wtorek, 12 sierpnia 2014

Rozdział 114

Obudził cię dotyk Michała i jego pocałunki. Otworzyłaś oczy i uśmiechnęłaś się.
-Dzień dobry skarbie. -powiedział i pocałował cię.
-Dzień dobry.
-To co zostaniesz dłużej? -zapytał z szerokim uśmiechem.
-Na całe dwa tygodnie. -cmoknęłaś go w usta.
-Cieszę się. A w ogóle jak się czujesz, jak badania?
-Dobrze, badania coraz lepsze. -w tym momencie twój budzik w telefonie zaczął dzwonić.
-Wstajemy? -zapytał. Pokiwałaś głową. Miałaś na sobie koszulkę Michała, a on tylko bokserki.
-Ubierz się. -rzuciłaś.
-A co, nie podobam ci się taki? -spojrzał na ciebie prowokacyjnie. Przygryzłaś dolną wargę, przekręciłaś glowę delikatnie w prawo i przymróżyłaś oko.
-No wiesz, mógłbyś zrzucić kilka kilogramów i było by okej. -puściłaś mu oczko.
-Ja ci dam. -zaczął cie gonić, ale ty szybko wpadłaś do łazienki i zamknełaś za sobą drzwi. -Otwieraj.
-Nie ma mowy kochany. -zaśmiałaś się i wzięłaś prysznic. Założyłaś szlafrok i wyszłaś z łaznieki. W sypialoni szybko się ubrałaś i poszłaś do kuchni, gdzie czekało na ciebie śniadanie. Usiadłaś wzięłaś tabletki i zaczęłaś jeść kanapki.
-Dobra ja muszę zbierać się na trening, wrócę po 12. -pocałował cię w policzek i ruszył do sypialni się ubrać i wziąc torbę. Gdy ubierał buty, zadzwonił dzwonek do drzwi. -O to Paul, to część skarbie. -pocałował cię i wyszedł.
-Cześć. -posprzątapałaś po śniadaniu i po wczorajszej kolacji. Usiadłaś na kanapie w salonie i włączyłaś laptopa. Od razu dostałaś połączenie na skype od Iwony. Szybko odebrałaś.
-Dzień dobry. -wyszczerzyłaś się.
-Część Pati, jak tam?
-Dobrze, dobrze.
-A co ty taka szczęśliwa?
-Ja, a gdzie tam.
-Oj Pati, Pati, widzę kolacja się udała. -bardziej stwierdziła niż zapytała.
-No oczywiście.
-A Michał jest tam gdzieś koło ciebie?
-Nie na trening przed chwilą pojechał, ale w sobote po meczu mają tydzień wolnego czy jakoś tak. A Krzysiek?
-Też na treningu.
-Iwona jak wrócę pomożesz mi poszukać sukni ślubnej?
-Pewnie. -uśmiechnęła się szeroko. -Ale gdzie?
-Nie wiem można zobaczyć w Rzeszowie, Żorach, a nawet w Katowicach. Mamy trochę czasu.
-A macie już liste gości?
-Nie, ale mam zamiar zrobić ją z Michałem.
-Dobra ja musze kończyć, bo do pracy muszę jechać.
-Dobra, to cześć.
-Cześć. -sprawdziłaś wszystkie nowości na facebooku, poczcie. Czas do przyjścia Michała minął ci dość szybko.
-Wróciłem! -krzyknął. usłyszałaś jak rzuca torbe na ziemie i za chwilę wchodzi do salonu. -Witam. -pocałował cię.
-Witam, witam.
-To dla ciebie. -podał ci kwiaty.
-O matko, dziękuję. -pocałowałaś go w policzek. -A z jakiej to okazji?
-Tak bez okazji. -uśmiechnął się. Włożyłaś kwiaty do wazonu. -Dzisiaj nie mamy drugiego treningu więc Paul zaprosił nas do nich na kolację.
-A obiad? -uniosłaś brew.
-Zamówimy pizze.
-Ok. Wiesz Michał musimy zrobić liste gości.
-No to dalej, później czasu marnować nie będziemy. -puścił ci oczko i wstał. Przyszedł z kartką i długopisem. Usiadł obok ciebie, przysunął ławę i zaczęliście pisać, znaczy ty zaczęłaś, a on ci dyktował.
-Patrycja Michalak, Michał Kubiak, Anna Kubiak, Jarosław Kubiak, Błażej Kubiak, Anna Kubiak, Kacper Kubiak, Krzystzof Ignaczak, Iwona Ignaczak, Sebastian Ignaczak, Dominika Ignaczak.
-Ej wolnej. -zaśmiałaś się. Dalej dyktował ci twoich rodziców, chłopaków z reprezentacji, klubu, jego rodzine. Po godzinie stwierdził, że jest głody i idzie zamówić pizze. Ty zajęłaś się liczeniem gości.
-Dobra zamówiona, ile ci wyszło osób?
-170. To dużo.
-No ale chłopaków będzie dużo i rodziny. Może ktoś jeszcze odmówi.
-A kogo bierzesz na świadka?
-Błażeja, a ty?
-Krzyśka.
-No i pięknie. Ale co z zaproszeniami?
-Możemy popatrzeć w internecie, zamówić, a ja wypisze, bo nie ukrywam w domu mi się nudzi.
-Dobrze, ale to później. -pocałował cię. -Masz już suknie? -zapytał.
-Nie. A ty garnitur?
-Co ty, na pewno chłopacy z kary będą chciali mi pomóc i wszyscy pojedziemy do galeri patrzeć. -zaśmialiście się.
-Ja z Iwoną się dzisiaj umówiłam, znaczy poprosiłam ją o pomoc, więc jak wrócę to będę szukać.
-To jak kupisz to mi ją pokaż.
-Zgłupiałeś? To przynosi pecha.
-No mi nie pokażesz? -jego ręka znalazła się na twoim udzie.
-Nie. -pocałowałaś go po czym się zasmiałaś.
-Wredna jesteś.
-Cieszę się Miśku. -w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.
-O pizza. Zaraz wracam. -wstał i po 5 minutach wróicił z pudełkiem w ręce. Przyniosałaś dwa talerzyki i wcześniej życząc sobie smacznego zaczęliście jeść.

----------------------------------
O matko, beznadziejny rozdział.
Nie zapomniałam o was! Spokojnie :)
Po prostu moja wena uciekła, chyba zrobiła sobie kolejne wakacje :<
Mam nadzieje, że szybko powróci i rozdziały będą pojawiać się cześciej.
Przepraszam!
Pozdrawiam! :)

9 komentarzy:

  1. Jaki beznadziejny?
    Świetny rozdział :D
    Czekam na ich wielki ślub,czekam na kolejny.
    Pozdrawiam ;*
    p.s Zapraszam na 7 :)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny :) Już nie mogę się doczekać ich ślubu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Poczekamy na wenę ile będzie trzeba, nie bój żaby, kochana :D Cieszę się, ze U Kubiaczków tak słodko. Do wesela się przygotowują , już się tego ważnego dnia doczekać nie mogę! Ale na razie 2 tygodnie w Rosji i kolacja u Paula!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie jest beznadziejny !! jest fajny ^^
    Cieszę się, ze są szczęsliwi <3


    Do następnego :) pozdrawiam i zyczę weny. Gośka ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na kolejny :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. jak znowu się coś spieprzy u nich to nie żyjesz :D
    hotka B :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudny rozdział! I nie mów, że beznadziejny! :D
    Czekam na ślub. :)
    I zapraszam do siebie na nowy, piąty rozdział. :) http://ciesz-sie-kazda-chwila.blogspot.com/
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń