-No dalej Michał bo spóźnimy się na pociąg! -krzyknęłaś. Była środa... Dzisiaj lecieliście na wakacje. Malediwy, ta właśnie mieliście spędzić najbliższy tydzień.
-Już jestem kochanie. -pocałował cię. Ruszyliście na dół, wsiedliście do samochodu i pojechaliście na lotnisko do Katowic. Po 2 godzinach lecieliście już do miejsca waszych wakacji.
-W końcu trochę wolnego, nawet nie chcę myśleć o tym, że za tydzień wracam do treningów. -jęknął.
-Oj nie marudź. Wiesz, ze nie musiałeś rezygnować z gry we Włoszech?
-Wiem, ale chciałem. -pocałował cię. -Jesteś dla mnie najważniejsza, jesteś na pierwszym miejscu.
-A siatkówka?
-Jest na drugim, a może za niedługo będzie na trzecim.
-Dlaczego?-zapytałaś zdziwiona.
-Bo wtedy na drugim będą nasze dzieci. -uśmiechnął się szeroko.
Wakacje minęły wam bardzo szybko. Dobrze się bawiliście, ale musieliście wracać. Z Żor jechaliście do Rzeszowa. Tak do Rzeszowa. W sezonie 2016/2017 Michał miał bronić barw Resovii. Żałowałaś tylko, że Krzysiek już nie gra, jednak nadal będzie mieszkał w Rzeszowie. W połowie października źle się czułaś. Myślałaś, że to grypa żołądkowa. Odwiedziła cię akurat Iwona, bo Michał był z klubem w Częstochowie.
-Ej kochana, źle wyglądasz. -powiedziała.
-Chyba mnie jakieś choróbsko złapało.
-Na pewno? -spojrzała na ciebie podejrzliwie.
-Tak, na pewno. -i biegiem ruszyłaś o łazienki, bo znów musiałaś zwymiotować.
-A może ty w ciąży jesteś. -zapytała stając w drzwiach. Przemyłaś twarz i zamknęłaś oczy. W głowie szybko przeliczyłaś dni.
-2 tygodnie.
-Co? -zapytała nie wiedząc o co ci chodzi.
-2 tygodnie spóźnia mi się miesiączka.
-Cze4kaj tu, ja skoczę do apteki. -tak szybko jak powiedziała, tak szybko jej nie było. Wyszłaś z łazienki, oparłaś się o ścianę i zjechałaś na dół. Chcieliście z Michałem mieć dzieci, ale nie myślałaś, że tak szybko to się stanie. Po 10 minutach wróciła Iwona.
-Masz i idź zrób. -wepchnęła cię do łazienki z trzema testami. Wyszłaś z łazienki po 15 minutach ze łzami w oczach. -I co?
-Wszystkie pozytywne. -rozpłakałaś się ze szczęścia.
-Gratulacje. -przytuliła cię. -Ej nie płacz.
-To ze szczęścia. -uśmiechnęłaś się.
-Umówiłam cię za wizytę do ginekologa.
-Na kiedy?
-Na. -spojrzała na zegarek. -Za godzinę.
-Głupia. zaśmiałaś się. -Po godzinie wchodziłaś do gabinetu. Dowiedziałaś się, że to już 4 tydzień. Lekarz przepisał ci witaminy i wróciłaś do domu, po czym znowu z niego wyszłaś, bo jechałaś do Ignaczaków oglądać mecz Resovii z Częstochową. Zostałaś u nich na noc. Na drugi dzień wróciłaś do domu, ugotowałaś obiad i czekałaś na Michała.
-Już jestem kochanie! -usłyszałaś kilka minut po 15.
-Cześć. -pocałował cię namiętnie. -Chodź, zrobiłam obiad. -uśmiechnęłaś się.
-Tylko się przebiorę. -zmoknął cie w policzek i poleciał do sypiali. Wrócił po dwóch minutach. Zjedliście kurczaka z ryżem i warzywami. Usiedliście na kanapie. Wtuliłaś się w swojego męża.
-Misiek...
-Tak?
-Muszę ci coś powiedzieć.-Usiadłaś prosto i spojrzałaś mu w oczy.
-Coś się stało? -zapytał z przerażeniem.
-Nie, znaczy tak, znaczy... -westchnęłaś. -Jestem w ciąży. -przygryzłaś dolną wargę. Oczy Michała się powiększyły. Zauważyłaś w nich wesołe iskierki.
-Na prawdę? -pokiwałaś głową i podałaś mu zdjęcie USG.-O matko. Kocham cię. -wpił się w twoje usta, tak, że leżał na tobie.
Z każdym kolejnym dniem było gorzej? Tak gorzej. Michała częściej nie było w domu niż był. Byłaś już w 2 miesiącu ciąży. Załamywałaś się. Kilka razy dowiedziałaś się, że Michał cię okłamał. Mówił, że jedzie na trening, gdzie od innych graczy dowiedziałaś się, że takowego treningu nie było. Czasami zdarzało się, że nie wracał do domu na noc, dopiero około 5 nad ranem wracał. Przed nim, przed Ignaczakami ukrywałaś to wszystko, mówiłaś, że wszystko jest dobrze, gdzie tak nie było. Wieczorami płakałaś.Wiedziałaś co to oznacza - zdrada. Nastał w końcu 2017 rok. W święta, sylwestra udawałaś, że wszystko jest okej, Michał też bardzo dobrze się maskował. Każdego dnia patrzyłaś w lustro. Widziałaś tam powód zdrady Michała. Minęły urodziny Michała, zaczął się marzec. Nic się nie poprawiło, a było jeszcze gorzej. Zdarzały się dni, kiedy do domu przychodzi tylko po stój na mecz. Pewnego dnia cała zapłakana zapukałaś do domu Ignaczaków z małą torbą. Otworzyła ci Iwona.
-Patrycja? Wejdź. Co się stało?
-Rozebrałaś się i jeszcze bardziej się rozpłakałaś.
-Zdradza mnie. -wyszeptałaś.
-Kto Michał? -pokiwałaś głową. -Nie wierze w to. -powiedziała pewnie.
-To uwierz.
-Od kiedy niby?
-Od.. od.. listopada.
-Czemu nic nie mówiłaś?
-Nie wiem... -usiadłaś na kanapie. -Jestem w szóstym miesiącu ciąży, a on tak po prostu mnie zdradza.
-Ale przyłapałaś go?
-Nie.
-To skąd wiesz.
-Całymi dniami go nie ma, okłamuje mnie, że jeździ na traningi, a ich nie ma. Prosze Iwona, mogę u was zostać na trochę?
-Pewnie. -przytuliła cię. Płakałaś w jej ramie dobrą godzinę. -Idź na górę się położyć. -jedynie pokiwałaś głową, gdy tylko twoja głowa dotknęła poduszki zasnęłaś.
-Skarbie. -usłyszałaś dobrze znany ci głos. Otworzyłaś powoli oczy i zobaczyłaś Kubiaka.
-Co tu robisz? -szepnęłaś.
-Nie było cię w domu, martwiłem się. -chciał dotknąć twojej ręki, ale ją odsunęłaś. -Co się dzieje?
-Co się dzieje? -podniosłaś się do pozycji siedzącej. -Ty mi powiedz co się dzieje! Nie ma cię praktycznie w domu, a przed wszystkimi udajesz kochającego męża!
-Ale ja cię kocham.
-To dlaczego całymi dniami nie ma cię w domu?
-Bo.. No...
-Zdradzasz mnie.
-Nie! Co ty kochanie... Nigdy bym ci tego nie zrobił!
-Michał, na prawdę, jeśli mnie nie kochasz odejdę, idź do niej...
-Ale nie ma żadnej innej, jesteś tylko ty! Proszę wróć do domu. -rozpłakałaś się. Zaufałaś mu, wróciłaś. Było lepiej. Kilka razy widziałaś go z inną kobietą. Co było najgorsze, Ignaczak trzymał jego stronę. W końcu nastało zgrupowanie. Maj, czyli niecałe 2 miesiące do porodu. Wyglądałaś już jak ciężarówka. Po tygodniu Michał wrócił ze zgrupowania. Był dziwnie szczęśliwy.
-Dzień dobry kochanie. -pocałował cie w policzek.
-Hej. -odpowiedziałaś.
-Bierz torebkę, zabieram cię w jedno miejsce.
-Michał.. Nie mam ochoty.
-No chodź, na pewno będziesz zadowolona.
-Jeju, Michał. -jęknęłaś. -Jednak po kilkunastu minutach byłaś w drodze do.. no właśnie do. -Gdzie jedziemy?
-Gdzieś. -puścił ci oczko. Po 4 godzinach byliście w Żorach.
-Po co tu przyjechaliśmy?
-Tak, podpisałem kontrakt z Jastrzębiem na 3 lata. -uśmiechnął się. -A po drugie to zaraz zobaczysz.
Jechaliście jeszcze około 10 minut. Wjechaliście na osiedle domków jednorodzinnych. Podjechaliście pod jeden z domów.Pomógł ci wysiąść z samochodu.
-Zapraszam. -wskazał na dom.
-Ale czyj to dom? -zapytałaś. otworzył drzwi i puścił cię przodem.
-Nasz. -powiedział.
-Jak to nasz?
-No tak, od września buduje ten dom, dlatego mnie tak często nie bło w domu.
-Ale nic z tego nie rozumiem, a ta dziewczyna, z którą cię widziałam?
-To była od mojego kuzyna dziewczyna, niestety oni nie byli na ślubie. Gabrysia jest architektem wnętrz i pomagała mi z urządzeniem domu, mam nadzieje, że ci się spodoba. Duży hol, piękna kuchnia, ogromy salon, jadalnia, łazienka, pokój gościnny. Weszliście na górę hol, łazienka, jeden pokój wolny, drugi pokój gościny.
-To jest pokój dla dziecka, podoba się?
-Jest cudowny.
-A na koniec najlepsze, sypialnia. -uśmiechnął się i otworzył drzwi. Uśmiechnęłaś się szeroko.W tym pokoju były jeszcze jedne drzwi, które prowadziły do garderoby. Później zeszliście na taras. Widziałaś ogromny ogród, a obok był ogród zimowy.
-Ten dom, wszystko jest takie cudowne.
-Podoba się?
-Jeszcze się pytasz. -pocałowałaś go. -Od kiedy możemy się tutaj wprowadzić.
-Od dzisiaj, za jakieś 6 godzin powinny być tu nasze rzeczy z Rzeszowa.
-Na prawdę?
-Na prawdę kochanie.
-Kocham cie Misiek. -przytuliłaś go mocno. Nie spodziewałaś się, że przez te wszystkie miesiące on budował dla was dom. Pozytywnie cię zaskoczył.
W końcu nastał 24 czerwca czyli dzień, w którym miał odbyć się poród. Dzisiaj w Katowicach grała Polska z Włochami w ramach Ligi Światowej. Nie wybierałaś się na ten mecz, ponieważ Michał ci zabronił, ale sama nie chciałaś jechać. On sam chciał być z tobą, ale ty mu zabroniłaś. Jednak w waszym domu pojawiła się Iwona z Sebą i Dominiką, Dagmara Winiarska z Oliwierem i Antosiem oraz Kinga z małą Gosią. O 20:15 zaczął się mecz. Maleństwo w twoim brzuchu mocno cię kopało. Nie umiałaś się skupić. Po 2 wygranym przez naszą drużynę secie poszłaś do łazienki, gdy z niej wyszłaś poczułaś mocny skurcz.
-Ałł. -jęknęłaś.
-Co się stało? -wyszedł z salonu Sebastian. -Co to za kałuża? -spojrzałaś w dół. Zaczęłaś głęboko oddychać. Wody ci odeszły. -A! -krzyknęłaś bo poczułaś mocny skurcz.
-Pati? - z salonu wyszły dziewczyny.
-O boże, jedziemy do szpitala. -krzyknęła Iwona. Dagmara wzięła twoją torbę, Kinga pomogła ci sie ubrać i powoli doszłaś do samochodu.Z tobą jechała Ignaczakowa i Winiarska.
-Wdech i wydech. Spokojnie wszystko będzie dobrze. -mówiła Daga. Po 15 minutach byłyście w szpitalu. Od razu zajęli się tobą lekarze i przewieźli cię na porodówkę.
-Pani Patrycjo, wie pani, że nie urodzi pani siłami naturalnymi? -pokiwałaś jedynie głowa i krzyknęłaś.
-Zabieramy panią na specjalną salę i wykonamy cesarskie cięcie, proszę się nie bać.
Z perspektywy Michała
-La la la! W trzech setach wygrywamy, kto jest najlepszy?
-Polska! -krzyknęliście. Wyciągnąłeś z szafki telefon, który akurat zaczął dzwonić. Dagmara.
-Ej Winiar czemu Daga do mnie dzwoni?
-Nie wiem. Nagle na twoi ciele pojawiła się gęsia skórka. Patrycja.
-Tak słucham? -odebrałeś natychmiast. W szatni zapanowała cisza.
-Jak to rodzi?! -krzyknąłeś. -Za godzinę tam będę. -rozłączyłeś się.
-Co się dzieje?
-Patrycja rodzi. -odpowiedziałeś. Wziąłeś minutowy prysznic, w pół minuty się przebrałeś.
-Czekaj jadę z tobą. -za tobą wybiegł Winiar, a na korytarzu dołączył do was Ignaczak. Opowiedziałeś mu o tym co się dzieje i natychmiast ruszyliście do Żor.
Z perpektywy Patrycji
Wybudziłaś się po godzinie? Dwóch? Nie wiedziałaś dokładnie.
-Pani Patrycjo?
-Tak. -wyszeptałaś.
-Urodziła pani zdrowego synka. Dokładnie o godzinie 22:37. -łzy szczęścia popłynęły po twoich policzkach. -Zaraz do pani przyjdzie pielęgniarka z dzieckiem. -uśmiechnął się i wyszedł. Po chwili do sali weszła Iwona z dagą.
-Gratulujemy. -przytuliły cię.
-Proszę o to pański syn. -podeszła pielęgniarka.Wzięłaś maleństwo na ręce. Spał.
-Jaki słodki. -zachwycały się dziewczyny.
-Mój skarb, mój i Michała. -pocałowałaś synka w główkę. Siedziałyście w cisz, gdy na salę wpadł Michał, z Winiarskim i Ignaczakiem. Kubiak stanął jak wryty. W jego oczach zobaczyłaś łzy.
-Cześć kochanie. -podszedł i pocałował cię w głowę.
-Cześć.
-Mam syna czy córkę? -uśmiechnął się.
-Syna. -odpowiedziałaś. Reszta ulotniła się z sali.
-Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. -pocałował cię namiętnie. -Mogę go wziąć.
-Pewnie. -podałaś mu ostrożnie Kubę. Tak już mieliście wcześniej ustalone imię.
-Przepraszam, ze mnie przy tobie nie było.
-Nie masz za co. -machnęłaś ręką. Michał wpatrywał się w syna jak w obrazek. Po chwili musiałaś go nakarmić. Michał zrobił mu zdjęcie i wysłał wszystkim chłopakom z klubu, reprezentacji oraz bratu, rodzicom i reszcie rodziny. Niestety musiał on wrócić do domu, a ty zostałaś w szpitalu.
Kubuś rosnął jak na drożdżach. Polska wywalczyła brąz Mistrzostw Europy. Byłaś szczęśliwa. Michał dbał o ciebie, o syna. Z każdym dniem widziałaś jak się zmieniał. Cieszyłaś się, że kilka lat wcześniej spotkałaś Michała, że się w nim zakochałaś. Minął niecały rok, był już 2018 rok. Po 4 latach znowu Polska była organizatorem Mistrzostw Świata. Od kilku lat to właśnie Polska była potęgą. Od Mistrzostw Świata, po Mistrzostwa Europy, Puchar Świata, a kończąc na Igrzyskach Olimpijskich gdzie w Rio także zdobyli złoto. Nadszedł wrzesień, rozpoczęcie Mistrzostw Świata. Twój Michał był kapitanem. Byłaś z niego cholernie dumna. Twój syn miał już nieco ponad rok. Razem z Kubusiem nie opuściliście żadnego meczu. W końcu nastał finał. Polska-Niemcy. Nie było łatwo, ponieważ ta drużyna była coraz silniejsza. W końcu zabrzmiał ostatni gwizdek i euforia na boisku, trybunach. Michał do was podbiegł, przeskoczył przez barierkę. Pocałował cię.
-Gratulacje skarbie.
-Dziękuje. -wziął od ciebie syna.
-Tata, brawo. -klasnął w dłonie.
-Dziękuje synku. -ucałował go w główkę. -Mogę go wziąć na boisko?
-Głupie pytanie, tylko uważaj.
-Pewnie.
-Michał! -krzyknęłaś gdy się oddalił. Wrócił do ciebie, ale syn zaczął się wyrwać.
-Seba pójdziesz z nim na boisko?
-Pewnie. -chwycił go za jedną rękę, a za drugą Dominikę i zeszli na boisko, gdzie była reszta dzieci.
-Co się stało?
-Bo muszę ci coś powiedzieć. Bo ostatnio źle się czułam, poszłam do lekarza i dowiedziałam się, że... że jestem w ciąży. -uśmiechnęłaś się.
-Na prawdę? -pokiwałaś głową. -Kocham cię! -wziął cię na ręce i okręcił cię w koło. Postawił cie na ziemi i namiętnie pocałował.
-Kubiak! Chodź! -krzyknął Zati.
-Idź. -uśmiechnęłaś się. -ostatni raz musnął twoje usta i poleciał na boisko.
7 Maj 2019
Michał pojechał na zgrupowanie. Byłaś w 8 miesiącu ciąży. Jednak miałaś złe przeczucia. Starałaś się o tym nie myśleć, ale jednak, gdzieś to siedziało ci z tyłu głowy.
-Mamusiu, chodź się ze mną pobawić. -podszedł do ciebie syn. Uśmiechnęłaś się, wstałaś i poczułaś mocny skurcz. Jęknęłaś i złapałaś się za brzuch.
-Mamo? -usłyszałaś syna.
-Kubuś, podaj mi telefon. -usiadłaś. Szybko wybrałaś numer do Kingi.
-Tak? -odebrała.
-Kinia... Rodzę. -szepnęłaś i jęknęłaś z bólu.
-Zaraz u ciebie będę. -rozłaczyła się.
-Synku, ja muszę jechać do szpitala, a ty zostaniesz z... -no właśnie, z kim. -Albo pojedziesz z nami. -dźwięk telefonu. Michał.
-Cześć skarbie.
-Hej.
-Co się dzieje? -zapytał od razu.
-Michał ja... ałł! Rodzę. -powiedziałaś.
-O matko, zaraz wsiadam w samochód, bądź dzielna za niedługo będę. -rozłączył się. Po chwili przyjechała Kinga z Jagodą i Patrykiem. Kinga została z Kubusiem, a Czarnowscy zabrali cie do szpitala. 4 godziny później było po wszystkim, obok ciebie siedział Michał, a na swoich rękach trzymałaś waszą córeczkę.
-Jesteś dzielna kochanie. -mąż ucałował cię w czoło. Nagle poczułaś się słabo.
-Misiek weźmiesz Martynkę?
-Pewnie. -wziął ja delikatnie na ręce. Obraz zaczął ci sie zamazywać. -Ona jest cudowna. Pati? Pati, co się dzieje? -oczy same ci się zamknęły i już nic więcej nie pamiętasz.
-Pani Patrycjo, słyszy mnie pani? otworzyłaś powoli oczy i pokiwałaś głową.
-Co się stało?
-Straciła pani przytomność. Być może na skutek utraty krwi z organizmu. Na wszelki wypadek zrobiliśmy badania. Jutro będziemy wiedzieć wszystko. -wyszedł, a po chwili w sali pojawił się twój mąż z synem.
-Ale mi stracha napędziłaś. -powiedział.
-Przepraszam.
-Mamusiu, a ja mam siostrę. -uśmiechnął się syn. Był on kopią Michała. Pogłaskałaś go po główce.
-Będziesz pomagał przy Martynce? -zapytałaś.
-Oczywiście. -pokiwał energicznie głową.
4 miesiące później znowu trafiłaś do szpitala. Dlaczego? Po porodzie okazało się, że masz białaczkę. Załamałaś się. Jednak nie okazywałaś tego, musiałaś być silna dla Michała, a przede wszystkim dla dzieci. Martynka była oczkiem w głowie taty jak i brata. Po sezonie reprezentacyjnym miała zacząć się plus liga. Michał chciał zrezygnować z gry, ale mu zabroniłaś. Pożegnałaś się z dziećmi i odjechałaś do Katowic. 2 godziny później leżałaś już na sali szpitalnej.
-Skarbie musisz już jechać. -dotknęłaś policzka Michała.
-Nie chcę. -zrobił smutną minę.
-Jedź, do dzieci.
-Ale nie chcę cię tutaj zostawiać samej.
-To tylko miesiąc, później do was wrócę. -uśmiechnęłaś się delikatnie.
-Nie poradzę sobie bez ciebie.
-Poradzisz. Pomoże ci Iwona, Krzysiek, Kinga, Damian...
-Kocham cię.
-Ja ciebie też. -ostatni pocałunek i pojechał. Westchnęłaś. Czas zacząć chemie...
Miesiąc zamienił się w 7 miesięcy. Przez siedem miesięcy nie widziałaś swoich dzieci. Michał odwiedził cię 3 razy. Był początek kwietnia. Za chwilę miały zacząć się finały plus ligi. Resovia i jastrzębie miały walczyć o złoto. Byłaś słaba, ledwo chodziłaś. Przez ten czas sporo schudłaś. Chemia nie dawała dobrego rezultatu. Nie chciałaś o tym mówić Michałowi. Na własne życzenie zrezygnowałaś z chemioterapii. Ostatnie dni, tygodnie, może miesiące chciałaś spędzić z rodziną. Michał po ciebie przyjechał. Byłaś środa. O 12 przyjechał po ciebie mąż. Uśmiechnęłaś się, gdy tylko go zobaczyłaś.
-Tęskniłam. -rzuciłaś się w jego ramiona.
-Ja też. W końcu wracasz. -pocałował cię.
-Chodź, jedziemy, chcę już zobaczyć dzieci. -godzinę później parkowaliście pod waszym domem. Weszłaś do środka, rozebrałaś się i weszłaś do salonu. W środku siedzieli Ignaczakowie.
-Mama! -krzyknął Kuba i podbiegł do ciebie i mocno cię przytulił.
-Cześć synku. -starłaś łzę.
-Mama. -powiedziała mała Martynka, powoli wstała i radosnym krokiem podbiegła do ciebie. Kucnęłaś i mocno przytuliłaś dwójkę dzieci.
-Ale wy jesteście duzi. A ty Martynka. -otarłaś łzy. Przywitałaś się także z rodziną Ignaczaków.
-Iwona mogę cię prosić na chwilę?
-Pewnie.-ruszyłyście do sypialni. Z torby szpitalnej wyciągnęłaś kopertę. -Co to jest?
-Daj to Michałowi.
-Teraz?
-Nie, będziesz wiedziała kiedy. -szepnęłaś i wyszłaś.
-Ale Patrycja.
-Nie pytaj, ja wiem, ty wiesz, każdy to wie, kiedyś umrę, ta chwila nadejdzie w końcu.
-Czujesz to? -nie odpowiedziałaś. Przytuliła cię i obie zaczęłyście płakać.
Sobotę i niedzielę spędziłaś na hali w Jastrzębiu. Drużyna Michała wygrała oba mecze i była o krok od Mistrzostwa Polski. Poniedziałek był dniem wolnym dla Michała. Czułaś, że ten dzień nadchodzi...
Leżałaś w łóżku i uśmiechałaś się, obok ciebie leżał Michał, a pomiedzy wami był Kubuś z Martynką.
-Aż muszę zrobić zdjęcie. -mąż wstał i porobił wam zdjęcia, później ustawił samowyzwalacz tak, ze mieliście zdjęcie wszyscy razem.
-Bawić, bawić! -krzyknęła Martynka.
-To chodź. -brat pomógł jej zejść z łóżka i pobiegli się bawić. Leżałaś tak i uśmiechałaś się. Obok ciebie leżał Michał i trzymał cię za rękę.
-Kocham cię Michał. Dziękuje, że wtedy się spotkaliśmy, że się w tobie zakochałam, że mi pomagałeś, że mnie wspierałeś, że zawsze przy mnie byłeś. -powiedziałaś patrząc mu w oczy.
-Też cię kocham. -pocałowaliście się.
-Tatusiu!
-Zaraz przyjdę. -pocałował cię ostatni raz i wyszedł. Zamknęłaś oczy, w twojej głowie przelatywały wszystkie chwile z Michałem. Uśmiechnęłaś się, otworzyłaś oczy, ostatni raz spojrzałaś na wasze wspólne zdjęcie i zasnęłaś na zawsze...
Z perspektywy Michała
Wróciłeś od dzieci i zobaczyłeś, że Patrycja śpi, jednak coś się niepokoiło. Miała na twarzy uśmiech. Podszedłeś do niej.
-Kochanie. -zero reakcji. -Skarbie, słyszysz mnie? -przyjrzałeś się i zobaczyłeś, że ona nie oddycha. Umarła. -Pati nie, proszę. -szepnąłeś. Uklęknąłeś przed nią, chwyciłeś ją za rękę i zacząłeś płakać jak dziecko. -Nie umieraj proszę. -sięgnąłeś po telefon i wybrałeś numer do Krzyśka.
-Co jest stary?
-Patrycja... Patrycja umarła. -rozpłakałeś się na dobre. Upuściłeś telefon. Nie miałeś na nic siły. Właśnie twoja iłość życia umarła.
4 dni później odbył się pogrzeb. Przez te 4 dni, prawie cały czas płakałeś. Nie miałeś siły. Byłeś załamany. Na pohgrzeb przyjechała rodzina, przyjaciele, koledzy z klubu. Kubuś zamknął się w sobie, a mała Martynka jeszcze nie wiedziała co się dzieje. Ostatnie pożegnanie, stanąłeś przed trumną, płakałeś.
-Kocham cie Pati. -dotknąłeś jej ręki, policzka. Ostatni raz musnąłeś jej usta i wróciłeś na miejsce. Trumna została zmknięta. Nie umiałeś, a nawet nie chciałeś powtrzymywać łez.
Najdłużej stałeś przed jej grobem. Ona już nigdy nie wróci. Zostałeś sam z dwójką dzieci.
-Michał, chodź, musimy jechać. -podeszła do ciebie Iwona.
-Zaraz przyjdę.
-Michał.. Kilka dni temu Patrycja mi to dała, powiedziała, że będę wiedziała kiedy mam ci to dać. Miała rację, teraz jest odpowiedni moment. Podała ci kopertę i odeszła. Włożyłeś ją do kieszeni. Ostatni raz spojrzałeś na miejsce spoczynku żony i odszedłeś.
Była 23. Dzieci już spały, a ty siedziełs w salonie i oglądałeś albumy z waszymi zdjeciami. Spojrzałeś na kopertę i wziaełś ją do ręki. Odłożyłeś album i otworzyłeś kopertę i wyciągnąłeś list i zacząłeś czytać.
Twoja na zawsze, Patrycja"
Płakałeś, płakałeś jak dziecko. Spojrzałeś przez okno na niebo.
-Nie znajdę innej, nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, ani z żądną inną kobietą, tylko z tobą. Będę walczył, będę zdobywać medale dla ciebie i dzieci. Będę żył dla dzieci. Kocham cię i nigdy nie przestanę. -szepnąłeś.
-------------------------------------
Koniec.
Dlaczego tak późno? Dlatego, że nie umiałam pisać tego epilogu...
Wiem, ze nie tak wyobrażaliście sobie koniec tego opowiadania, ale niestety, tak miałam zaplanowane i tak musiało się to skończyć.
Mam nadzieję, że ten blog na prawdę wam się podobał.
Chciałabym żeby każdy kto czytał bloga, kto pprzeczytał ten epilog zostawił po sobie ślad.
Chciałabym wiedzieć ile was tutaj było i się nie odzywało.
Teraz płaczę, bo to opowiadanie się skończyło... bo było smutne...
Przepraszam i dziękuje za wszystko.
Jesteście wspaniali.
Czy do was wrócę? Mam pewne opowiadanie w głowie, ale czy przełoże je na bloga, to się okaże.
Do widzenia kochani!