niż zapytałaś.
-Tak. Nie. Nie wiem. Znaczy chcę to z tobą uzgodnić. Bo ja wiem, że to w Jastrzębiu będę grał przez ostatnie lata mojej kariery, no chyab, ż mnie nie będą chcieli, ale ten sezon chciałbym zagrać jeszcze gdzie indziej.
-Ja nie będę mogła wyjechać do Włoch czy Turcji...
-Wiem. -westchnął i zatrzymał się. Stanał na przeciwko ciebie. teraz patrzyliście sobie prosto w oczy.
-Nie mogę ci zabronić się rozwijać.
-Ale ja nie chcę, żebyś cierpiała.
-Michał, kocham cię i chcę, żebyś się rozwijał. ten sezon przetrwaliśmy to teraz czy będziesz grał w Turcji czy we Włoszech nic nie zmieni. Tym bardziej, że będziemy już małżeństwem.
-Takie tłumaczenie. -widziałaś, że zaczyna się robić nerwowy.
-O co ci chodzi?
-Bo ja chcę żebyś była przy mnie cały rok.. no większość. TYM BARDZIEJ, że będziemy małżeństwem.
-Ja nie mogę wyjechać. -powtórzyłaś się. -Chcesz wyjechać, ja nie mogę ci zabronić.
-A może zrezygnuje z kariery? -zapytał całkiem poważnie. Spojrzałaś na niego zdziwiona.
-Nie Michał, tego nie możesz zrobić.
-A co jeśli chce? Bo cię kocham i nie chcę cię zostawiać samej?
-Nie, nie chcesz tego, ja też tego nie chcę. Będę cię miała wtedy na sumieniu.
-Ale będę z tobą.
-Nie! -krzyknęłaś. -Nie Michał, jeśli zrezygnujesz to już nigdy mnie nie ujrzysz na oczy.
-Nie zrobiłabyś tego.
-Z ciężkim sercem, ale bym zrobiła. Czy my musimy się kłócić? -zapytałaś, a on nie odpowiedział. Spojrzał w bok. Nie wiedziałaś co mu odbiło. Odwróciłaś się i ruszyłaś do ośrodka. Obejrzałaś się, ale on nadal stał w tym samym miejscu, nawet nie drgnął. Byłaś jakieś 30 metrów od ośrodka. Zobaczyłaś siatkarzy przed ośrodkiem, którzy odbijali piłkę. No tak dziewczyny były na basenia, a dzieciaki na placu zabawł. Przed samym wejściem stał Krzysiek. Z każdym krokiem w twoich oczach było coraz wiecje łez. Chłopaki patrzyli na ciebie zdziwieni. Podeszłaś do Krzyśka i przytuliłaś się do niego. On spojrzał na twoją twarz i zobaczył łzy. Objął cię i nic nie mówił, o nic nie pytał. Biło od niego takie ciepło. Po chwili usłyszałaś kroki. Odwróciłaś delikatnie głowę.Zobaczyłaś Michała, który zmierzał do ośrodka, spojrzał na ciebie smutnym wzorkiem i wszedł do środka. Spóściłaś głowę i ponownie się rozpłakałaś.
-Pati, co się stało? -usłyszałaś cichy głos Krzyśka.
-Przepraszam. -oderwałaś się od niego i biegiem ruszyłaś do swojego pokoju. Do środka wszedł twój brat.
-Siostra co się dzieje? usiadłaś i ukryłaś twarz w dłoniach. Opowiedziałaś mu o rozmowie w lesie. On sam nie wiedział co się stało Michałowi.
-Mogę zostać sama? -zapytałaś.
-Będzie dobrze. -pcoałował cię w głowę i wyszedł. Szybko się spakowałaś i wyszłaś z pokoju. Klucz do niego zostawiłaś na szafce. Wyszłaś na korytarz z walizką i torebką.
-Ciocia, a ty już wyjeżdżasz? -usłyszałaś głos Oliwiera Winiarskiego, odwróciłas się, a on stał za tobą. Otarłaś łzy i ukucnęłas przed nim.
-Niestety Oli. Ale mam do ciebie prośbę, nie mów wujkowi Michałowi, że pojechałam, nikomu nie mów dobrze?
-Ale nie wolno mi kłamać. A poza tym będa się o ciebie ciociu martwić.
-Wiem, ale proszę zrób to.
-No dobrze. Ale nie płacz ciosiu. -przytulił cię.
-Część Oli. -pocałowąłaś jego policzek.
-Pa ciociu. -tylnim wyjściem wyszłaś, wpakowąłaś walizkę do samochodu, wsiadłaś do środka i odjechałaś do Żor.
------------------------
Ufff, skończyłam. Nabrała mnie dzisiaj chęć i oto powstało to wyżej.
Mam nadzieję, że moja wena wróciła i rozdziały będą częściej dodawane :)
Komentujcie, bo to motywuje!
Pozdrawiam!
wtorek, 12 sierpnia 2014
Rozdział 114
Obudził cię dotyk Michała i jego pocałunki. Otworzyłaś oczy i uśmiechnęłaś się.
-Dzień dobry skarbie. -powiedział i pocałował cię.
-Dzień dobry.
-To co zostaniesz dłużej? -zapytał z szerokim uśmiechem.
-Na całe dwa tygodnie. -cmoknęłaś go w usta.
-Cieszę się. A w ogóle jak się czujesz, jak badania?
-Dobrze, badania coraz lepsze. -w tym momencie twój budzik w telefonie zaczął dzwonić.
-Wstajemy? -zapytał. Pokiwałaś głową. Miałaś na sobie koszulkę Michała, a on tylko bokserki.
-Ubierz się. -rzuciłaś.
-A co, nie podobam ci się taki? -spojrzał na ciebie prowokacyjnie. Przygryzłaś dolną wargę, przekręciłaś glowę delikatnie w prawo i przymróżyłaś oko.
-No wiesz, mógłbyś zrzucić kilka kilogramów i było by okej. -puściłaś mu oczko.
-Ja ci dam. -zaczął cie gonić, ale ty szybko wpadłaś do łazienki i zamknełaś za sobą drzwi. -Otwieraj.
-Nie ma mowy kochany. -zaśmiałaś się i wzięłaś prysznic. Założyłaś szlafrok i wyszłaś z łaznieki. W sypialoni szybko się ubrałaś i poszłaś do kuchni, gdzie czekało na ciebie śniadanie. Usiadłaś wzięłaś tabletki i zaczęłaś jeść kanapki.
-Dobra ja muszę zbierać się na trening, wrócę po 12. -pocałował cię w policzek i ruszył do sypialni się ubrać i wziąc torbę. Gdy ubierał buty, zadzwonił dzwonek do drzwi. -O to Paul, to część skarbie. -pocałował cię i wyszedł.
-Cześć. -posprzątapałaś po śniadaniu i po wczorajszej kolacji. Usiadłaś na kanapie w salonie i włączyłaś laptopa. Od razu dostałaś połączenie na skype od Iwony. Szybko odebrałaś.
-Dzień dobry. -wyszczerzyłaś się.
-Część Pati, jak tam?
-Dobrze, dobrze.
-A co ty taka szczęśliwa?
-Ja, a gdzie tam.
-Oj Pati, Pati, widzę kolacja się udała. -bardziej stwierdziła niż zapytała.
-No oczywiście.
-A Michał jest tam gdzieś koło ciebie?
-Nie na trening przed chwilą pojechał, ale w sobote po meczu mają tydzień wolnego czy jakoś tak. A Krzysiek?
-Też na treningu.
-Iwona jak wrócę pomożesz mi poszukać sukni ślubnej?
-Pewnie. -uśmiechnęła się szeroko. -Ale gdzie?
-Nie wiem można zobaczyć w Rzeszowie, Żorach, a nawet w Katowicach. Mamy trochę czasu.
-A macie już liste gości?
-Nie, ale mam zamiar zrobić ją z Michałem.
-Dobra ja musze kończyć, bo do pracy muszę jechać.
-Dobra, to cześć.
-Cześć. -sprawdziłaś wszystkie nowości na facebooku, poczcie. Czas do przyjścia Michała minął ci dość szybko.
-Wróciłem! -krzyknął. usłyszałaś jak rzuca torbe na ziemie i za chwilę wchodzi do salonu. -Witam. -pocałował cię.
-Witam, witam.
-To dla ciebie. -podał ci kwiaty.
-O matko, dziękuję. -pocałowałaś go w policzek. -A z jakiej to okazji?
-Tak bez okazji. -uśmiechnął się. Włożyłaś kwiaty do wazonu. -Dzisiaj nie mamy drugiego treningu więc Paul zaprosił nas do nich na kolację.
-A obiad? -uniosłaś brew.
-Zamówimy pizze.
-Ok. Wiesz Michał musimy zrobić liste gości.
-No to dalej, później czasu marnować nie będziemy. -puścił ci oczko i wstał. Przyszedł z kartką i długopisem. Usiadł obok ciebie, przysunął ławę i zaczęliście pisać, znaczy ty zaczęłaś, a on ci dyktował.
-Patrycja Michalak, Michał Kubiak, Anna Kubiak, Jarosław Kubiak, Błażej Kubiak, Anna Kubiak, Kacper Kubiak, Krzystzof Ignaczak, Iwona Ignaczak, Sebastian Ignaczak, Dominika Ignaczak.
-Ej wolnej. -zaśmiałaś się. Dalej dyktował ci twoich rodziców, chłopaków z reprezentacji, klubu, jego rodzine. Po godzinie stwierdził, że jest głody i idzie zamówić pizze. Ty zajęłaś się liczeniem gości.
-Dobra zamówiona, ile ci wyszło osób?
-170. To dużo.
-No ale chłopaków będzie dużo i rodziny. Może ktoś jeszcze odmówi.
-A kogo bierzesz na świadka?
-Błażeja, a ty?
-Krzyśka.
-No i pięknie. Ale co z zaproszeniami?
-Możemy popatrzeć w internecie, zamówić, a ja wypisze, bo nie ukrywam w domu mi się nudzi.
-Dobrze, ale to później. -pocałował cię. -Masz już suknie? -zapytał.
-Nie. A ty garnitur?
-Co ty, na pewno chłopacy z kary będą chciali mi pomóc i wszyscy pojedziemy do galeri patrzeć. -zaśmialiście się.
-Ja z Iwoną się dzisiaj umówiłam, znaczy poprosiłam ją o pomoc, więc jak wrócę to będę szukać.
-To jak kupisz to mi ją pokaż.
-Zgłupiałeś? To przynosi pecha.
-No mi nie pokażesz? -jego ręka znalazła się na twoim udzie.
-Nie. -pocałowałaś go po czym się zasmiałaś.
-Wredna jesteś.
-Cieszę się Miśku. -w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.
-O pizza. Zaraz wracam. -wstał i po 5 minutach wróicił z pudełkiem w ręce. Przyniosałaś dwa talerzyki i wcześniej życząc sobie smacznego zaczęliście jeść.
----------------------------------
O matko, beznadziejny rozdział.
Nie zapomniałam o was! Spokojnie :)
Po prostu moja wena uciekła, chyba zrobiła sobie kolejne wakacje :<
Mam nadzieje, że szybko powróci i rozdziały będą pojawiać się cześciej.
Przepraszam!
Pozdrawiam! :)
-Dzień dobry skarbie. -powiedział i pocałował cię.
-Dzień dobry.
-To co zostaniesz dłużej? -zapytał z szerokim uśmiechem.
-Na całe dwa tygodnie. -cmoknęłaś go w usta.
-Cieszę się. A w ogóle jak się czujesz, jak badania?
-Dobrze, badania coraz lepsze. -w tym momencie twój budzik w telefonie zaczął dzwonić.
-Wstajemy? -zapytał. Pokiwałaś głową. Miałaś na sobie koszulkę Michała, a on tylko bokserki.
-Ubierz się. -rzuciłaś.
-A co, nie podobam ci się taki? -spojrzał na ciebie prowokacyjnie. Przygryzłaś dolną wargę, przekręciłaś glowę delikatnie w prawo i przymróżyłaś oko.
-No wiesz, mógłbyś zrzucić kilka kilogramów i było by okej. -puściłaś mu oczko.
-Ja ci dam. -zaczął cie gonić, ale ty szybko wpadłaś do łazienki i zamknełaś za sobą drzwi. -Otwieraj.
-Nie ma mowy kochany. -zaśmiałaś się i wzięłaś prysznic. Założyłaś szlafrok i wyszłaś z łaznieki. W sypialoni szybko się ubrałaś i poszłaś do kuchni, gdzie czekało na ciebie śniadanie. Usiadłaś wzięłaś tabletki i zaczęłaś jeść kanapki.
-Dobra ja muszę zbierać się na trening, wrócę po 12. -pocałował cię w policzek i ruszył do sypialni się ubrać i wziąc torbę. Gdy ubierał buty, zadzwonił dzwonek do drzwi. -O to Paul, to część skarbie. -pocałował cię i wyszedł.
-Cześć. -posprzątapałaś po śniadaniu i po wczorajszej kolacji. Usiadłaś na kanapie w salonie i włączyłaś laptopa. Od razu dostałaś połączenie na skype od Iwony. Szybko odebrałaś.
-Dzień dobry. -wyszczerzyłaś się.
-Część Pati, jak tam?
-Dobrze, dobrze.
-A co ty taka szczęśliwa?
-Ja, a gdzie tam.
-Oj Pati, Pati, widzę kolacja się udała. -bardziej stwierdziła niż zapytała.
-No oczywiście.
-A Michał jest tam gdzieś koło ciebie?
-Nie na trening przed chwilą pojechał, ale w sobote po meczu mają tydzień wolnego czy jakoś tak. A Krzysiek?
-Też na treningu.
-Iwona jak wrócę pomożesz mi poszukać sukni ślubnej?
-Pewnie. -uśmiechnęła się szeroko. -Ale gdzie?
-Nie wiem można zobaczyć w Rzeszowie, Żorach, a nawet w Katowicach. Mamy trochę czasu.
-A macie już liste gości?
-Nie, ale mam zamiar zrobić ją z Michałem.
-Dobra ja musze kończyć, bo do pracy muszę jechać.
-Dobra, to cześć.
-Cześć. -sprawdziłaś wszystkie nowości na facebooku, poczcie. Czas do przyjścia Michała minął ci dość szybko.
-Wróciłem! -krzyknął. usłyszałaś jak rzuca torbe na ziemie i za chwilę wchodzi do salonu. -Witam. -pocałował cię.
-Witam, witam.
-To dla ciebie. -podał ci kwiaty.
-O matko, dziękuję. -pocałowałaś go w policzek. -A z jakiej to okazji?
-Tak bez okazji. -uśmiechnął się. Włożyłaś kwiaty do wazonu. -Dzisiaj nie mamy drugiego treningu więc Paul zaprosił nas do nich na kolację.
-A obiad? -uniosłaś brew.
-Zamówimy pizze.
-Ok. Wiesz Michał musimy zrobić liste gości.
-No to dalej, później czasu marnować nie będziemy. -puścił ci oczko i wstał. Przyszedł z kartką i długopisem. Usiadł obok ciebie, przysunął ławę i zaczęliście pisać, znaczy ty zaczęłaś, a on ci dyktował.
-Patrycja Michalak, Michał Kubiak, Anna Kubiak, Jarosław Kubiak, Błażej Kubiak, Anna Kubiak, Kacper Kubiak, Krzystzof Ignaczak, Iwona Ignaczak, Sebastian Ignaczak, Dominika Ignaczak.
-Ej wolnej. -zaśmiałaś się. Dalej dyktował ci twoich rodziców, chłopaków z reprezentacji, klubu, jego rodzine. Po godzinie stwierdził, że jest głody i idzie zamówić pizze. Ty zajęłaś się liczeniem gości.
-Dobra zamówiona, ile ci wyszło osób?
-170. To dużo.
-No ale chłopaków będzie dużo i rodziny. Może ktoś jeszcze odmówi.
-A kogo bierzesz na świadka?
-Błażeja, a ty?
-Krzyśka.
-No i pięknie. Ale co z zaproszeniami?
-Możemy popatrzeć w internecie, zamówić, a ja wypisze, bo nie ukrywam w domu mi się nudzi.
-Dobrze, ale to później. -pocałował cię. -Masz już suknie? -zapytał.
-Nie. A ty garnitur?
-Co ty, na pewno chłopacy z kary będą chciali mi pomóc i wszyscy pojedziemy do galeri patrzeć. -zaśmialiście się.
-Ja z Iwoną się dzisiaj umówiłam, znaczy poprosiłam ją o pomoc, więc jak wrócę to będę szukać.
-To jak kupisz to mi ją pokaż.
-Zgłupiałeś? To przynosi pecha.
-No mi nie pokażesz? -jego ręka znalazła się na twoim udzie.
-Nie. -pocałowałaś go po czym się zasmiałaś.
-Wredna jesteś.
-Cieszę się Miśku. -w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.
-O pizza. Zaraz wracam. -wstał i po 5 minutach wróicił z pudełkiem w ręce. Przyniosałaś dwa talerzyki i wcześniej życząc sobie smacznego zaczęliście jeść.
----------------------------------
O matko, beznadziejny rozdział.
Nie zapomniałam o was! Spokojnie :)
Po prostu moja wena uciekła, chyba zrobiła sobie kolejne wakacje :<
Mam nadzieje, że szybko powróci i rozdziały będą pojawiać się cześciej.
Przepraszam!
Pozdrawiam! :)
środa, 6 sierpnia 2014
Rozdział 113
-Dobrze jeśli Pani Patrycja chce, niech pan zostanie. Z wyników badań wynika, że ma pani anemię.
-Anemię? -otworzyłaś szeroko oczy.
-Tak, zostanie pani na obserwacji do jutra, przepiszemy pani leki, które będzie pani musiała brać.
-Wyzdrowieję? -zapytałaś.
-Jeśli będzie pani brała leki regularnie to tak. -uśm,iechnął się delikatnie i wyszedł.
-Krzysiek ja już mam dość, zawsze coś jest nie tak. -po twoim policzku spłynęły łzy. Do sali wszedł Damian z Kingą. '
-Co się dzieje?
-Mam anemię. -szepnęłaś. Krzysiek cię przytulił.
-Ale wyjdziesz z tego? -zająknęła się Kinga.
-Raczej tak. -westchnęłaś i otarłaś łzy.
Czas leciał bardzo szybko, Michał, gdzy dowiedział się o anemi, chciał do ciebie przyjechać, ale kategorycznie mu zabroniłaś. Z dnia na dzień czułas się już lepiej. W końcu nastał 19 luty. W tym dniu pojechałaś na badania, a po południu miały być wyniki. Gdy z nich wróciłaś zaczęłaś się pakować na dwa tygodnie do Michała. W tym czasie mieli grać jeden mecz, a drugi tydzień miał być wolny. Cieszyłaś się z tego powodu, bo dużo czasu spędzisz z ukochanym. Po 2 godzinach położyłaś się na łóżku zmęczona pakowaniem. Gdy zegar wskazywał 15:40 ruszyłaś się ubrać i pojechałaś do szpitala. Lekarz akurat był wolny więc weszłaś do gabinetu.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry Pani. Niech pani usiądzie. -wykonałaś jego polecenie. -Powiem krótko, jest znaczna poprawa. Wszystko idzie w dobrym kierunku. -odetchnęłaś. -Przepiszę pani jeszcze lakarstwa i widzimy się za miesiąc. -podał ci recepty. Podziękowałaś i wróciłaś do domu.
22 luty 2016
Czekałaś na godzinę 18 i na Damiana, który miał cię zawieść na lotnisko. Dzień dłużył ci się niemiłosiernie długo. W końcu kilka minut przed 18 usłyszałaś dzwonek do drzwi. Szybko otworzyłaś.
-Już idę. -rzuciłaś i syzbko się ubrałaś.
-Cześć. -powiedział i zaśmiał się. -Ale ci się śpieszy.
-Nawet mi nie mów.
-To ja wezmę walizkę i czekam na dole. -i już go nie było. Sprawdziłaś jeszcze czy masz bilet, portfel i telefon. Zabrałaś bagaż podręczny, w którym miałaś aparat, laptopa, tabletki i inne potrzebne rzeczy. Wszystko było więc, zamknęłaś drzwi na klucz i szybko zbiegłas po schodach. Zmęczona usiadłaś do samochodu.
-Cześć Kinga, dalej ruszaj. -powiedziałaś, a oni się tylko zaśmiali. Damian ruszył i już byliście w drodzie. Po godzinie 19 wchodziłaś na lotnisko. Pożegnałaś się z Wojtaszkami, bo nie widziałaś potrzeby żeby tutaj siedzieli. Udałaś się na odprawę. O 21:03 samolot wystartował, na miejscu miałaś być po 15. Zamknęłaś oczy i zasnęłaś. Obudziła cię kobieta, która siedziała obok ciebie. Podziękowałaś i przeciągnęłaś się. W tym momencie samolot się zatrzymał. Spojrzałaś na zegarek 15:14. Uśmiechnęłaś się. Wyszłaś z samolotu, zabrałaś walizkę i szukałaś Jasmiene, która miała na ciebie czekać. W końcu ją zobaczyłaś, podeszłaś do niej i przywitałaś się. Od razu ruszyłyście do samochodu. Po drodze wstąpiłyście do sklepu, bo chciałaś Michałowi zrobić niespodziankę i przyrządzić kolacje. Kupiłaś potrzbne produkty. Po 20 minutach byłyście na miejscu. Wzięłaś walizkę z bagażnika i razem ruszyłyście na górę. Zaprowadziła cię pod drzwi numer 13 i podała klucz. Podziękowałaś kolejny raz, pożegnałyscie się i ona ruszyła na górę do siebie, a ty otworzyłaś drzwi. Zamknęłas je od środka. Zakupy zaniosłaś do kuchni, a walizkę do sypialni. Wchodząc do salonu zobaczyłaś mały bałagan, który szybko posprzątałaś. Następnie ruszyłaś do kuchni i zaczęłaś przygotowywać risotto z kurczakiem i warzywami. Po niecałej godzinie skończyłaś. Zegarek wskazywał 17:40. Miałaś jakieś 1,5 godziny do przyjścia Michała. W salonie naszykowałaś stół, do lodówki włożyłaś wino i poszłaś do łazienki. Wzięłaś prysznic, włosy wysuszyłaś. Zrobiłaś delikatny makijaż i uśmiechnęłaś się, założyłaś bieliznę, a za chwilę sukienkę. Wyszłaś z łazienki, założyłąś baleriny. Z sypialni wzięłaś prezent dla Michała, były to jego ulubione perfumy, których nie umie dostać w Kazaniu. położyłaś je na stole. była 19. Czyli za jakieś 10 minut Michał przyjdzie. Zapaliłaś jeszcze świeczki. Wyłączyłaś piekarnik, w którym było risotto i poszłaś do salonu, gdzie usiadłaś na kanapie i czekałaś na Michała. Było 12 po 19, kiedy drzwi się otworzyły, usłyszałaś jak rzuca torbę na ziemię i rozbiera kurtkę. Uśmiechnęłaś się. Wszedł do salonu, zapalił światło. Twoje serce na jego widok zabiło szybciej.
-Cześc Patrycja. -powiedział, wziął z szafki jakąś kartkę, zgasił światło i wyszedł.
-Część. -odpowiedziałaś i zaśmiałaś się. Nie minęło 5 sekunk, kiedy światło znów się zapaliło, a on stał w drzwiach z szeroko otwartymi oczami.
-Wszystkiego najlepszego kochanie! -chciałaś do niego podejść, ale on był szybszy, porwał cię w ramiona i okręciliście się. Gdy poczułaś grunt pod nogami. Namiętnie cię pocałował.
-Co ty tutaj robisz? -zapytał z uśmiechem.
-No jestem, masz urodziny więc zrobiłam ci niespodziankę. Tak więc, wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia, zero kontuzji, medali, miłości, szczęścia i czego sobie życzysz. -pocałowałaś go.
-Dziękuję.
-A tutaj, taki mały prezent. -podałaś mu opakowanie. -A teraz zcekaj idę po kolajce. Przyniosłaś risotto i nałożyłaś na talerze. Do tego Michał nalał wina do kieliszków. Po kolacji usiedliście na kanapie.
-Czemu nie powiedziałąś, że przyjedziesz?
-Bo miała być niespodzianka i chyba się udała. -przygryzzłaś dolną wargę.
-No oczywiscie. -delikatnie musnął twoje usta.
-W sumie miałam bilety od świąt wiec musiałam je wykorzystać.
-Jak to?
-Dostałam od Ignaczaków na święta.
-Na bogato. -zaśmialiście się. -To na ile zostaniesz?
-2 dni.
-Czyli jutro wracasz? -posmutniał.
-No ewentualnie jak mnie przekonasz to zostanę dłużej. -szepnęłaś.
-Już się robi. -wziął cię na ręce i poszliście do sypialni.
------------------------------
O boże, moja wena uciekła.
Ten rodział pisałam 4 dni!
Wiem, że nie jest on wspaniały, ale nie chce robić długich przerw.
Postaram się jeszcze coś tutaj dodać w tym tygodniu.
Przepraszam.
Pozdrawiam!
-Anemię? -otworzyłaś szeroko oczy.
-Tak, zostanie pani na obserwacji do jutra, przepiszemy pani leki, które będzie pani musiała brać.
-Wyzdrowieję? -zapytałaś.
-Jeśli będzie pani brała leki regularnie to tak. -uśm,iechnął się delikatnie i wyszedł.
-Krzysiek ja już mam dość, zawsze coś jest nie tak. -po twoim policzku spłynęły łzy. Do sali wszedł Damian z Kingą. '
-Co się dzieje?
-Mam anemię. -szepnęłaś. Krzysiek cię przytulił.
-Ale wyjdziesz z tego? -zająknęła się Kinga.
-Raczej tak. -westchnęłaś i otarłaś łzy.
Czas leciał bardzo szybko, Michał, gdzy dowiedział się o anemi, chciał do ciebie przyjechać, ale kategorycznie mu zabroniłaś. Z dnia na dzień czułas się już lepiej. W końcu nastał 19 luty. W tym dniu pojechałaś na badania, a po południu miały być wyniki. Gdy z nich wróciłaś zaczęłaś się pakować na dwa tygodnie do Michała. W tym czasie mieli grać jeden mecz, a drugi tydzień miał być wolny. Cieszyłaś się z tego powodu, bo dużo czasu spędzisz z ukochanym. Po 2 godzinach położyłaś się na łóżku zmęczona pakowaniem. Gdy zegar wskazywał 15:40 ruszyłaś się ubrać i pojechałaś do szpitala. Lekarz akurat był wolny więc weszłaś do gabinetu.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry Pani. Niech pani usiądzie. -wykonałaś jego polecenie. -Powiem krótko, jest znaczna poprawa. Wszystko idzie w dobrym kierunku. -odetchnęłaś. -Przepiszę pani jeszcze lakarstwa i widzimy się za miesiąc. -podał ci recepty. Podziękowałaś i wróciłaś do domu.
22 luty 2016
Czekałaś na godzinę 18 i na Damiana, który miał cię zawieść na lotnisko. Dzień dłużył ci się niemiłosiernie długo. W końcu kilka minut przed 18 usłyszałaś dzwonek do drzwi. Szybko otworzyłaś.
-Już idę. -rzuciłaś i syzbko się ubrałaś.
-Cześć. -powiedział i zaśmiał się. -Ale ci się śpieszy.
-Nawet mi nie mów.
-To ja wezmę walizkę i czekam na dole. -i już go nie było. Sprawdziłaś jeszcze czy masz bilet, portfel i telefon. Zabrałaś bagaż podręczny, w którym miałaś aparat, laptopa, tabletki i inne potrzebne rzeczy. Wszystko było więc, zamknęłaś drzwi na klucz i szybko zbiegłas po schodach. Zmęczona usiadłaś do samochodu.
-Cześć Kinga, dalej ruszaj. -powiedziałaś, a oni się tylko zaśmiali. Damian ruszył i już byliście w drodzie. Po godzinie 19 wchodziłaś na lotnisko. Pożegnałaś się z Wojtaszkami, bo nie widziałaś potrzeby żeby tutaj siedzieli. Udałaś się na odprawę. O 21:03 samolot wystartował, na miejscu miałaś być po 15. Zamknęłaś oczy i zasnęłaś. Obudziła cię kobieta, która siedziała obok ciebie. Podziękowałaś i przeciągnęłaś się. W tym momencie samolot się zatrzymał. Spojrzałaś na zegarek 15:14. Uśmiechnęłaś się. Wyszłaś z samolotu, zabrałaś walizkę i szukałaś Jasmiene, która miała na ciebie czekać. W końcu ją zobaczyłaś, podeszłaś do niej i przywitałaś się. Od razu ruszyłyście do samochodu. Po drodze wstąpiłyście do sklepu, bo chciałaś Michałowi zrobić niespodziankę i przyrządzić kolacje. Kupiłaś potrzbne produkty. Po 20 minutach byłyście na miejscu. Wzięłaś walizkę z bagażnika i razem ruszyłyście na górę. Zaprowadziła cię pod drzwi numer 13 i podała klucz. Podziękowałaś kolejny raz, pożegnałyscie się i ona ruszyła na górę do siebie, a ty otworzyłaś drzwi. Zamknęłas je od środka. Zakupy zaniosłaś do kuchni, a walizkę do sypialni. Wchodząc do salonu zobaczyłaś mały bałagan, który szybko posprzątałaś. Następnie ruszyłaś do kuchni i zaczęłaś przygotowywać risotto z kurczakiem i warzywami. Po niecałej godzinie skończyłaś. Zegarek wskazywał 17:40. Miałaś jakieś 1,5 godziny do przyjścia Michała. W salonie naszykowałaś stół, do lodówki włożyłaś wino i poszłaś do łazienki. Wzięłaś prysznic, włosy wysuszyłaś. Zrobiłaś delikatny makijaż i uśmiechnęłaś się, założyłaś bieliznę, a za chwilę sukienkę. Wyszłaś z łazienki, założyłąś baleriny. Z sypialni wzięłaś prezent dla Michała, były to jego ulubione perfumy, których nie umie dostać w Kazaniu. położyłaś je na stole. była 19. Czyli za jakieś 10 minut Michał przyjdzie. Zapaliłaś jeszcze świeczki. Wyłączyłaś piekarnik, w którym było risotto i poszłaś do salonu, gdzie usiadłaś na kanapie i czekałaś na Michała. Było 12 po 19, kiedy drzwi się otworzyły, usłyszałaś jak rzuca torbę na ziemię i rozbiera kurtkę. Uśmiechnęłaś się. Wszedł do salonu, zapalił światło. Twoje serce na jego widok zabiło szybciej.
-Cześc Patrycja. -powiedział, wziął z szafki jakąś kartkę, zgasił światło i wyszedł.
-Część. -odpowiedziałaś i zaśmiałaś się. Nie minęło 5 sekunk, kiedy światło znów się zapaliło, a on stał w drzwiach z szeroko otwartymi oczami.
-Wszystkiego najlepszego kochanie! -chciałaś do niego podejść, ale on był szybszy, porwał cię w ramiona i okręciliście się. Gdy poczułaś grunt pod nogami. Namiętnie cię pocałował.
-Co ty tutaj robisz? -zapytał z uśmiechem.
-No jestem, masz urodziny więc zrobiłam ci niespodziankę. Tak więc, wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia, zero kontuzji, medali, miłości, szczęścia i czego sobie życzysz. -pocałowałaś go.
-Dziękuję.
-A tutaj, taki mały prezent. -podałaś mu opakowanie. -A teraz zcekaj idę po kolajce. Przyniosłaś risotto i nałożyłaś na talerze. Do tego Michał nalał wina do kieliszków. Po kolacji usiedliście na kanapie.
-Czemu nie powiedziałąś, że przyjedziesz?
-Bo miała być niespodzianka i chyba się udała. -przygryzzłaś dolną wargę.
-No oczywiscie. -delikatnie musnął twoje usta.
-W sumie miałam bilety od świąt wiec musiałam je wykorzystać.
-Jak to?
-Dostałam od Ignaczaków na święta.
-Na bogato. -zaśmialiście się. -To na ile zostaniesz?
-2 dni.
-Czyli jutro wracasz? -posmutniał.
-No ewentualnie jak mnie przekonasz to zostanę dłużej. -szepnęłaś.
-Już się robi. -wziął cię na ręce i poszliście do sypialni.
------------------------------
O boże, moja wena uciekła.
Ten rodział pisałam 4 dni!
Wiem, że nie jest on wspaniały, ale nie chce robić długich przerw.
Postaram się jeszcze coś tutaj dodać w tym tygodniu.
Przepraszam.
Pozdrawiam!
piątek, 1 sierpnia 2014
Rozdział 112
-Kuba? Co ty tu robisz? -byłaś totalnie zdziwiona.
-Przyjechałem odwiedzić przyjaciółkę. Może mnie wpuścisz?
-Tak wejdź. -otworzyłaś szerzej drzwi. -Kawy, herbaty?
-Wode. -uśmiechnął się. Poszłaś do kuchni skąd zabrałaś dwie szklanki oraz butelkę wody.
-Gdzie masz Ole?
-Została w Londynie, bo podróżować nie może.
-Dlaczego?
-Jest w ciąży, 4 miesiąc.
-Aha.
-Czemu nam się kontakt urwał? -zapytał.
-Nie wiem. -wzruszyłaś ramionami.
-Nie wiesz? To ja ci powiem. To twoja wina, zaczęłaś się zadawać z tymi siatkarzami to nas olałaś, a przecież byliśmy jak rodzeństwo.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale. -usiadł na kanapie bardzo blisko ciebie. -Przyjechałem bo muszę ci coś powiedzieć, muszę coś zrobić.
-Co? -bałaś się go. Bałaś się tego co zrobi.
-Bo widsisz ten wyjazd do Londynu to był mój pomysł, a wiesz czemu? -pokręciłaś przecząco głową. -Bo cię kocham, ale nie jak siostre tylko jak dziewczyne. -patrzyłaś na niego z niedowierzaniem. To niemożliwe, krzyczał jakiś głos w tobie. Z zamyślenia wyrwałaś się kiedy Kuba cię pocałował. Odepchnęłaś go.
-Co ty wyprawiasz?! -krzyknęłaś.
-Kocham cię.
-Ale ja ciebie nie! Mam Michała, to jego kocham, on jest dla mnie wszystkim.
-Zostaw go wyjedźmy, możemy mieć razem dzieci, nawet zaraz możemy się o mnie postarać.
-Ty chyba jesteś chory, nie słyszysz co do ciebie mówię? Kocham Michałań -wrzasnęłaś.
-Ja chcę z tobą być.
-Nienawidzę cię, wyjdź. -gwałtownie wstałaś. Zrobiło ci się słabo i nagle poczułaś się bezwładna. ostatnie co usłyszałaś to krzyk Damiana. Damiana? Straciłaś przytomność.
-Przyjechałem odwiedzić przyjaciółkę. Może mnie wpuścisz?
-Tak wejdź. -otworzyłaś szerzej drzwi. -Kawy, herbaty?
-Wode. -uśmiechnął się. Poszłaś do kuchni skąd zabrałaś dwie szklanki oraz butelkę wody.
-Gdzie masz Ole?
-Została w Londynie, bo podróżować nie może.
-Dlaczego?
-Jest w ciąży, 4 miesiąc.
-Aha.
-Czemu nam się kontakt urwał? -zapytał.
-Nie wiem. -wzruszyłaś ramionami.
-Nie wiesz? To ja ci powiem. To twoja wina, zaczęłaś się zadawać z tymi siatkarzami to nas olałaś, a przecież byliśmy jak rodzeństwo.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale. -usiadł na kanapie bardzo blisko ciebie. -Przyjechałem bo muszę ci coś powiedzieć, muszę coś zrobić.
-Co? -bałaś się go. Bałaś się tego co zrobi.
-Bo widsisz ten wyjazd do Londynu to był mój pomysł, a wiesz czemu? -pokręciłaś przecząco głową. -Bo cię kocham, ale nie jak siostre tylko jak dziewczyne. -patrzyłaś na niego z niedowierzaniem. To niemożliwe, krzyczał jakiś głos w tobie. Z zamyślenia wyrwałaś się kiedy Kuba cię pocałował. Odepchnęłaś go.
-Co ty wyprawiasz?! -krzyknęłaś.
-Kocham cię.
-Ale ja ciebie nie! Mam Michała, to jego kocham, on jest dla mnie wszystkim.
-Zostaw go wyjedźmy, możemy mieć razem dzieci, nawet zaraz możemy się o mnie postarać.
-Ty chyba jesteś chory, nie słyszysz co do ciebie mówię? Kocham Michałań -wrzasnęłaś.
-Ja chcę z tobą być.
-Nienawidzę cię, wyjdź. -gwałtownie wstałaś. Zrobiło ci się słabo i nagle poczułaś się bezwładna. ostatnie co usłyszałaś to krzyk Damiana. Damiana? Straciłaś przytomność.
Z perspektywy Damiana
Miałeś złe przeczucia. Pomimo późnej godziny pojechałeś do Patrycji. Miałeś zadzwonić, ale usłyszałeś, że ktoś u niej jest. O cichu wszedłeś do środka i zobaczyłeś Kube. Zacząłeś przysłuchiwać się ich rozmowie. On mówił, że ją kocha. Było nerwowo.
-Nienawidzę cię, wyjdź. -krzyknęła i wstała gwałtownie. Lecz zaczęła upadać.
-Patrycja! -krzyknąłeś. Podbiegłeś do niej jednak nie zdążyłeś jej złapać. Upadła na ziemię. -Patrycja, halo, co jest. Wyjdź gnoju i nie wracaj! -krzyknąłeś w stronę Kuby. Szybo uciekł. Wezwałeś pogotowie i czekałeś. -Patrycja, proszę otwórz oczy. -mówiłeś. Po kilku minutach do mieszkania wpadli sanitariusze.
-Ona jest po przeszczepie nerki. Tutaj jest jej książeczka, zdarzało jej się zasłabnąć, ale później wszystko było dobrze. -powiedziałeś.
-Dobrze, zabieramy ją do szpitala. -zaraz za nimi zamknąłeś mieszkanie. Zbiegłeś na dół, gdy zaczął dzwonić twój telefon.
-Tak? -odebrałeś i zacząłeś biec do samochodu.
-Damian, o której będziesz? -usłyszałeś głos Kingi.
-Nie wiem jadę do szpitala, za Patrycją. Muszę kończyć. -Rozłączyłeś się i ruszyłeś za karetką.
-Nienawidzę cię, wyjdź. -krzyknęła i wstała gwałtownie. Lecz zaczęła upadać.
-Patrycja! -krzyknąłeś. Podbiegłeś do niej jednak nie zdążyłeś jej złapać. Upadła na ziemię. -Patrycja, halo, co jest. Wyjdź gnoju i nie wracaj! -krzyknąłeś w stronę Kuby. Szybo uciekł. Wezwałeś pogotowie i czekałeś. -Patrycja, proszę otwórz oczy. -mówiłeś. Po kilku minutach do mieszkania wpadli sanitariusze.
-Ona jest po przeszczepie nerki. Tutaj jest jej książeczka, zdarzało jej się zasłabnąć, ale później wszystko było dobrze. -powiedziałeś.
-Dobrze, zabieramy ją do szpitala. -zaraz za nimi zamknąłeś mieszkanie. Zbiegłeś na dół, gdy zaczął dzwonić twój telefon.
-Tak? -odebrałeś i zacząłeś biec do samochodu.
-Damian, o której będziesz? -usłyszałeś głos Kingi.
-Nie wiem jadę do szpitala, za Patrycją. Muszę kończyć. -Rozłączyłeś się i ruszyłeś za karetką.
Z perspektywy Krzysztofa Ignaczaka
Siedziałeś w salonie z Iwoną. Dzieci już spały. Było już po 22, ale wy nie zwracaliście na to uwagi tylko rozmawialiście. Nagle zadzwonił twój telefon.
-Kto to? -zapytała twoja żona.
-Kinga. -zmarszyłeś brwi i odevrałeś. -Tak słucham?
-Krzysiek przepraszam, że o tej godzinie, ale Damian pojechał do Patrycji i potem jak dzwoniłam do niego żeby się dowiedzieć o której będzie on mi powiedział, że jedzie do szpitala za Patrycją. -zrobiło ci się gorąco. -Nie wiem co się stało. -jej głos się załamywał.
-Zaraz wsiadam w samochód i jadę, będę tam za 3 godziny. -powiedziałeś i rozłączyłeś się. Szybko wstałeś, pobiegłeś na górę zapakować kilka ubrań i wróciłeś na dół.
-Co się stało? -zapytała zmartwiona Iwona.
-Patrycja trafiła do szpitala, jadę tam.
-Tylko ostrożnie i zadzwoń jak się czegoś dowiesz.
-Dobrze. -pocałowałeś ją i wybiegłeś z domu z walizką i kluczami. Ruszyłeś do Żor.
-Kto to? -zapytała twoja żona.
-Kinga. -zmarszyłeś brwi i odevrałeś. -Tak słucham?
-Krzysiek przepraszam, że o tej godzinie, ale Damian pojechał do Patrycji i potem jak dzwoniłam do niego żeby się dowiedzieć o której będzie on mi powiedział, że jedzie do szpitala za Patrycją. -zrobiło ci się gorąco. -Nie wiem co się stało. -jej głos się załamywał.
-Zaraz wsiadam w samochód i jadę, będę tam za 3 godziny. -powiedziałeś i rozłączyłeś się. Szybko wstałeś, pobiegłeś na górę zapakować kilka ubrań i wróciłeś na dół.
-Co się stało? -zapytała zmartwiona Iwona.
-Patrycja trafiła do szpitala, jadę tam.
-Tylko ostrożnie i zadzwoń jak się czegoś dowiesz.
-Dobrze. -pocałowałeś ją i wybiegłeś z domu z walizką i kluczami. Ruszyłeś do Żor.
Z perspektywy Patrycji
Otworzyłaś oczy, ale szybko je zamknęłaś.
-Pani Patrycjo, słyszy mnie pani? -usłyszałaś. Otworzyłaś powoli oczy. Zobaczyłaś, że jesteś w karetce.
-Co ja tu robię? -zapytałaś.
-Straciła pani przytomność i zabieramy panią do szpitala, właściwie zaraz będziemy. Na miejscu pani będzie miała zrobione badania. -tak jak powiedział, tak też było.
-Dobrze, jutro rano będą wyniki, a teraz niech pani śpi. -uśmiechnął się i wyszedł. Za chwilę do sali wszedł Damian z torbą.
-Hej, tutaj są twoje ubrania. -położył torbę na ziemi.
-Pozwolili ci tu wejść.
-Na chwilę.
-Co tu robiłeś u mnie?
-Miałem złe przeczucia i dobrze zrobiłem, że przyjechałem, a Kuba to idiota. -przytulił cię.
-Dziękuję.
-Nie ma za co, dobra jutro do ciebie przyjadę, dobracon. -wyszedł, a ty zasnęłaś.
Z perpsktywy Krzysztofa
O 2 w nocy byłeś na miejcu, pojechałaś się przespać do hotelu. Rano obudziłeś się o 7, wziąłeś prysznic, ubrałeś się, zabrałeś telefon, portfel i pojechałeś do szpitala. Przed wejściem spotkałeś Damiana i Kingę. Przywitałeś się z nimi.
-Co jej jest? -zapytałeś.
-Nie wiem, dzisiaj mają być wyniki. -pokiwałeś głową. Ruszyliście pod odpowiednią salę i weszliście do niej.
-Cześć siostra. -usiadłeś obok.
-Hej, a co ty tu robisz? -była zdiwiona twoją obecnością.
-Przyjechałem, bo się dowiedziałem, że jesteś w szpitalu. -w tym momencie do sali wszedł lekarz.
-Dzień dobry, mam wyniki badań, czy mógłbym prosić o opuszczenie sali? -Kinga z Damianem wyszli.
-Zostań. -Patrycja przytrzymała cię ręką.
-A pan jest?
-Bratem. -odpowiedziałeś.
-Dobrze, jeśli Pani Patrycja chce, niech pan zostanie. Z wyników badań wynika, że...
----------------------------
PRZEPRASZAM
Dodałam wczoraj rozdział, a dzisiaj patrzę jest on jako wersja robocza, bez części tekstu. Na szybko dopisuje i dodaje rozdział.
Przepraszam was bardzo za to zamieszanie, ale ja na prawdę nie wiem jakim cudem się to stało :<
Pozdrawiam!
-Pani Patrycjo, słyszy mnie pani? -usłyszałaś. Otworzyłaś powoli oczy. Zobaczyłaś, że jesteś w karetce.
-Co ja tu robię? -zapytałaś.
-Straciła pani przytomność i zabieramy panią do szpitala, właściwie zaraz będziemy. Na miejscu pani będzie miała zrobione badania. -tak jak powiedział, tak też było.
-Dobrze, jutro rano będą wyniki, a teraz niech pani śpi. -uśmiechnął się i wyszedł. Za chwilę do sali wszedł Damian z torbą.
-Hej, tutaj są twoje ubrania. -położył torbę na ziemi.
-Pozwolili ci tu wejść.
-Na chwilę.
-Co tu robiłeś u mnie?
-Miałem złe przeczucia i dobrze zrobiłem, że przyjechałem, a Kuba to idiota. -przytulił cię.
-Dziękuję.
-Nie ma za co, dobra jutro do ciebie przyjadę, dobracon. -wyszedł, a ty zasnęłaś.
Z perpsktywy Krzysztofa
O 2 w nocy byłeś na miejcu, pojechałaś się przespać do hotelu. Rano obudziłeś się o 7, wziąłeś prysznic, ubrałeś się, zabrałeś telefon, portfel i pojechałeś do szpitala. Przed wejściem spotkałeś Damiana i Kingę. Przywitałeś się z nimi.
-Co jej jest? -zapytałeś.
-Nie wiem, dzisiaj mają być wyniki. -pokiwałeś głową. Ruszyliście pod odpowiednią salę i weszliście do niej.
-Cześć siostra. -usiadłeś obok.
-Hej, a co ty tu robisz? -była zdiwiona twoją obecnością.
-Przyjechałem, bo się dowiedziałem, że jesteś w szpitalu. -w tym momencie do sali wszedł lekarz.
-Dzień dobry, mam wyniki badań, czy mógłbym prosić o opuszczenie sali? -Kinga z Damianem wyszli.
-Zostań. -Patrycja przytrzymała cię ręką.
-A pan jest?
-Bratem. -odpowiedziałeś.
-Dobrze, jeśli Pani Patrycja chce, niech pan zostanie. Z wyników badań wynika, że...
----------------------------
PRZEPRASZAM
Dodałam wczoraj rozdział, a dzisiaj patrzę jest on jako wersja robocza, bez części tekstu. Na szybko dopisuje i dodaje rozdział.
Przepraszam was bardzo za to zamieszanie, ale ja na prawdę nie wiem jakim cudem się to stało :<
Pozdrawiam!
Subskrybuj:
Posty (Atom)