Poniedziałek godzina 6 rano
Wstaliście, ubraliściście się, zjedliście śniadanie. Michał zaniósł walizki do swojego Infinity.
-Jedziemy? -zapytałaś gdy wrócił. Pokiwał głową. Ubrałaś kurkę i buty, zabrałaś z szafki torebkę. Michał zabrał jeszcze bagaż podręczny i mogliście wychodzić. Zamknełaś drzwi i trzymając się za ręce zeszliscie do samochodu. Na tylnim siedzeniu zostawiłaś swoją torebkę, a Michał bagaż. Do Katowic to on prowadził samochód. Cała drogę milczeliście. Po godzinie Michał parkował samochód przed lotniskiem. Wyciągnął torby z bagażnika, a ty wzięłaś swoja torebkę i bagaż podręczny. Gdy tylko zamknął samochód podał ci kluczyki, które schowałaś do torebki. Michał poszedł na odprawę, a ty sama zajęłaś miejsce na krzesełku. Czekalaś na ukochanego. Równo o godzinie 8 usiadł obok ciebie. Przytuliłas się do niego, a on złączył wasze ręce.
-O 9:15 mam samolot. -powiedział. Pokiwałaś tylko głową. Chciałaś żeby ta godzina trwała całe wieki. -Prosze cie kochanie nie płacz. -powiedział i otarł twoje łzy.
-Nie umiem. -wyszptałaś.
-Nie lubię gdy płaczesz. -pocałował cię delikatnie.
-Michał, bo to mnie tak cholernie boli. -wtuliłaś się w niego mocniej.
-Wiem kochanie, mnie też to boli.
-I najchętniej zabrałabym cię z powrotem do Żor, ale nie mogę.
-Przepraszam skarbie. -powiedział.
-Za co? -spojrzałaś na niego załzawionymi oczami.
-Za to, że podpisałem ten kontrakt.
-Przestań. -przytuliłas go.
-Tak cholernie mi z tym źle, wiem, że będziez przeze mnie płakała.
-Michał, proszę cię. -szepnęłaś, coraz bardziej chciało ci się płakać.
-Ja będę cały czas przy tobie, duchowo, pamiętaj.
-Michał... -szepnęłaś patrząc w jego oczy.
-Taka prawda.
Już teraz wiem, że dni są tylko po to,
By do Ciebie wracać każdą nocą złotą
Nie znam słów, co mają jakiś większy sens
Jeśli tylko jedno - jedno tylko wiem:
Być tam, zawsze tam, gdzie Ty -wyszeptał do twojego ucha. Może nie zawsze będę obok jako osoba, ale zawsze będę duchowo, bo nigdy nie przestanę o tobie myśleć, nawet jesli byłbym na końcu świata, jakaś cząstka mnie zostanie z tobą. -usłyszeliście komunitkat, że pasażerowie lotu Katowice - Kazań, mają udać się na pokład samolotu.
-Czyli to już. -powiedziałaś i wstałas. rezem z Michałem staliście na przeciwko siebie.
-Pamiętaj, zawsze będę przy tobie.
-Ja przy tobie też. -wyszptałaś.
-Kocham cię, kocham, kocham, kocham, nigdy nie przestanę. -pocałował cię czule.
-Ja ciebie też. Czekam na ciebie. -przytuliłaś go mocno. Otarł twoje łzy.
-Muszę już iść. -powiedział. Ostatni raz się pocałowąliście, ostatni raz go przytulałaś, ostatni raz trzymałaś jego rękę. Wziął bagaż.
-Zadzwoń jak dolecisz.
-Zadzwonię. Do zobaczenia skarbie.
-Do zobaczenia Michał. Kocham cię. -szepnęłaś. Patrzymałaś jak odchodzi, jak podaje bilet. Odwraca się, widzisz w jego oczach łzy, masz ochotę do niego podbiec, ale nie rozbisz tego. Uśmiechasz sie delikatnie przez łzy, on też to robi. Ociera łzy i wchodzi. Już go nie widzisz. Zabierasz torebkę, podchodzisz do okna i patrzysz jak samolot startuje. Gdy już go nie widzisz opierasz czoło o szybę, płaszesz z bezsilności. Stoisz tak kilka minut, po czym ocierasz łzy i wychodzisz z lotniska. Swoje kroki kierujesz do samochodu. Torebkę rzucasz na tylnie siedzenie, a sama zasiadasz za kierownicą. Otarłas ostatnie łzy i ruszyłaś do Żor. Po godzinie drogi wchodziłas do mieszkania. Zamknęłaś drzwi od środka. Rzuciłaś torebkę na kanapę, rozebrałaś się i ruszyłaś do sypialni. Wyciągnęłaś album ze zdjęciami, położyłas się i zaczęłas je oglądać. Pierwsze łzy zaczęły spływać po twoich policzkach.
Z perspektywy Michała
Usiadłeś na swoim miejscu. Obok ciebie siedziała starsza pani. Zamknąłes oczy i westchnąłeś. tak cholernie nie chciałeś wyjeżdżać, ale nie miałeś innego wyjścia. Zapiąłes pas. Samolot wystartował. Gdy tylko mogłeś odpiąłeś pas. Wyciągnąłeś słuchawki oraz album. Włączyłeś muzykę, otworzyłeś album i zacząłeś przeglądac wasze wspólne zdjecia.
Z perpektywy Patrycji
Obudziłaś się o 4, a właściwie obudził cię dźwięk sms'a. Przetarłaś oczy. Siegnęłas po telefon i zobaczyłas, że napisał Michał.
"Dzień dobry skarbie, nie chciałem cię budzić, własnie dotarłem na miejsce, zaraz jadę do mieszkania. Kocham cię bardzo mocno i tęsknie. :*"
Znów łzy pojawiły się w twoich oczach. Odpisałaś mu.
"To dobrze, też cię kocham i tęsnknie ;*"
Położyłaś się, przytuliłaś się do misia, którego dostałaś od Michała i po chwili zasnęłaś. Obuziłaś się o 8. Wzięłas tabletki, ubrałas się i ruszyłaś do kuchni. Zrobiłaś sobie śniadanie, które dość szybko zjadłaś. Usiadłaś na kanapie w salonie i nie wiedziałaś co masz ze sobą zrobić.
Miesiąc później
26 listopad
Już miesiąc jesteś sama. Codziennie z Michałem rozmawiasz na skype. Udajesz wtedy, że wszystko jest ok, ale stwarzasz tylko pozory. Chodź wiesz, ze on o tym wie, nhadal to robisz. Codziennie płaczesz, choć wiesz, że to nic nie da, w niczym nie pomoże. Z domu wychodzisz tylko po zakupy, lub gdy Kinga z Damianem siłą wyciągną cię na mecz. Do tej pory byłas tylko na dwóch. Odwiedzają cię 3 razy w tygodniu, dwa razy byl u ciebie pan Jarek. I za każdym razem udajesz, ze jest już lepiej. Może pan Jarek ci w to wierzy, ale nie Michał, Kinga czy Damian. Z Iwoną i Krzyśkiem rozmawiałaś kilka razy na skype. Nalegali zebyś do niech przyjechała, więc postanowiłaś jechać do nich w połowie grudnia i zostać do sylwestra, który wszyscy mieliście spędzić właśnie u nich. teraz znów siedziałaś na kanapie z opakowaniem chusteczek i płakałaś. Usłyszałaś dzwonek do drzwi. Niechętnie się podniosłaś. Przekręciłaś klucz i nacisnęłaś klamkę, za drzwiami zobaczyłaś Łasko i Wojtaszka z partnerkami.
-Cześć.
-Hej, wejdźcie. -wpuściłaś ich do środka. -Kawy, herbaty, soku?
-Nic, my tylko tak. -pokiwałaś głową. Usiedliscie w salonie. Wszyscy milczeliście.
-W sobotę gramy z Resvoią, przyjdziesz? -zapytał w końcu Michał. Wzruszyłaś ramionami.
-Nie wiem.
-Nie wiesz czy nie chcesz? -zapytał Damian.
-Nie wiem.
-Tutaj masz wejściówkę. -podała ci ją Milena. Wzięłaś do ręki, spojrzałaś i położyłaś na ławie.
-Kiedy jedziesz do Rzeszowa?
-14 grudnia. -odpowiedziałaś.
-Czyli zobaczymy się dopiero na sylwestrze? -pokiwałaś głową.
-Dobra my się zbieramy, mamy nadzieję, że w sobotyę się zjawisz na hali. -uśmiechnął się ciepło Łasko. Pożegnałas się z nimi. Zamknęłaś drzwi i wróciłas do salonu. Wzięłaś do ręki wejściówkę. Przecież nie możesz uciekać przed ludżmi, musisz żyć jakby Michał był obecny, jakby był obok ciebie. Łzy nic nie dają, tylko pogłębiają ból.
-------------------------
No to kolejny. Taki prezet, bo wyjeżdżam w poniedziałek.
Możliwe, ze jeszcze coś w niedzielę dodam, ale nic nie obiecuję.
Przepraszam za piosenkę, ale kompletnie nie miałam jakiej wstawić.
Trochę przyśpieszam na końcu akcję, ale nie będę pisać, bo w sumie nie byłoby o czym ciekawym. :)
Mam do was dwie sprawy:
1. Potrzebuję opowiadań w roli głównej z Michałem Kubiakiem, Krzysztofem Ignaczakiem, Piotrem Nowakowskim i Bartoszem Kurkiem.
2. Poszukuję tego opowiadania, w którym główna bohaterka dowiaduje się, że jej tatą jest ojciec Kubiaka.
Z góry dziękuję! :)
Pozdrawiam! :)
Pozdrawiam! :)
Poryczałam się przez ciebie ty wredoto :)
OdpowiedzUsuńRozdział genialny nie mogę się doczekać następnego.
Pozdrawiam ;*
No szkoda, że Michał wyjechał :) Oby ten czas bardzo szybko zleciał i Patrycja była razem z nim.
OdpowiedzUsuńjejku.. Michał śpiewający jej do ucha *.* aż mnie ciarki przeszły. ;)
OdpowiedzUsuńTa pisoenka bardzo fajnie się wkomponowała, bo dzięki niej mi też było smutno, tak jak Patrycji ;/ Bardzo jej współczuję. Tyle czasu bez ukochanego? Prawie jak wieczność. Wierzę, że Michał zrobi jej jakąś niespodziankę i przyjedzie w odwiedziny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Zapraszam serdecznie na 59 rozdział :)
OdpowiedzUsuńKurcze mam nadzieje, że Pati nie wpadnie w depresje
OdpowiedzUsuńPopłakałam sie. Matko
OdpowiedzUsuń