sobota, 31 maja 2014

Rozdział 78

-Właśnie, ale ja jestem. Chodź. -wstał i podał ci rekę. Chwyciłaś ją i poszłaś za nim do salonu. Nie wiedziałaś o co mu chodzi. -Wywalczyłem to dla ciebie. -podał ci medal, złoty.
-Misiek... -westchnęłas. przyglądałaś się. Był na prawdę piękny.
-Walczyłem, właśnicie wszyscy walczyliśmy żeby zdobyć to złoto, a ja zdobyłem je dla ciebie. -pocałowął cię.
-Piękny.
-Ty jestes piękniejsza. -czułaś, że się rumienisz. Przyjrzałaś się jeszcze statuetce MVP.
-Gratuluję. -pocałowałaś go. Stanęłaś delikatnie na palcach i objęłaś jego szyję. Jego ręce wylądowały na twoich biodrach. -Kocham cię.
-Ja ciebie też skarbie. A teraz idź się myć i spać, bo widzę, że jesteś zmęczona. -pokiwałaś głową. Zabrałaś pidżamę i wzięłaś długi prysznic. Po godzinie wyszłaś i od razu poszłaś do sypialni.
-Ja zaraz wracam. -pocałował cię jeszcze w policzek. Pokręciłaś rozbawiona głową. Wzięłaś tabletki i położyłaś się. Czekałaś na Michała, który po chwili kładł się obok ciebie. Przytuliłaś się do niego. Tak bardzo brakowało ci jego.

Obudził cię dźwiek telefonu informujący o wzięciu tabletki. Szybko wyłaćzyłaś i wstałaś. Poszłaś do kuchni, nalałaś sobie wody i wzięłaś tabletki. Nnie widziałaś sensu dalszego spania, więc zaczełas przygotowywać śniadanie. Postanowiłaś na zwykłe kanapki. Zaczęłaś wiec je przygotowywać. po 20 minutach wszystko było gotowe, wstawiłaś wodę na herbatę i poszułaś czyjeś ręce na biodrach.
-Dzień dobry kochanie. -wymrucza ł ci do ucha. Odwróciłaś się do niego przodem i pocałowałaś w usta.
-Dzień dobry. Siadaj zaraz zrobię herbatę. -uśmiechnęłaś się.
-Jedziesz ze mną na trening? -spytał, gdy skończyliście jeść.
-Pewnie. -ucieszyłaś się. Prawie po miesiącu znów będziesz mogła zobaczyć tych wariatów.
-To idź sie przygotuj, bo o 10 musimy tam być. -puścił ci oczko. Wzięłaś ubrania i weszłas do łazienki. Gdy ubierałaś podnie do środka wpadł Michał.
-A ty co?
-Nic. -wyszczerzył się. Wtedy zobaczył twoją nową bliznę. tamta poprzednia nie była aż tak bardzo widoczna, ale ta była jeszcze świeża, miała lekko różowy kolor. Rzucała się w oczy.
-Nie patrz... -powiedziałaś cicho i odwróciłas się. Nie chciałaś, żeby na to patrzył.
-Skarbie... Nie wstydź się. -odwrócił cię w twoją stronę.
-Ale ja nie chcę, żebyś na to patrzył. -westchnęłaś.
-Dlaczego?
-To nie jest przyjemne dla ciebie..
-Patri proszę... Ja rozumiem i na prawdę mnie to nie odrzuca czy coś. Z bliznami czy bez i tak będę cię kochał. -przytulił cię. -Nie płaccz. -otarł twoje łzy i pocałował w czoło.
-Kocham cię. -wyszeptałaś.

Równo o godzinie 9:50 wchodziliście na halę w Jastrzębiu. Michał poszedł do szatni, a ty udałas się na halę.
-Dzień dobry. -uśmiechnęłas się.
-Patrycja! Jak dobrze cię widzieć. -przywitał się z tobą Bernardi, a potem reszta sztabu szkoleniowego.
-Wracasz już do nas?
-Nie wiem, musze porozmawiać z trenere prezesem.
-Czekamy z niecierpliwością! -w tym momencie na halę weszli chłopacy.
-Patrycja! -wydarli się i rzucili w twoją stronę. Pierwszy przytulił cię Damian, a potem reszta.
-Kukiak debilu, czemu nie powiedziałeś, że Patrycja wychodzi ze szpitala? -powiedział z pretensjami Patryk.
-Spokojnie, miała być niespodzianka i jak widze udała się. -uśmiechnął się.
-Pewnie. -podziękowałas im za to co zrobili wtedy po finale. Rozmawialiście dopre 20 minut, a później trener kazał im się rozgrzewać. Ty w tym czasie poszłaś do Grodeckiego.
-Dzień dobry, można?
-O witam, wchodź.
-Ja chciałam się zapytać kiedy mogę wrócić do pracy.
-To tylko kwestia tego kiedy chcesz i jak się czujesz.
-No ja mogę wrócić już.
-W sobotę zaczynaja sie półfinały, gramy ze Skrą, więc?
-No to zaczynam od soboty.
-Cieszę się, a jak ze zdrowiem?
-Wszystko dobzre, wyniki jak na mnie też w porządku, co 2 miesiące na kontrole musze jeździć.
-To cieszę się.
-Dziekuję.
-Nie ma za co, to uciekaj już na trening. -uśmiechnął się. Pożegnałaś się i wróciłaś na halę. Dzisiaj siatkarze rozgrywali mecz. Oczywiście nie obyło się bez zmiany pozycji. Taki Wojtaszek robił za atakującego, Patyk za libero, Kubiak środkowym, Dima przyjmującym itd. Śmiałaś się z nich. O 13 wróciliście do domu. Po południu nie było treningu także zostaliście poinformowani, że będziecie mieli nalot.

Sobota

Pierwszy mecz półfinałowy. Jastrzębie - Skra. Dzisiaj wracasz do pracy. Właściwie już wróciłaś, bo za 5 minut rozpocznie się mecz. Miałaś wielką nadzieję, że dzisiaj jak i jutro wygrają Koksy. Byli oni w rewelacyjnej formie. Nie myliłaś się ponieważ pokonali Skrę 3:0. MVP został Łasko. Cieszyłaś się niesamowicie. Weszłaś na boisko i zaczęłaś gratulować chłopakom.
-Patrycja! -usłyszałaś. Po chwili witałaś się ze znajomymi z Bełchatowa. Głowynym tematem waszych rozmów byłaś ty. Jednak za chwilę musieliście już wracać do domu.

11 kwietnia

Drużyna z Jastrzębia doszła do finału. pokonała Skrę 3:0. O Mistrzostwo Polski miała zmierzyć się właśnie z druyużyną z Rzeszowa. W poniedziałek i wtorek miały odbyć się pierwsze mecze. Zostały one przesunięte ze względu na wesele Nowakowskiego. Nie musieliście mieszkać w hotelu. Przygarnęli was Ignaczakowie. O 9 razem z Iwoną pojechałyście do fryzjerki. Po 2 godzinach wyszłyście zadowolone z efektów. Ty miałaś koczka, a Iwona upięcie. Gdy wróciłyście do domu, zajęłyście się makijażem. Iwona zrobiła napierw tobie, a ty potem jej. Obie byłyście zadowolone z efektów. Była godzina 12, czyli za 2 godziny mieliście być w mieszkaniu Oli i Piotrka. Zeszłyście na dół, aby coś zjeść. Krzysiek z Michałem siedzieli na kanapie i oglądali ostatni mecz Jastrzębia i Skry.
-A wy już gotowi? -zapytałąś.
-Chwila moment i już. -wyszerzyli się. Zjadłyście zapienkanę i wróciłyście na górę. Iwona weszła do sypiali, a ty do waszego tymczasowego pokoju. Zmieniłaś bieliznę, założyłaś rajstopy, a później sukienkę. Miałaś problem z zamkiem, ale akurat do pomieszczenia wszedł Kubiak.
-Misiu, zapniesz? -zpytałaś.
-Oczywiście. -gdy jego dłonie dotknęły twojej skóry, przeszedł cię przyjemny dresz.
-Dziękuję. -pocałowałaś go.
-Wyglądasz przepięknie. Aż nie mogę się napatrzeć.
-Dziękuję, a teraz ubieraj się szybko. -założyłaś biżuterię, naszyjnik, kolczyki, bransoletkę. Spryskałaś się perfumami, po czym wrzuciłaś je do torebki.
-Skarbie pomożesz? -zapytał. SPojrzałaś i zobaczyłaś, że nie umie poradzić sobie z krawetem. Uśmiechnęłaś się szeroko. Podeszłaś do niego i zawiązałaś mu go. -Jesteś aniołem. -pocałował cię namiętnie.
-Idziemy na dół. -szepnęłaś. Na dole czekał już Krzysiek ubrany w garnitur oraz Iwona w przepięknej sukience. Sebastian z Dominiką nie szli na wesele. Pojechali do Wałbrzycha, do dziadków.
-Jedziemy?
-Pewnie. -uśmiechnęłas się. Ubrałaś płaszczyk, buty na obcasie i ty byłaś już gotowa. Pomimo, że było ciepło, na wieczór robiło się chłodno. Wsiedliście do amochodu i wyjechaliście z podjazdu.


---------------------------------------
Obiecałam więc dodaję :)
Czekam na wasze komentarze, które mnie motywują :)
Pozdrawiam! :)

piątek, 30 maja 2014

Rozdział 77

W końcu nadszedł czas kiedy możesz opuścić szpital. Wyniki były zadowalające. Była godzina 9, za chwilę powinien przjechać Michał. Musisz się spakować. Wypis już leżał obok ciebie. Drzwi się otworzyły i zobaczyłaś go. Tak bardzo się ucieszyłaś. Wstałaś z łóżka i przytuliłas się do niego.
-Dzień dobry kochanie. -wyszeptał ci do ucha, a ciebie przesżły ciarki. Tak bardzo za nim tęskniłaś.
-Dzień dobry. -pocałowałaś go.
-To co pakujemy się? -energicznie pokiwałaś głową.
-Spakujesz mnie, a ja pójdze się pzrebrać, dobrze?
-Pewnie idź. -uśmiechnął się. Zabrałaś ubrania i weszłaś do łazienki. Dość wolno się jeszcze przebierałaś. Spojrzałaś na bliznę. Pomimo, że już się zrosła, nie mogłaś się za bardzo schylać, bo jeszcze mogło by coś się stać. Delikatnie ubrałaś spodnie i bluzkę. Wyszłas w papciach. Byłaś już spakowana.
-Misiek, założysz mi skarpetki i buty? -spojrzałaś na niego smutnym wzrokiem.
-Co się głupio pytasz. -zabrał ci skarpetki. Usiadłaś na łóżku i za chwilę ubrał ci skarpetki oraz kozaczki.
-Dziękuję. -pocałowałaś go w policzek. Ubrałaś kurtkę, szalik. Czapka i rękawiczki bły zbędne, bo była końcówka marca i pogoda rozpieszczała. Michał zabrał twoje rzeczy. Pożegnałas się z pacjentami z twojej sali. Podziękowałaś lekarzowi, pielęgniarką i wyszliście ze szpitala. Na twojej twarzy cały czas widniał szeroki usmiech.
-To co najpierw Ostrzesżów, później Żory? -zapytał i odpalił samochód.
-Tak jest! -zaśmiałaś się.
-Kocham cię skarbie. -pocałował cię. Wycofał i mogliście wyjechać.
-Ja ciebie też. -całą droge rozmawialiście o wszystkim. Dość często się zatrzymywaliście. A to żeby załatwić potrzebę, a to żeby rozprostować kości. W końcu po 3 godzinach wchodziliście do twojego domu.
-O matko, chyba muszę sprzedać ten dom. -westchnęłaś.
-Masz rację, on już ci nie będzie potrzebny. -objął cię od tyłu.
-A gdzie mój samochód?
-W Jastrzębiu. -wyszczerzył się.
-Oj Misiu. -zaczęliście pakować twoje rzeczy. Większośc robił Kubiak, ponieważ tobie zabraniał. Po 2 godzinach, wszystko było w samochodzie.
-Jedziemy? -zapytałaś.
-Pewnie. -ubraliście sie, zamknęłaś drzwi i wyruszyliscie do Żor. Nie mogłaś się doczekać jak w końcu wejdziesz do mieszkania przyjmującego i nie będziesz musiała się martwić, że za kilka godzin musisz wrócić do Ostrzeszowa. Droga niemiłosiernie ci się dłużyła.
-Skarbie, wtsawaj, jesteśmy na miejscu. -usłyszałaś głos Michała. Nawet nie wiedziałaś kiedy zasnęłaś. Przetarłas oczy i powoli wyszłaś z samochodu. Chwiciłaś Michała za rękę i ruszyliście na górę. W końcu przekroczyłaś próg mieszkania.
-Nie wierzę, że znów będę tu mieszkać. -powiedziałaś rozglądając się.
-Ja też, ale wiem, że cholernie mi cię tutaj brakowało. -przytulił cię i pocałował. -Rozgość się, a ja idę bo walizki. -wybiegł z mieszkania. Uśmiechnęłaś się. Weszłaś do sypialni i usiadłaś na łóżku. Ręką przejechałaś po materacu. Czułaś zapach Miśka, którego tak bardzo ci brakowało. Zaczęłaś wpatrywać się w wasze wspólne zdjęcia, które wisiały na ścianie.
-Wiesz trzeba by zrobić jakieś nowe zdjęcia, bo te już trochę stare. -powiedziałaś, gdy ten usiadł obok ciebie.
-No wiem, wiem. -przytulił cię. -Tęskniłem kochanie. -poczułaś pocałunki na swojej szyi.
-Za niedługo wesele Nowakowskiego, a ja nie mam sukienki.
-Oj skarbie, pojedziemy do Katowic i sobie coś kupisz.
-No, ale ja jestem wybredna.
-Ja ci pomogę. -jego usta znalazły się na twoich. Nie opierałaś się. Byłaś spragniona jego ust. Jednak nie dopuściłaś do niczego więcej, ale on to rozumiał.


------------------------------
Przepraszam za te kilka dni nieobecności.
Przepraszam za to coś u góry.
Obiecuję, że jutro kolejny rozdział i o wiele dłuższy.
Pozdrawiam!

wtorek, 27 maja 2014

Rozdział 76

Każdy dzień miłał ci bardzo wolno. Codziennie rozmawiałaś z Michałem, jak nie na skype to przez telefon. W piątek odwiedził cię Krzysiek z Iwoną. Ucieszyłaś się. Dowiedziałaś się, ze z jego noga wszystko idzie w dobrym kierunku, co było kolejną dobrą informacją. Siedzieli u ciebie dobre 5 godzin. W sobotę zostałaś mile zaskoczona, gdy do sali weszli rodzice Michała.
-Witaj Patrycja. -przutuliła cię mama Miśka, a potem pan Jarek
-Dzień dobry. -uśmiechnęłaś się. -Nie spodziewałam się państwa tutaj.
-No widzisz, umiemy zaskoczyć. -zaśmialiscie się. Rozmawialiście na różne tematy. na poczatku o tobie, przeszczepie, a potem zeszliście na temat twojego i Kubiaka związku. Pan jarek co jakiś czas opowiadał kawały. Niestety po 3 godzinach musieli wracać do domu. Podziękowałaś za odwiedziny. Obiecałaś, że następnym razem spotkacie się nie w szpitalu, a w Żorach. Zbiliżała się godzina 17, więc za chwilę miał rozpocząć sie mecz. Poszłaś wiec do świetlicy. Zobaczyłaś, że dość dużo osób czeka aby obejrzeć ten mecz. Nie myślałaś nawet, że w szpitalu jest tylu kibiców siatkówki. Usiadłas obok starszego pana. Dzisiaj Jastrzębie grało ze Skrą na ich terenie. Prezentacja, wyjście szóstek i pierwszy gwizdek. Od początku spotkania gra toczyła sie punkt za punkt. Jednak pod koniec to Skra okzała się lepsza.
-A panienka to jakaś rodzina z tą "trzynastką"? -zapytał pan, który siedział obok ciebie.
-Tak jakby.
-Ktoś bliższy?
-Narzeczony. -uśmiechnęłaś się.
-No to gratulacje, mieć takiego narzeczonego to na prawdę szczęście.
-Dziękuję. -powróciliście do oglądania meczu. Myślałaś, że dostaniesz zawał, gdy podczas 5 seta, przy stanie 16:16, na zagrywkę wszedł Michał i nikt nie wiedział, czy linia, czy aut. Sędziowie zadecydowali o weryfikacji, która pokazała, ze piłka była w boisku. W myślach krzyczałaś "ostatni, ostatni". I tak było, piłka zagrywana przez Kubiaka, przwinęła się na drugą stronę i żadnen z siatkarzy nie zdążył jej obronić. MVP został twój narzeczony. Wróciłaś do sali. Wysłałaś do Michała sms'a z gratulacjiami. Zjadłaś przyniesioną kolację i poszłaś spać.

Tydzień później

W poniedziałek, twoje wyniki trochę się pogorszyły. Jednak lekarz szybko zareagował i znów wszystko wróciło do normy. jednak czkeał cię jeszcze tydzień leżenia. Teraz siedziałaś na świetlicy i czekałaś na rozpoczęcie pierwszego meczuu Ligii Mistrzów. Jastrzębski Węgiel kontra Lube bance Macerata. Szykował się ciekawy mecz. Nie spodziewałaś się wyniku 3:0 tylko 3:2, a dla kogo? Wiadomo, że dla drużyny z Polski. I tak się stało, pomarańczowi wygrali. Cieszyli się jak dzieci. Nie dziwiłaś się, przeciez zapewnili już sobie medal. Żałowałaś, że nie możesz być tam z nimi. Ale już niedługo będziesz widywać ich codziennie.

Czas do niedzieli, do godziny 18 minął dość szybko. Wczoraj rozmawiałaś godzinę z Michałem. Mówił ci jak to bardzo im smutno bez ciebie. Na koniec powiedział, ze dla ciebie zdobęda złoto. Trzymałaś ich za słowo, ale zastrzegłaś, że jak będzie srebro to zrywasz zaręczyny. Musiałaś się z nim trochę podroczyć. Mecz zaczął się punktualnie. Niestety, gra Jatrzębian nie zachwycała, w każdym elemencie popełniali błędy. Po godzinie winik przedstawiał się 2:0 dla rosyjskiego klubu Zenit Kazań. Pocżatek 3 seta nie zachwycał, 15:10. Jednak po przerwie technicznej Jastrzębianie zaczęli odrabiać straty. Cieszyłaś się, wierzyłaś cały czas, ze uda im się doprowadzić do tie-breaka. I klejny raz się nie myliłaś. Trzeciego seta wygrali do 23, kolejnrgo do 15. Zaczał się tie-break. Jastrzebianie przegrywali 8:5. Po zmianie stron, doprowadzil do remisu. Zagrywał Łasko, który zdobył 3 punkty z smej zagrywki.
-Jeszcze 4 punkty. -pomyślałaś. Siedziałaś z mocno zaciśniętymi kciukami. Zetin był rozbity, nic im w końcówce nie wychodziło. 14:10 dla "koksów". Ostatnia akcja, zagrywka, przyjęcie wystawa, atak i blok, szybka obnrona, kolejn a wystawa, atak i obrona po drugiej stronie, A nderson atakuje, jednak Kubiak broni gdzieś w trybuny, Masny biegnie i broni piłkę nogą, Kubiak myli przeciwników, podskakuje, ale nie atakuje tylko przebija palcami na drugą stronę, czym kompletnie zaskoczył i zdobył punkt. Wszyscy skaczą, krzyczą. Tak JastrzębskiWęgiel wygrał Ligę Mistrzów 2014/1015! Łzy zaczeły spływać po twoich policzkach. 10 minut czekałaś na dekorację, lecz najpierw nagrody indywidualne. Damian został najlepszym libero, Łasko atakującym, a MVP turnieju został Kubiak. Zarz potem przed podium stanęły wygrane drużyny. 3 miejsce zajęła Macerata. W kńcu nastał moment kiedy to drużyna z Jastrzebia weszła na podium. Wszyscy byli szcześliwi. Oglądajac ich, wyobraziłaś sobie, jakbys stała na przeciwko nich. Każdy dostał medal, później na ręce łaski został wręczony puchar. Konfetti, piosenaka "we are the champions". Ocierałaś łzy, łzy szczęścia. Czekałaś na wywiady i doczekałaś się, jednak nie zobaczyłaś jednego gracza tylko cała drużynę.
-Dobry wieczór ! Drodzy kibice chcielibyśmy wam podziękować za wsparcie! Ten medal jest także dla was, bo wszędzie gdzie gramy czujemy wasze wsparcie. -mówił Łasko. -jednak w naszym zespole brakuje jednej osoby, która musiała zostać w Polsce. Wiemy jednak, ze nas oglądała i że ogląda ten wywiad. Podszedł do wszystkich. -3,2,1!
-PATRYCJA WRACAJ DO NAS! -krzyknęli wszyscy razem i odwrócili się, gdzie na ich koszulkach kazdy miał inną literkę, wyszło "Patrycja". jeszcze bardziej się wróciłaś.
-Wracja, bo tesknimy! -krzyknął Wojtaszek.
-Kocham cię! -przesłał buziaka do kamery Kubiak.
-Potrzebujemy cię! -odezwał się Patryk. Byłaś wzruszona, nie spodziewałaś się tego.
-No to teraz Pani Patrycjo, nie ma pani wyjścia musi pani wrócić. -powiedział Krzysztof Wanio. Wróciłaś do sali i napisałaś sms'a.

"Głuki kochane. Dziękuję! <3 Też za wami tęsknię :)Jeszcze trochę i Zory witajcie! 
Jeszcze bedziecie mnie mieli dość :*
Bardzo się wzruszyłam :) A no i oczywiście GRATULACJE ! :*"

Wysłałaś tego sms'a pod dobrze znzny ci numer, po czym przykryłas się kołdrą i zasnęłaś. 


-------------------------------
Jesteście niesamowici! Uwielbiam was ludzie! <3
20 komentarzy=nowy rozdział! :)
Pozdrawiam! :)

poniedziałek, 26 maja 2014

Rozdział 75

Z perspektywy Michała

Ucieszyłeś się kiedy Patrycja zadzwoniła do ciebie w nocy. Wiedziałeś, że bedzie mogła znów zamieszkać z tobą. Na trening przyjechałes lekko spóźniony. Za karę dostałeś dodatkowe ćwiczenia. Cąły czas jednak byłeś nieobecny. Patrycja prawdopodobnie była już operowana. Bałeś si, ze coś pójdzie nie tak.
-Który to! -wydarłeś się kiedy dostałeś piłką w głowę. Wszyscy dyskretnie pokazali Wojtaszka. No ta, mogłeś się tego spodziewać. Wziąłeś z parkietu piłkę i wycelowałes prosto w libero.
-Ale to nie byłem ja! -zaczął się tłumaczyć.
-Tak, a ja wieczorami zamieniam się w syrenkę. -prychnąłeś.
-No, którz tam może wiedzieć. -wyszczerzył się. Zaczęliście się gonić po całej sali jak małe dzieci. Wszyscy mieli z was nieżły ubaw.
-Dobra, a teraz mówco ty taki nieobecny. -zapytał Patryk, gdy zmęczony usiałes na krzesełku. Wachałeś się czy im powiedzieć o przeszczepie, czy nie.
-Patrycja ma operację.
-Co? Ale co się stało?
-W nocy mi zadzwoniła, że znalazła się nerka i jedzie do Poznania.
-No to świetnie. -kazdy miał usmiech na twarzy. Na salę wszedł prezes. Podbiegłeś do niego.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry, coś sie stało Michał?
-Tak, bo Patrycji nie będzie na meczu w sobotę i podejrzewam, że będzie potrzebować chwilę przerwy.
-Coś nie tak?
-Znaczy, znalazła się dla niej nerka i teraz jest operowana, bo już jest w Poznaniu.
-Super, nie ma sprawy. jak tylko będzie czuła się na siłach niech dzwoni, w każdym momencie będzie mogła wrócić do pracy. -uśmiechnął sie.
-Dziękuję. -podaliście sobie ręce i wróciłeś do ćwiczeń.

Z perpsektywy Patrycji

Powoli zaczęłaś otwierać oczy. Zaraz poraziło cię światło. Szybko je zamknęłaś. Kolejny raz je otwoerasz i już jest lepeiej.
-Wybudza się. Halo Pani Patrycjo, słyszy mnie pani? -usłyszałaś głos.
-Tak. -wyszeptałaś. Nie dałaś rady powiedzieć coś głośniej, bo miałaś strasznie sucho w gardle.
-Wie pani, którego miała pani przeszczep? -spojrzałaś na lekarza.
-2 marca
-Dobrze, pamięta, czyli operacja przebiegła pomyślnie. Teraz zostanie pani przewieziona na salę pooperacyjną. -na sali leżałaś razem z innymi osobami, które także były po przeszczepie. Z szafki wyciągnęłaś telefon. Wskazywał on odzinę 17. Wybrałaś numer Michała.
-Pati? -usłysząłaś jego wesoły głos.
-Tak, cześć Michał. -delikatnie sie uśmiechnęłaś. Twój głos był jeszcze słaby.
-Kochanie, jak dobrze, caly czas sie bałem, żeby nic ci się nie stało. I jak sie czujesz?
-Jak słyszysz, żyję. No wszystko mnie boli, ale jak to po operacji.
-A z nerką?
-Czy wszystko dobrze to wyjdzie w badaniach, ale conajmniej 2 tygodznie przerwy. Musze zadzwonić do prezesa.
-Nie martw się, wszystko załatwiłem. -czułaś, ze się uśmiecha.
-Dziękuję.
-Nie ma za co. A teraz idź spać, bo słyszę, ze jesteś zmęczona.
-Dobrze, to dobranoc.
-Dobranoc skarbie. -rozłączyłaś się, odłożyłaś telefon i poszłaś spać.

Rano obudziłaś się w miare wypoczęta. Była godzina 8. W tym momencie do sali weszła pielęgniarka i rozdała wam tabletki. Szybko je połknęłaś. Jeszcze nie mogłas nic jeść, dopiero kolację.
-Pani Patrycjo, może pani wstanie i się trochę przejdzie?
-A tak, dobrze już.
-To ja pani pomogę. -podeszła do ciebie. Odrzuciłaś kołdrę i powoli zaczęłaś wstawać. Nie bolało cię już praktycznie nic. Jedynie trochę miejsce, gdzie była nerka. Wstałaś, bez pomocy pielęgniarki. Nałożyłaś szlafrok, papcie. Wyszłaś z sali i powoli szłaś. Nie chciałaś nic nadwyręzyć. Chodziłaś dobrą godzinę. W między czasie pan doktor powiedział, że twoje wyniki idą w dobrym kierunku. Wróciłaś do łóżka. Zdążyłas się położyć, a do sali wszedł Michał. Otworzyłaś szeroko oczy ze zdziwienia.
-Michał? Co ty tu robisz?
-Dzień dobry kochanie, cieszę się, że cię widzę. -zasmiał się. Pocałował cię delikatnie.
-No cześć, cześć. -usiadł na krzesełkuu i patrzył na ciebei z usmiechem. -Powiesz mi co tu robisz?
-Przyjechałem odwiedzić moją narzeczoną.
-Ale przeciez masz treningi, w sobotę mecz, a potem liga mistrzów.
-Spokojnie, trener się zgodził, bo wie, że i tak zagram dobrze. Ale koniec o mnie, jak ty się czujesz? -spytał z troską.
-Dobrze, nawet bardzo. Kreatynina spada, więc nerka działa. Za jakiś tydzień będę miała usg, żeby zobaczyć czy wszystko się dobrze ukrwiło czy coś.
-No rozumiem. Tak się cieszę. -caly czas się uśmiechał, ty również. Dowiedziałaś się, że o twoim przeszczepie wie cały Jastrzębski Węgiel, rodzice Michała, ale także cala drużyna z Rzeszowa. Jak sie okazało, Igła o wszystkim im powiedział. W między czasie dostałaś sms'a od Igły, że masz spodziewać się jego wizyty w najbliższym czasie. Okolo 17 twój gość, musiał wracac do domu. Czekało go 6 godzin drogi. Wiedziałaś, że teraz spotkacie się dopiero, gdy wyjdziesz ze szpitala. Całe szczęście, że pomyślał i prezywiózł ci laptopa. Będziecie mogli porozmawiać przez skype. Pożegnałaś się z nim i poszedł. Zrobiło ci się smutno, ponieważ przez ten czas co był u ciebei, zdążyłaś zapomnieć, że leżysz w szpitalu sama, bez żadnych znajomych. Westchnęłaś. Teraz zostało ci czekanie na wypis ze szpitala. Czułaś, że gdy z niego wyjdziesz, nic nie przeszkodzi tobie i Michałowi. Wiedziałaś, że będziecie szczęśliwi, w sumie wy już jesteście szczęśliwi, bo pomimo trudności, zawsze radziliście sobie z nimi i mogliście być szczęśliwi razem.

-------------------------------
No to kolejny, tak jak obiecałam :)
20 komentarzy=nowy rozdział :)
Pozdrawiam! :)

niedziela, 25 maja 2014

Rozdział 74

Po 20 minutach byliście już w taksówce wiązącej was do domu Ignaczaków. Michał załatwił wszystko z trenerem, który nie miał nic przeciwo, ponieważ z rzeszowa mieliscie wyjechać dopiero jutro. O 17:50 pukaliście już do drzwi libero. Otworzyła wam Iwona. przywitaliście się i zaprosiła was do środka. Zaprowasziła was do salonu, gdzie na kanapie lerzał Krzysiek z zimnym okładem na kolanie.
-Cześc. -uśmiechnęłaś się delikatnie.
-O cześć. -podnióśł się delikatnie. Z Michałem przywitali się na swój sposób, po czym przyjmujący usiadł w fotelu.
-Jak się czujesz? -usiadłaś na drugim fotelu.
-No wiesz kontuzja w takim momencie, to nie zbyt fajnie, ale czekają mnie tylko 3-4 tygodnie przerwy. Na finały play-offów zdąże.
-Oby. -przestaliście mówić o kontuzji Igły. Iwona podała wam kawę, ciasto i sama przysiadła się do was. Za chwilę przyjechał Piotrek z Olą i przywiózł Dominkę z Sebastianem.  Zostali na kawie.
-Właśnie, bo w sumie, skoro już tutaj jesteśmy to chcielibyśmy oficjalnie zaprosić was na nasz ślub. -Ola wyciągnęła dwie koperty i razem z Piotrekiem wręczyli Ignaczaką i wam. lub i wesele miały odbyć się w Rzeszowie 11 kwietnia.
-Mamy nadzieje, ze będziecie. -uśmiechnął sie Piotrek.
-Przeciez nie przegapimy twojego ślubu. -wyszczerzył się Misiek.
-Nie ma mowy. -Ignaczak przybił piątke z twoim narzeczonym. Siedzieliście tak wszyscy do godziny 20. Potem przyszłe małżeństwo odwiozło was do hotelu. Byłaś zmęczona, ze ledwo weszłaś do pokoju, a od razu rzuciłaś sie na łóżko.
-Ej śpiochu, przebierz sie chcociaż w pidzamę.
-Zaraz. -mruknęłaś. Pocuzłaś jak Kubiak bierze cie na ręce i niesie do łazienki. Nie miałas wyjścia. Wzięłaś szybki prysznic i poszłaś spać. Wygoniłaś przyjmującego z pokoju i zamknęłaś drzwi na klucz. Gdy tyko się położyłaś, zasnęłaś.

Rano po godzinie 10 wracaliście do domów. Ciężko było ci się rozstać z Michałem. Miałaś sie z nim widzieć dopiero za tydzień, a później jadą na finał LM, na który ty nie mogłas jechcać z nimi.
-To za tydzień widzimy się w Gdańsku?
-Tak. -uśmiechnęłaś się. -staliście przytleni do sieie dobre 5 minut po czym ostatni pocałunek i rozjechaliście się w swoje strony. 6 godzin i byłaś w domu. Napisałaś Michałowi, że ejsteś już na miejscu żeby się o ciebie nie martwił. Była godzina 17 więc zajęłaś się obróbką zdjęć. Równo o 20 wrzuciłas je na stronę. Poszłaś wziąć prysznic. Po nim rozczesałaś mokre włosy. Przypomniałaś sobie, ze jutro na 15 idziesz do fryzjera. Około 22 zasnęłaś.

Rano obudził cię budzik. Niechętnie wstałaś. Zjadłaś śniadanie, ubrałaś się. Zdążyłaś sie ubrać, a już podjechał samochód, zeby zabrać cię na dializę. O 7:30 zostałaś podłączona do aparatury. Czekały cię 4 godziny nudy. W między czsie przyszła pani dokror spytać się jak się czujemy itd. Te cztrey godziny minęły ci dosyć szybko, potem tylko chwila czekania i do domu. kilka minut przed 13 wróciłaś. Szybko zrobiłaś sobie obiad i do fryzjera. Obcięłaś jakieś 20 cm włosów, gdyż sięgły ci one prawie do pasa. Mając to już wczesniej w planach rozjaśniłaś sobie końcówki. Efekt był zadowalajacy. Zapłaciłas i wróciłaś do domu> W skrznce zobaczyłaś list, w którym pisało, ze zostałas wpisana na listę osób czekajacych na przeszczep. Uśmiechnęłas się delikatnie pod nosem. Na wieczór rozmawiałaś przez skype dobre 3 godziny z Michałem.

Usłyszłaś dźwięk twojego teleofnu. otworzyłaś oczy i zobaczyłaś, ze jest ciemno. Spojrzałaś na telefon, godzina 1:13. Napis "stacja dializ".
-Tak słucham? -ziewnęłaś przeciągle.
-WItam, pani Patrycja?
-Tak, coś się stało.
-Jest dla pani nerka w Poznaniu. -zdziwiłas się.
-Na prawdę.
-Tak. Samochód już po panią wyjechał. Także za jakieś 15 inut będzie, czekamy na panią.
-Do widzenia. -Wstałąś z łożka i nie wiedziałaś co masz robić. Szybko się ubrałaś, wzięłaś sprawdziłaś czy w torbie masz wszystko spakowane. Zjadłaś jakaś kanapkę i samochód już był.Zabrałaś jeszcze zwykłą torebę, w której miałaś portfel, dopkumenty. Zgarnęłaś jeszcze telefon, ładowarkę. Ubrałąś kurtkę, kozaki i zwyszłas z domu. kierowca zabrał od ciebie rzeczy, a ty zamknęłaś dom. Po pół godzinie byłaś już dializowana. Wszystko działo się szybo. Wyciągnęłas telefon i zadzwoniłaś do Michała.
-Halo? -usłysząłas jego zaspany głos.
-Hej MIchał, przepraszam, że cię budzę.
-Patrycja, coś się stało?
-Tak, za 3 godiznyc jadę do Poznania, znalazła sie dla mnie nerka.
-Wspaniale. -usłyszalaś, ze sie ucieszył.
-Dobra to idź spać dalej, jak będzie po wszystkim zadzwonię.
-Dobrze kochanie. -pożegnałaś sie i rozłaczyłaś. Czas płynął neiubłagalnie szybko, nim się obejrzałaś, a już jechałaś karetką do Poznania. Będąc na miejscu, zrobili ci szybkie badania, a zaraz po nich pielęgniarki zaczeły przygotowywać cię do operacji. Będąc już na stole operacyjnym dostałas narkozę i powoli zaczełas odpływać.


------------------------
Przepraszam, że taki krótki, ale gdy zaczełam pisać rozdizał znów zginął internet. Ale obiecałam więc piszę z telefonu. Mam nadzieje, ze jutro z internetem wszystko będzie w porządku i dodam dłuższy rozdział :)
Czekam na komentarze :)
Pozdrawiam ! :)

sobota, 24 maja 2014

Informacja

Witam! Przepraszam, ale rozdział pojawi się dopiero jutro, gdyż brak internertu robi swoje, teraz piszę dla was z telefonu. Pod wieczór dopiero mają naprawić usterkę, więc jutro na 100% pojawi się rozdział. 
Przepraszam i pozdrawiam !

czwartek, 22 maja 2014

Rozdział 73

Razem z Michałem wróciliście do domu. Reszta chłopkaów o 20 miała iść na imprezę, ale wy odpuściliście, ponieważ i tak mało czasu ze sobą spędzaliście. Wszyscy to bardzo dobrze rozumieli.
-To co robimy kochanie? -spytał, gdy usiedliście na kanapie.
-Nie wiem, a jakie masz propozycje? -uśmiechnęłaś się.
-Jest kilka minut po 17, więc może spacer?
-A nie jesteś zmęczony?
-Nigdy w życiu, mółbym rozegrac jeszcze z 50 meczów! -zaśmiał się, a ty razem z nim. Ubraliście się i wyszliscie. trzymając się za ręce chodziliście ulicami Żor. Dużo rozmawialiście.
-Pati, kiedy weźmiemy ślub? -zatrzymałaś sie. Kompletnie zdziwił cię tym pytaniem.
-Mówisz poważnie? -stanął na przeciwko ciebie, cały czas trzymając cię za rękę.
-Tak, kocham cię, nie umiem bez ciebie żyć.
-Ja bez ciebie też. Ale nie w tym roku proszę... Chciałabym nie jeździć na dializy... Może się coś znajdzie... A jeśli nie to...
-Rozumiem, to za rok?
-Tak, ale kiedy?
-Sierpień?
-Będziecie w Rio...
-Skąd ta pewność? -unióśł brwi.
-Znam wasze możliwości.
-To może wrzesień, jakoś na początku?
-Pewnie. -pocałowałaś go. Dalej szliście. Gdy Michał wspomniał o ślubie poczułaś takie ciepło. Wiedziałąś, że to miłość twojego życia. Chciałaś tylko aby już nic wam w tym nie przeszkodziło.

Cały tydzień minął ci bardzo szybko. W niedzielę o 22 byłaś w domu, a już o 5 musiałaś wstać i jechać na dializę. Znów pan Andrzej musiał oglądać "Modę na sukces", a wy razem z nim, ponieważ był tylko jeden telewizor. We wtorek wysłałaś resxztę zdjęć na stronę. roda, kolejna dializa. W czwartek spotkałaś się z Kubą i Olą. Oznajmili ci, że wyjeżdżają do Kanady na stałe. Zasmuciłaś się tą wiadomością, ale uszanowałaś ją. Piątek to był dzień twojego wyjazdu do rzeszowa. Równo o 14 wyjechałaś z Ostrzeszowa. Czekało cię blisko 6 godzin drogi. Jak ci napisał Kubiak, oni byli już na miejscu i właśnie jechali na trening. Po 3 godzinach zrobiłaś sobie małą przerwę, zatankowąłaś samochód, wypiłaś kawę i ruszyłas dalej. Kilkanaście kilometrów przed Rzeszowem był wielki korek, właczyłaś radio i dowiedziałaś się, że był jakiś wypadek. Uderzyłaś ręką w kierownicę. Sięgnęłaś po telefon, żeby napisac Michałowi, że sie spóźnisz, ale on jak na złość się rozładował. Rzuciłaś go wściekła na siedzenie.

Z perpsektywy Michała

Była 21, a jej jeszcze nie było. Chodziłeś po korytarzu w prawo i lewo, a ona nie odbierała telefonu.
-Misiek spokojnie. -próbował uspokoić cię Damian.
-A co jeśli coś sie stało? -spytałeś zmartwiony.
-Nie ma takiej opcji, może po prostu zrobiła sobie dłuższy postój. Poza tym jest ślisko i na pewnie nie jedzie szybko.
-No w sumie, masz rację. -usiadłes obok niego na kanapie. Cały czas patrzyłeś na telefon.
-Damian słyszałeś, że przed Rzeszowem był wypadek? -spytał wychodząc z pokoju Łasko. W tym momencie zobaczył ciebie. Gdyby wzrok Wojtaszka mół zabijać, Michał dawno by już nie żył.
-Jak to? Gdzie? -zerwałeś się.
-No ja nic nie wiem. -podrapał się po głowie.
-Ja pierdole. -włączyłeś szybko radio stojące na korytarzu i zaczałeś szukać wiadomości.
"O godzinie 20:20 11 kilometrów przed Rzeszowem, ciężarówka straciła panowanie nad pojazdem i wjechała w samochód osobowy. Zostało ustalone, że była to około 24 letnia kobieta, niestety zginęła na miejscu. Więcej wiadomości o 22."
-No przeciez to pasuje na godzinę, o której jechała pati. -załamałeś się.
-Przeciez to kobieta 24 letnia...
-Około Damian, około. -warknąłeś.
-Ej Misiek spokojnie, zaraz Patrycja przyjedzie zobaczysz.
-To czemu nie odbiera telefonu?
-Nie wiem, ale nie załamuj się, jeszcze nic nie wiadomo, Patrycja żyje!

Z perspektywy Patrycji

Przez Cb radio dowiedziałaś jak można objechać. o 21:30 parkowałaś już przed hotelem. Zabrałaś walizkę i torebkę, zamknęłaś samochód i ruszyłaś do środka. W recepcji odebrałaś klucz i ruszyłaś w stronę windy. Wcisnęłaś numerek 3. Za chwilę znalazłas się na odpowiednim piętrze. Wyszłaś za zakrętu i zobaczyłaś dwóch Michałów i Wojtaszka.
-Dobry wieczór! -krzyknęłaś z usmiechem. Pierwszy zerwał się Michał i cię mocno przytulił.Jak sie później dowiedziałaś bał się, że to ty miałaś wypadek. Pocałowąłaś go i zapewniłaś, że jesteś ostrożna. Przywitałaś sie z libero i atakującym po czym zniknęli w swoich pokojach. Kukiam wszedł z tobą do swojego pokoju. Nie zdążyłaś się rozebrać, a on już przycisnął cię do ściany i mocno całował.
-Stęskinłem się. -wyszeptał między pocałunkami.
-Ja też Misiu. -zaśmiałaś się. -Daj mi się rozebrać, bo gorąco. -pomół ci z kurtkę. Jednak za chwilę wygoniłaś go do pokoju, poniewąz jutro gra mecz. niechętnie, ale udał się do swojego lokum. Poszłaś jeszcze pokazać się u trenera. Szybki prysznic i mogłaś iść spać.

Kolejny dzień. mecz miał zacząć się o 14:45. razem z drużyną z Jastrzębia na hali byłaś już o 13. Zdążyłaś się rozebrać i odwiesić kurtkę,a  do szatni wparowali Resoviacy i mocno cię wyprzytulali. Zaśmiałaś się tylko na to. Posiedzieliście razem w szatni z pół godziny. Potem siatkarze tutejszego klubu poszli się przygotować. Jastrzębianie zaczei się przebierać. O 14 wyslziscie na halę, po czym usiadłaś obok statystyka, a chłopaki poszli się rozgrzewać. Kilka minut przed rozpoczęciem spotkania zaczełaś robić zdjęcia. Pierwszy set wygrała "twoja rużyna" do 27. W kolejnym secie, na prowadzeniu była drużyna z Rzeszowa. I tak było już do końca spotkania. Kolejny to była walka punkt za punkt. Przy stanie 18:18, na zagrywkę wszedł Alek, przyjął Kubiak, Masny wystawił do Łasko ten bił po bloku. Piłka leciała daleko w aut, a Krzysiek rzucił się po piłkę, odbił ją i upadł na podłogę zwijając się z bólu. Resovia nie skończyła akcji, wszyscy zamarli. Zaraz przy nim pojawili się fizjoterapeuci. pokazywał na kolano. Bałaś sie o niego, w końcu był twoim bratem. Na noszach został zniesiony z boiska. kibice Krzczeli Igła, bili brawo. Chciałaś do niego iść, ale musiałaś skupić się na meczu, Rozstrzygnął się on dopiero w tie-breaku na korzyść Resovii. Podbiegłas o Michała i przytuliłas się do niego. Objął cię bardzo mocno.
-Pojedziemy do niego? spytałaś ze łazami w oczach.
-Pewnie tylko rozgrzewka i pójdę się szybko umyć i przebrać. -pocałował cię w czoło i poszedł na rozgrzewkę, a ty udałaś się do szatni, gdzie czekałaś na przyjmującego.

---------------------------------
No to kolejny :)
Nieźle się spidujecie :D
Podniosę wam poprzeczkę i 20 komentarzy = nowy rozdział :)
Pozdrawiam! :)

środa, 21 maja 2014

Rozdział 72

Otworzyłaś oczy i zobaczyłaś Michała wpatrującego się w ciebie. 
-Dzień dobry kochanie. -odgarnął ci włosy z czoła, a następnie pocałowął cię w usta.
-Dzień dobry. -uśmiechnęłaś się. 
-Jak się spało?
-Cudownie. Mogłabym się tak budzić codziennie.
-Ja też. A teraz chodź na śniadanko. Pomógł ci wstać, nałożyłaś na siebie koszulę Kubiaka i trzymając się za ręce zeszliście na dół. Na stole czekała na was herbata oraz kanapki. 
-Samcznego. -podczas jedzenia nie odzywaliście się za wiele, jedynie posyłaliście dobie uśmiechy, które wyrażały więcej niż słowa. Byłaś szczesliwa. Nie wyobrażałaś sobie życia z innym facetem tylko z Michałem. On był dla ciebie całym światem, dla niego zrobiłabyś wszystko, tak samo jak on dla ciebie. 

Cały dzień przesiedzieliście na kanapie. Chcoaiż przez chwilę mogłaś leżeć w jego ramionach i czuć się w 100% bezpiecznie. Jednak wszystko co dobre, szybko się kończy. O 19 musiał wracać do Jastrzębia gdyż jutro miał trening. 
-Kochanie, nie płacz, za tydzień jest mecz więc się spotkamy. -oatrł twoje łzy. 
-Przez to wszystko tak rzadko się widujemy. -przytuliłaś się do niego. 
-Wiem, ze to męczące, ale dajemy radę. Szybko znajdzie sie dla ciebie nerka, a wtedy wrócisz do Żor. 
-Mam taką nadzieję. -wyszeptałaś. Pożegnaliście się długim i namiętnym pocałunkiem. 

Z perspektywy Michała

Dołowało cię to, że tak rzadko się widujecie, ale za każdym razem, gdy widziałes ja podczas meczu twoje siły wracały i dawałeś z siebie 1000%. Byłeś w połowie drogi, gdy zadzwonił twój telefon. Zjechałeś na przystanek autobusowy, ponieważ nie chciałeś spowodować wypadku. Na wyświetlaczu pojawił się napis "Igła :D"
-Tak? 
-Siema Dziku, przeszkadzam? 
-Nie, właśnie wracam do Żor, a co chcesz?
-Prowadzisz i rozmawiasz przez telefon?! -wydarł się.
-Głupi jesteś? Zjechałem na przystanek, mów co chcesz? 
-No bo słuchaj mam plan... 
-Zamieniam się w słuch.

Z perpsektywy Patrycji 

W końcu nastał piątek, zaraz po powrocie z dializy, wrzuciłas do samochodu torbę z ubraniami, aparatem i wyruszyłaś w drogę do Żor. Jak zawsze podróż niemiłosiernie ci się dłużyła. Jednak gdy dojechałaś pod blok, w którym mieszkał przyjmujący, na twojej twarzy pojawił się uśmiech.Zabrałaś wszystko i ruszyłaś na górę. Nacisnęłaś klamkę i tak jak podejrzewałaś dzrwi do mieszkania były otwarte. Popłożyłaś wszystko na ziemi i ruszyłaś do salonu. Usłyszałaś końcówke rozmowy. 
-Dobra Igła... Za tydzień? ... No może być... Nie, spokojnie... No to cześć, powodzenia... 
-Dzień dobry. -powiedziałaś dosyć głośno. Podskoczył w miejscu, ale zaraz się odwrócił. 
-O cześć kochanie. -podszedł i pocałował cię na przywitanie. Mogłaś pisać wyszedłbym po ciebie. 
-Spokojnie dałam radę. 
-Coś sie stało? 
-Nie, czemu? 
-Bo masz takąd ziwną minę... -zmarszył czoło. 
-Wydaje ci się. -poklepałaś go po policzku i poszłaś usiąść na kanapie. Zaraz zostałaś przygnieciona przez Michała. -Durniu zejdź. -śmiałaś się. 
-Osz ty, będzie kara. -zmrużył oczy lecz za chwilę zaczął cię całować. Pozbył się twojej bluzki. 
-Taką karę będę miała? -zrobiłaś smutną minkę. Pokiwał głową. -Podoba mi się. -wyszeptałaś mu do ucha i całkiem poddałaś się przyjmującemu. 

Rano obudziła cię rozmowa Michała. 
-Nie wiem, nie pytałem. ... Nie było czasu zajączek... No nie bulwersuj się... Oj tam... Dobra zapytam i dam znać ok?... No wiesz, zauważyłem, że dość sporo schudła i straciła, jakby to powiedzieć takiej wyrazistości... Niestety... Teraz śpi... A co znasz to ze swojego doświadczenia? -po tych slowach wybuchnął śmiechem. Zastanawiałaś się o co chodzi i z kim on rozmawia. -No ja kończe, bo zaraz się pewnie obudzi moja księżniczka. Noza tydzień się widzimy, pa. -zabrałaś ubrania z torby i ruszyłaś do łazienki. Gdy tylko się ubrałaś poszłaś do kuchni. 
-O już nie śpisz? -uśmiechnął się promiennie. 
-Nie. -pocałowałas go. Pomogłas mu w dokończeniu kanapek i razem je zjedliście.

Z innej perspektywy 
-Ale jak ty to sobie wyobrażasz?
-Mam tłumaczyć jeszcze raz? 
-Nie dobra, pójdę na taki układ, a jesli coś nie wyjdzie. 
-Wszystko pójdzie dobrze. 
-Myślisz? 
-Ja to wiem. 

Z perspektywy Patrycji

Mecz zaczął się punktualnie o 14:45. Po przeciwnej stronie gospodarzy stanęła drużyna z Bełchatowa. Przed meczem przywitałaś się z wszystkimi znajomymi, a z resztą się zapoznałaś. Poznałaś takrze Krzysztofa i Patrycję, przeprosili was poraz kolejny. Nie czuliście do nich urazu, bo nie mieliście za co. Mecz toczył sie punkt za punkt. Jednak pierwszego seta wygrały pszczółki. Podczas krótkiej przerwy podeszłaś do Michała. 
-Rozwalcie ich. -szepnęłaś mu na ucho. Pocałowął cię. 
-Teraz na pewno. -powiedział i uciekł. Zaśmiałaś się. Wróciłaś do robienia zdjęć. I tak jak mówiłaś Jastrzębianie rozbili Bełchatowian. WKolejne trzy sety wygrali do 15,20 i 17. MVP meczu został Kubiak. Podczas rozgrzewki do niego dostadł się Kłos, Wrona i Wlzały. Zaczeli się wydurniać zamiastr robić ćwiczenia pomeczowe. Zaraz dołączył do nich Damian, bo przecież bez niego nic nie może się odbyć. Po jakiś 20 minutach przyglądania się im, płakałaś ze śmiechu razem z resztą drużyny z Bełchatowa, Jastrzebia, trenerami i sztabem szkoleniowym. A czemu się śmialiście? Bo ta piątka siatkarz zaczęła grać w twistera na boisku. Zastanawiacie się jak? Wy sami tego nie wiedzieliście, ale oni sami już tak. To co jest w głowach siatkarzy jest tajemnicą, którą chyba nikomu nie uda się rozwiązać. 

-----------------------------
No to jest kolejny :) Tak patrzę i to już 72 rozdział, a niedawno zaczynałam tego bloga :) 
Dodam, że tego bloga chciałam napisać w 50 rozdziałach! :O 
A teraz nie wiem w ilu się skończy, bo co chwilę mam jakieś nowe pomysły :)
15 komentarzy = nowy rozdział !
Pozdrawiam !

wtorek, 20 maja 2014

Rozdział 71

-Bo ja wszystko sobie przemyślałam, kocham cię i jesli to aktualne to możemy spróbować.
-Na prawdę? -otworzył szeroko oczy.
-No tak. -wbiłaś wzrok w podłogę.
-Tak się cieszę, kocham cię. -spojrzałaś w jego oczy i szeroko się usmiechnęłaś. Michał wpił się w twoje usta. Znów poczułaś motylki w brzuchu, byłaś spragniona jego pocałunków.
-Michał? Jak możesz! -usłyszeliście i oderwaliście się od siebie. Spojrzeliście w prawo. Zobaczyłaś blondynkę, mniej więcej w twoim wzroście. -Jak możesz mnie zdradzać? -zapytała ze łzami w oczach. Puściłaś Michała i odsunęłaś się od niego.
-Ale kim ty jesteś? -zapytał zdezorientowany.
-Nie udawaj, przecież poznaliśmy się w szpitalu, powiedziałeś mi, że mnie kochasz. Te wszystkie dni, noce spędzone razem, nic dla ciebie nie znaczyły? -poczułaś się jak totalna idiotka, wierzyłaś mu, że cię kocha, a on przez ten czas zabawiał się tobą. W twoich oczach pojawiły się łzy. Odwróciłaś sięii i chciałaś odejść, jednak Michał cię zatrzymał.
-Patrycja. -złapał cię za rękę i odwrócił, że patrzeliście sobie w oczy. -Ja jej nie znam, nie wiem o czym ona mówi. Nawet nie wiem jak ma na imię!
-Misiu, jak możesz mnie tak ranić? -podeszła bliżej was. Płakałaś.
-Oszukiwałeś mnie... -wyszeptałaś i otarłaś łzy.
-Nie, ja jej nie znam, mówię prawdę.
-Nie kłam kochanie. -położyła mu rękę na ramieniu. On szybko ją zrzucił i groźnie na nią spojrzał.
-Kim jesteś, nei amm pojęcia, ale nie próbuj mi zniszczyć związku z kobietą, którą kocham nad życie.
-Ale ona ci nie ufa. Co to za związek? -prychnęła.
-Czy ja chcoiaż mogę wiedzieć jak masz na imię?! -podnióśł głos.
-Karolina to już nie pamiętasz? -uśmiechnęła się słodko.
-Mówisz Karolina... A tak już pamiętam! -poczułas ukłucie w sercu. Chciałaś odejść, ale Michał cały czas trzymał cię za rękę, żebyś nie uciekła. -Ty jesteś tą przyjaciółką Moniki, za pewne ona kazała ci tu przyjść i zniszczyć nasz zwiazek. -mina jej zrzedła.
-Ale...ale to nie tak... -chciała się tłumaczyć.
-Odejdź i przekaż Monice, że jej się to nie uda. -odeszła, a on odwrócił sie w twoją stronę. -Czy nam nigdy ni nie może przyjść łatwo? -zapytał.
-Chyba nie. -pokręciłaś głową.
-Kocham cię Pati.
-Ja ciebie też Michał. -złączyliście swoje usta w pocałunku. Usłyszeliscie głośne brawa i gwizy. Oderwaliście się xod siebie i zobaczyliście całą drużynę.
-No w końcu! Już myśleliśmy, że nigdy do siebie nie wrócicie. -zostaliście wyściskani przez cała drużynę, a nawet przez ekipę z Kędzierzyna. byłaś szczęśliwa, w kńcu po tylu dniach kiedy wylewałaś łzy, na twojej twarzy pojawił się szczery uśmiech. Niestety za chwilę musiałaś się znimi pożegnać, bo oni wracali do Żor, a ty do Ostrzeszowa.
-A może ja pojade z tobą? -mówił, gdy żegnaliście się.
-Debilu, w poniedziałek masz trening. -zaśmiałaś się.
-To mnie odwieziesz.
-Mam dializę.
-To kiedy się widzimy? -zrobił smutną minkę.
-A kiedy gracie mecz?
-W środę.
-No to w środę. -uśmiechnęłaś się.
-Będziesz?
-Na 18 zdąże się wyrobić.
-Cudownie. -pocałował cię. -Zostanies u mnie na noc i w czwartek wrócisz do siebie. -zaczał planować.
-Dobra, dobra, jutro porozmawiamy, a teraz idź, bo Damian już ma nas dość. -zaczęliście się śmiać.
-To dobranoc kochanie. -pocałował cię.
-Dobranoc. -i odeszliście w swoje strony. On wsiadł do autobusu, a ty do swojego samochopdu. Od razu ruszyłaś w drogę powrotną.

14 luty 2015

Niedawno byłaś w szpitalu na badanich, które mają cię zakwalifikować do przeszczepu. Z Michałem widziałaś się zaledwie kilka razy. On miał treningi, a ty dializy W weekendy mecze jak nie w Jastrzębiu to na wyjeżdzie plus dochodziły te wyjazdy za granicę. Wtedy jednak ty nie byłaś obecna. Rano rozmawiałaś z Michałem. Pomimo, ze nie grali żadnego meczu on miał treningi. Około godziny 17 usłyszałaś dzwonek do drzwi. Nałożyłaś papcie i poszłaś otworzyć. jakie było twoje zdziwienia, gdy za nimi ujrzałaś Michała.
-Co ty tu robisz?
-A może tak cześć kochanie, wejdź? -uśmiechnął się w ten swój Michałowy sposób.
-Cześćkochanie, wejdź.
-Tak lepiej. -wyszczerzył się.
-Ale co ty tu robisz, przeciez masz treningi.
-Taka mała bajera, mamy wolnę, bo dzisiaj walentynki. Nie cieszysz się?
-Cieszę i to bardzo. -wtuliłaś się w niego.
-To teraz idź się szybko przebrać i cię porywam. -poruszał zabawnie brwiami.
-Gdzie mnie chcesz porwać?
-Niespodzianka, a teraz idź, bo nie ma czasu. -ruszyłaś na górę. -Ubierz sukienkę! -usłyszałaś jeszcze jego krzyk z dołu. Pokręciłas głową. Zastanawiałaś się co on zaplanwał, poza tym on tutaj nie bywa w tych okolicach. Westchnęłaś. Zabrałaś z szafy grube czarne rajstopy, oraz sukienkę. Szybko się przebrałaś, a włosy jedynie rozpuściłaś i rozczesałaś. Przejechałaś delikatnie rzęsy tuszem i byłaś gotowa. Zeszłaś na dół.
-No i pięknie. -poczułaś jego ręce na twoich biodrach, a za chwilę pocałunek na szyi.
-Jedziemy?
-Tak. -pomógł założyć ci płaszczyk, a sam zaraz ubrał buty i kurtkę. Wyciągnęłaś z szafy kozaczki, które nałożyłaś. -A szalik, czapka? -spytał.
-Matko. -przewróciłaś oczami. Owinęłaś się szalikiem i ubrałaś czapkę. Do torebki wrzyciłaś rękawiczki i byłaś gotowa w 100%. Wsiedliście do samochodu. Próbowałaś wydobyć od niego informacje, gdzie jedziecie, ale nie dał się. Był nieugięty. Po jakiś 20 minutch Michał zaparkował samochód przed restauracją. Szybko wyszedł z samochodu i przyszeł otworzyć tobie drzwi. Uśmiechnęłas się. Trzymajać się za rękę udaliscie się do wejścia.
-A to nie jest zamknięte? -zapytałaś, gdy nie widziałaś, żadnych zapalonych w środku światel.
-O widzisz, otawre. -nacisnął klamkę. Pomógł ci się rozebrać, po czym powiesił na wieszaku płaszczyk i swoj kurtkę Ruszyliście w głąb sali. Zobaczyłaś na środku stolik. Na nim bukiet czerwonych róż i naokoło   mnóstwo zapachowych świec.
-Michał... -szepnęłaś.
-Zapraszam na kolację. -kelner podał wam kolację. Jedliście w ciszy, co jakiś czas spoglądając sobie w oczy. gdy skończyliście, z głośników popłynęła wolna muzyka.
-Mogę prosić do tańca? -nim się zorientowałaś on stał przy tobie z wyciągniętą ręką. Z usmiechem pdałas mu dłoń i po chwili wtuleni w siebie kołysaliście się w rytm muzyki.
-Pati, nie chciałem, żeby to było banalne... Ja wiem, ze już raz przez to przechodziliśmy, ale teraz zrobienie czegoś w stylu "wracamy do tego, tak" mi się nie podoba, a akurat przytrafiła się dobra okazja. -uklęknał przed tobą. -Zapytam po raz drugi, Patrycjo miłości mojego życia czy wyjdziesz za mnie? -z twoich oczu popłynęły łzy szczęścia.
-Oczywiście, ze tak. -na twoim palcu znów pojawił się pierścionek, a gdy tylko wstał złaczyliscie wasze usta w namiętnym pocałunku pełnym miłości.


---------------------------
Obiecałam, więc dodaję :)
STAY STRONG MICHAŁ KUBIAK !
Taka kontuzja w takim momencie, ale przerwa ma trwać 6 tygodni więc wierzymy, że Michał wróci na MS jeszcze silniejszy!
15 komentarzy = nowy rozdział
Pozdrawiam! :)

poniedziałek, 19 maja 2014

Informacja

Wiem, ze jest 15, a nawet 17 komentarzy, ale dzisiaj nie dam rady napisać rozdziału... Przepraszam. Jutro obiecuję, że dodam...

Przepraszam...

niedziela, 18 maja 2014

Rozdział 70

-Tak słucham? -odebrałaś telefon, zaraz po tym jak weszłaś do domu po dializie.
-Hej siostro! -usłyszałaś wesoły głos libero.
-No hej, w jakiej sprawie dzwonisz?
-Bo widzisz może pojedziemy w sobotę do Wałbrzycha, nie gram meczu, wyjasnimy tą sprawę... Chyba, ze nie jesteś gotowa. -dodał szybko.
-Nie, możemy jechać, chcę to szybko wyjaśnić.
-Nie ma sprawy.

Sobota godzina 12

-Hej. -przywitałaś sie z Krzyśkiem i Iwoną. -Gdzie amcie dzieci?
-Z panią krysią zostały, bo nie chcieliśmy ich brać ze sobą.
-Rozumiem. -uśmiechnęłaś sie delikatnie. -Krzysiek, jeśli tylko poproszę, odwieziesz mnie do domu? Nie wiem czy wytrzymam...
-Pewnie. -przytulił cię. Ruszyliście do samochodu. Cała droga trwała 3 godziny. Byłaś zestresowana.
-Pati, będzie dobrze, jesteśmy z tobą. -przytuliła cię Iwona.
-Boje się. Krzysiek zapukał do dzrwi i po chwili otworzyła wam młoda dziewczyna.
-Ignaczakowie przyjechali! -wydarła sie i rzuciała na Krzyśka, a potem Iwonę.
-Paulina poznaj Patrycję, Patrycja poznaj moją siostrę Paulinę.
-Cześć. -podałaś jej rękę.
-Hej, wejdźcie. -weszliscie do rodka. Małżeństwo przywitało się z rodzicami.
-A ty kim jesteś? -zapytała z umiechem pani Małgosia, bo tak miała na imię mama Igły, ale także twoja.
-Mamo, tato to jest Patrycja. -przywitałas się także z nimi. -Przyjechaliśmy, bo mamy pewną sprawę.
-To ja zrobię herbatę, a wy idźcie do salonu. -powiedziała szybko Paulina. Byłaś skrępowana. Obok ciebie siadł Krzysiek chcąc dodać ci otuchy. Gdy wasza siostra przyniosała herbatę zaczęliście mówić.
-Patrycja jest po przeszczepie nerki, ostatnio będąc w szpitalu, straciła ją, oddałem krew, ponieważ była potrzebna. Dobrze, się złożyło, bo mamy taką samą grupę. Na drugi dzień przyszedł lekarz z informacją. -przestał mówić na chwilę. -Kazał nam zrobić badania dna, kolejnego dnia dowiedziałem się, że mam drugą siostrę, jest nią patrycja. -skończył. Otarłaś łzy. Pani Małgosia wraz z panem Mirkiem spojrzeli na siebie.
-Nigdy nie myśleliśmy, że się o tym dowiecie. -szeptem powiedziała pani Ignaczak.
-Jak to możliwe, ze przez tyle lat nie dowiedzieliśmny sie, że mamy jeszcze siostrę?! -Krzysiek podnióśł głos.
-gdy miałeś 12 lat, a Paulina 10 zaszłam w ciąże. Była to wpadka. Od razu postanowiliśmy z Mirkiem, że o dziecku nikt nie może się dowiedzieć. Nie chcieliśmy usuwac ciąży, więc robiliśmy wszytsko, aby to nie wyszło na jaw. Pamiętacie jak trafiłam do szpitala?
-Powiedzieliście, że to przez zasłabnięcie.
-Tak, ukrywaliśmy ciążę. patrycja urodziła się w 7 miesiącu. Od razu oddaliśmy ją adopcji. Nikt o tym nie wiedział i szczerze myśleliśmy, ze nigdy się o tym nie dowiecie. -płakałaś tak jak i pani Małgosia.
-Nigdy nie mieliśmy przed sobą tajemnic. -wyszeptał Krzysiek.
-Ja... -odezwałaś się. -Gdy dowiedziałam się o tym, że mam brata, potem siostrę, rodzinę... To był szok. Przez ponad 20 lat żyłam w rodzinie zastępczej. Jednak jak miałam 22 lata dowiedziałam sie, że to nie byli moi prawdziwi rodzice. -otarłaś spływajace łzy. -Z czasem się przyzwyczaiłam, ze nie mam rodziny. A teraz...
-Proszę wybacz nam to... -po dłuższej chwili milczenia odezwał się twój tata. Ten prawdziwy.
-Nie wiem... nie wiem czy potrafię.
-Wiemy, że źle wtedy postąpiliśmy, ale skoro odnalazłaś się, chcielibyśmy cię poznać.
-Teraz? Na prawdę? Mogliście wtedy powiedzieć? Trudno było? Po tylu latach dowiaduję się, ze mam siostrę, która jest moją przyjaciółką. -uniósł się Krzysiek. Nie chciałaś, żeby kłócił się z rodzicami.
-Zawsze chciałam mieć siostrę, gdybym wiedziała, że ją mam, Krzysiek wyjeżdżał i nie miałam rodzeństwa zawsze, a gdyby ona była. -dołączyła się Patrycja.
-Przepraszam, ale ja nie mogę tak żyć, przepraszam, że przeze mnie się kłócicie. -wyszłaś z płaczem. Ruszyłaś przed siebie.
-Patrycja! -usłyszałaś jak ktoś cię woła, a za chwilę przytula. Był to Krzyseik.
-Przepraszam, nie chcę żebyście się kłócili. _To nie twoja wina.
-Możemy jeechać?
-Tak, idź do samochodu ja tylko się z nimi pożegnam i zgarnę Iwonę. -otarł twoje łzy. W samochodzie czekałaś na Ignaczaków. Nie minęło pięć minut i już wracaliście do Ostrzeszowa. W połowie drogi usłyszałaś pytanie.
-A co z Michałem?
-Za tydzień w sobotę, na meczu w Kędzierzynie, dam mu szansę. -delikatnie się uśmiechnęłaś.
-Prawidłowo.
-Ja to czekam na zaproszenie na ślub. -zasmiała się Iwona, a wy razem z nią.

Tydzień później

O godzinie 13 parkowałaś samochód pod halą w Kędzierzynie. Zobaczyłaś, że siatkarze Jastrzębskiego Węgla, też już są na miejscu. Zabrałaś torbę ze sprzętem i torebkę. Pokazłaś przepustkę i bez problemu udałas sie do szatni. Zapukałaś i otworzyłaś niepewnie drzwi.
-Dzień dobry. -powiedziałaś niesmiało.
-Patrycja! -wydarli się wszyscy i rzucili, aby cię wyściskać.
-Tęskniliśmy! -rzucił Damian.
-Też za wami tęskniłam. -do szatni wszedł Bernardi i reszta sztabu. Przywtałas się znimi. Szybko rozebrałaś kurtkę i zaczęłas łuchać przemowy trenera. O 14 chłopaki wyszli na zagrywkę. Znów mogłaś robić zdjecia. Na twojej twarzy pojwił się uśmiech. Był on jeszcze szerszy, gdy po 2,5 godzinach na tablicy pojawił się wynik 3:2 dla Jastrzębian. Kibice zaczęli opuszczać halę, zostali tylko nie liczni prosząc o autografy czy zdjęcia.
-Michał, możemy prozmaiwać?
-Pewnie. -uśmiechnął się i odeszliście w bardziej ustronne miejsce.
-Bo ja wszystko sobie przemyślałam, kocham cię i jesli to aktualne to możemy spróbować.
-Na prawdę? -otworzył szeroko oczy.
-No tak. -wbiłaś wzrok w podłogę.
-Tak się cieszę, kocham cię. -spojrzałaś w jego oczy i szeroko się usmiechnęłaś. Michał wpił się w twoje usta. Znów poczułaś motylki w brzuchu, byłaś spragniona jego pocałunków.
-Michał? Jak możesz! -usłyszeliście i oderwaliście się od siebie.

--------------------------------
Szybko wam idzie! :D
Polska wygrała 3 mecz i jest wspaniale! :D
15 komentarzy = nowy rozdział :)
Pozdrawiam!


sobota, 17 maja 2014

Rozdział 69

Z perspektywy Patrycji

Tydzień. Dokładnie tydzień minął od twojej opercaji, od tego jak Michał sie wybudził. Dzisiaj wracał do domu. Jednak dopiero za tydzień będzie mógł powoli wrócić do treningów. Dokładnie tydzień temu dowiedziałaś się, że Krzysiek to twój brat. Jak przyjęłaś to do wiadomości? Z jedej strony sie ucieszyłaś, a z drugiej przyzwyczaiłaś się, że nie masz rodziny. Postanowiłaś z Krzyśkiem, że razem musicie udać się do jego rodziców i wszystko wyjaśnić. A co z twoim pobytem w szpitalu? Lada dzień także zostaniesz wypisana. Przeszłaś już 3 dizalizy. Oraz zabieg zrobienia przetoki.
-Pani Patrycjo, jutro dostanie pan i wypis do domu, nie mamy przeciwskazań do tego, aby trzymać tutaj panią dłużej.
-Dobrze. -położyłaś się po dializie. Zastanowiłaś się do kogo zadzwonić, żeby po ciebie przyjechał. Kuba? Nie był na wakacjach. Michał? Nie mogłaś, ponieważ sam dopiero opuścił szpital i był zmęczony. Krzysiek? Za daleko.
-Kinga?
-O hej Patrycja, jak tam?
-A dobrze, gdzie jesteś? -zapytałaś, gdy usłyszałaś jakieś krzyki.
-Na hali, na treningu.
-Aha.
-Coś się stało, ze dzwonisz?
-Jutro dostanę wypis i nie ma kto po mnie przyjechać.
-Cholera, przepraszam, ale idę do parcy.
-Nie ok, nic nie szkodzi. Coś wymyślę.
-Czekaj, przyjadę. Załatwię wolne.
-Nie przestań.
-Nie denerwuj mnie, koło 9 będę, pasuje?
-Ok, dziękuję.
-Nie ma za co, ja muszę kończyć, bo Damian mnie woła.
-Do jutra.
-Cześć. -rozłączyłaś się. Jutro chcesz jechać do Jastrzębia i wyjaśnić wszystko z prezesem. Dializy masz mieć w poniedziałki, środy i piątki od rana. A gdzie? W Kępnie. Już wszystko miałaś załatwione. Wszystko wskazywało na to, że będziesz musiała zrezygnować z pracy, bo nie dasz rady dojeżdżać do Jastrzębia.

Obudziłaś się o godzinie 8. Wzięłaś tabletki, ale nie te co zawsze. Powoli wstałaś, wyciągnęłaś z szafy torbę i zaczęłaś pakować rzeczy. W między czasie dostałaś śniadanie, a także przyszedł lekarz się pożegnac. Dostałaś wypis. Była już godzina 9. Siedziałaś ubrana i spakowana na łóżku i czekałaś na Kingę. Drzwi się otworzyły i wszedł Michał.
-Cześć. -uśmiechnął się.
-A co ty tu robisz? -byłaś zdziwiona.
-Przyjechałem cie odebrać, bo kinga mnie o to poprosiła. Gotowa?
-Zabije ją. -warknęłaś. -Tak, tylko kurtkę ubiorę. -szybko się ubrałaś wzięłaś torebkę, a gdy chciałaś wziąć torbę, Michał cię uprzedził. Podziękowałaś uśmiechem. Podziękowałaś pielęgniarką za pomoc i opuściłaś szpital. W końcu poczułaś świeże powietrze. Uśmiechnęłaś się.
-A ty nie jesteś zmęczony? Dopiero wczoraj wyszedłeś ze szpitala.
-Spokojnie, nabrałem sił. -wyjechaliście z parkingu.
-I jak się czujesz?
-Dobrze, nie narzekam, a ty jak? jak twoje samopoczucie?
-Ze zdrowiem to wiesz... ciężko. Samopoczucie już lepsze, ale kiedyś było lepsze. -westchnęłaś.
-Rozumiem. -całą drogę rozmawialiście o wszystkim. Poinformowałaś go o tym, gdzie będziesz miała dializy, o tym, że chcesz rozwiązać umowę z klubem. Nie był z tego powodu zadowolony, ale nie chciał ci nic narzucać. Poprosiłaś go, aby jechał prosto do Jastrzębia. Kilka minut po godzinie 15 Michał zaparkował samochód pod salą w Jastrzębiu.
-Idź, poczekam na ciebie.
-Dziękuję. -szepnęłaś i ruszyłaś do wyjścia. Będąc w środku zapukałaś do drzwi prezesa. Wszystko mu wytłumaczyłaś. Nie był zadowolony. Doszliście do kompromisu, będziesz tylko na meczach rozgrywanych w sobotę i nie tylko tutaj tylko na każdym wyjazdowym. W sumie pasowało ci to. Z uśmiechem wróciłaś do Kubiakowego samochodu. Ucieszył się z takiego obrotu spraw.
-Zawieziesz mnie do Wojtaszków?
-Tak, jeśli chcesz to możesz nocowac u mnie.
-Nie Michał, muszę wrócić do Ostrzeszowa, jutro rano mam dzializę, a u nich mam samochód.
-Szkoda. -u Wojtaszków byliście po 40 inutach. Zabrałaś z ich domu swoje rzeczy oraz samochód. Pożegnałaś się z nimi i pojechałaś za Michałem. U niego spakowałaś resztę rzeczy. Zaniósł je do samochodu. Stałaś w sypialni i patrzyłaś na wasze wspólne zdjęcia.
-Wszystko już w samochodzie.
-Dziękuję. -uśmiechnęłaś się. Zegar wskazywał godzinę 17. -Dobra ja się zbieram.
-Kiedy się spotkamy?
-Dopiero za 2 tygodznie w Kędzierzynie.
-Mam nadzieję, że już będę mógł grać.
-Wierzę, że będziesz mógł. -ubrałaś kurtkę, buty.
-Patrcyja kocham cię. -szepnął.
-Ja ciebie też, ale Michał...
-Będę czekał. -podszedł do ciebie. Wtuliłaś się w niego. Otarłaś kilka spływających łez. -Do zobaczenia. -pocałowałaś go delikatnie w usta i wyszłaś z mieszkania. Od teraz twoje życie odwróci się o 180 stopni. Musiałaś się z tym pogodzić. Obiecałaś sobie, że w Kędzierzynie porozmawiasz z Michałem i dasz mu szansę.

--------------------------
Obiecałam, tak wiec jest :)
Kolejna wygrana naszych reprezentantów :)
Jako, że szybko wam poszło z komenntarzami, także jeśli będzie 15 komentarzy jutro pojawi się nowy rozdział! :)
Pozdarwiam! :)

piątek, 16 maja 2014

Rozdział 68

Z perpsketywy Krzysztofa

-Muszę iść do łazienki. -powiedziała. Odwróciła się, żeby wstać odzuciła kołdrę i gwałtownie wstała, po czym upadła.
-Patrycja! -krzyknąłes i razem z Iwoną podbiegliście do niej. Zobaczyłes krew. Wszystko działo się tak szybko, że zrozumiałeś słowa "szybko, blok, operacja". Siedziałeś z Iwoną na korytarzu i czekałeś na jakiekolwiek informację.
-Przepraszam. -zerwałeś się, gdy zobaczyłeś pielęgniarkę.
-Czy państwo jest kimś z rodziny?
-Nie, ale ona jest sama.
-A jaka państwo mają grupę krwi?
-Ja mam ARh+. -odpowiedziała Iwona.
-A pan?
-Ja 0Rh-.
-Czy mółby pan oddać krew? Jest bardzo potrzeba, bo zapasy się kończą, a pani patrycja dużo jej traci.
-Oczywiście. -zgodziłeś się bez zastanowienia.
-To proszę za mną.
-Czekaj tu na mnie. -przytuliłeś Iwonę. Po pół godzinie wróciłeś. Operacja się dłużyła i dłużyła. Dopiero po 23 z sali wyszedł lekarz, a zaraz za nim na łóżku wyjechała Patrycja.
-Państwo są rodziną?
-Nie, ale ona ma tylko nas. -wytłumaczyłeś.
-Dobrze, a więc nie jest dobrze. Nastąpił krwotok i niestety musieliśmy usunąć nerkę. Pani patrycja będzie musiała wrócić na dizalizy. -Iwona się mocno do ciebie przytuliła. Czułeś, że płakała.
-To niemożliwe. -wyszeptałeś.
-Przykro mi. -podesżła jakaś pielęgniarka. Przeprosił i odszedł z nią na bok.
-Dobrze, zapytam. -powiedział. -Przepraszam, ale mogę mieć pytanie?
-Tak. -zmarszczyłeś brwi.
-Czy państwo są rodzeństwem? -to pytanie cię totalnie zaskoczyło.
-Nie, chyba.
-Nie wnikam w życie prywatne pacjentów, ale państwa grupy krwi są bardzo podobne. Jeśli pan chce się upewnić możemy zrobic badania genetyczne.
-Nie chcę podejmować decyzji sam.
-Rozumiem, a teraz przepraszam muszę iść do pacjentów
-Krzysiek, to prawda?
-Nie wiem, muszę porozmawiać z Pati, ale jak to możliwe?
-Zróbcie badania. -szepnęła.
-Zrobimy -pocałowałeś ją w czoło. Całą noc spędziliście w szpitalu. Około 8 mogliście wejść już do sali, w której leżała wasza przyjaciółka.

Z perspektywy Patrycji

Wszystko cię bolało. Powoli zaczęłaś otwierać oczy i zobaczyłaś jasne pomieszczenie. Zamrugałaś kilka razy. Zobaczyłaś, że obok ciebie siedzą Ignaczakowie.
-Co mi jest? -wyszeptałaś.
-Patrycja, tak się o ciebie baliśmy. -do sali wszedł lekarz.
WItam.
-Dzień dobry. Panie doktorze co mi jest.
-Nie mam dla pani dobrych informacji. Miała pani krwotok i niestety musieliśmy usunąć nerkę.
-Czyli... czyli muszę wrócić na dializy? -w twoich oczach pojawiły się łzy.
-Niestety, ale jest druga sprawa. Pan Krzysztof oddawał krew, która przydała się, podczas krzyż ówki wyszło, mże państwa krew jest praktycznie identycza. Podejrzewam, że są państwo rodzeństwem.
-Słucham?
-Czy zdecydują się państwo na badania genetyczne? Jesli jeszcze zaraz pobierzemy próbki jutro będą wyniki. -spojrzałaś na Krzyśka.
-Zgadzam się.
-Ja także.
-Dobrze, w takim razie zaraz przyjdzie pielęgniarka i pobierze próbki.

Kolejny dzień

Krzysiek z Iwoną dzisiaj musieli wracać do Rzeszowa. O 9 miały być wyniki. Czekaliście na nie z niecierpliwością. Kilka minut po 9 przyszła pielęgniarka z kopertą.
-Otwieraj. -szepnęłaś do Krzyśka.
-Ty to zrób.
-Nie, jak już to razem. -powili otwieraliście. Chwilę potem wiedzieliście juz jaki jest wynik...


Z perspektywy Michała

Wybudziłeś się. Gdy tylko otworzyłeś oczy zobaczyłeś swoją rodzinę. Nie spytałes o siebie, tylko o nią. Niestety Błażej nie miał żadnych informacji. Był wtorek, od niedzieli nie miał z nią kontaktu. Czułeś, że coś się wydarzyło, lecz nie wiedziałeś coś. To dziwne uczucie w środku cię irytowało. Po godzinie 20, twoja rodzina opuściła salę. Wyciągnąłes telefon i wybrałeś dobrze znany ci numer.
Pierwszy sygnał... nic
Drugi sygnał... nic
Trzeci sygnał...
-Halo? -usłyszałeś jej zmęczony głos.
-Patrycja. -wyszeptałeś.
-Michał?
-Jak się czujesz?
-Ja jestem nieważna, a ty jak?
-Dzisiaj się wybudziłem, ale to nie prawda ty jesteś ważniejsza.
-Michał przepraszam, to moja wina. -rozpłakała się.
-Kochanie, nie płacz, proszę.
-Gdyby nie to, że nie dałam ci szansy, byłbyś teraz w domu nie w szpitalu.
-To nie twoja wina. Ale czuję, że coś się wydarzyło. Powiedz mi.
-Miałam operację... Muszę wrócić na dializy. -ty był cios. Nie byłeś nawet w stanie wyobrazić sobie jak ją to boli. Jak ona się teraz czuje. Chciałeś jechać do niej i ją przytulić.
-Przykro mi.
-Jest jeden plus tego.
-Jaki? -zdziwiłeś się.
-Krzysiek jest moim bratem.

-----------------------
I jednak mieliście rację! :) Od początku tego opowiadania wymyśliłam sobie, że Igła będzie jej bratem :D
Dzisiaj nasi siatkarze rozegrali pierwszy mecz i oczywiście wygrali 3:0!
Gratulacje! Oby wygrywali wszystko w tym sezonie! :)
Rozdział pojawi się, gdy pod rozdziałem będzie 10 komentarzy :)
Pozdrawiam :)

wtorek, 13 maja 2014

Rozdział 67

Z perpsektywy Patrycji

Minęły dwa dni odkąd trafiłaś do szpitala. Twój stan się nie polepszał. Michał dzwonił do ciebie kilkanaście razy, wysłał mnóstwo sms'ów. Wszystkie jednak usunęłaś. Nie chciałaś z jego strony litości. Codziennie rozmawiałaś z Damianem i Kingą na skype. Miałaś szczęście, że zabrałaś ze sobą laptopa. Kolejne dni niemiłosiernie ci się dłużyły. W sobotę do każdego pacjenta w sali przyjechała rodzina. Po obiedzie próbowałaś zasnąć, ale nie dałaś rady. Była prawie piętnasta. Za chwilę drzwi do sali się otworzyły. Otworzyłaś szeroko oczy. Uśmiechnął się delikatnie do ciebie.
-Cześć.
-Hej, co ty tu robisz? -rzuciałaś, będąc caly czas w szoku.
-Przyjechałem cię odwiedzić...
-Ciekawe po co.
-Bo jesteś dla mnie ważna, bo cię kocham?
-Ostatnio to udowodniłeś.
-Mogę ci to wyjaśnić?
-Mów. -rozejrzał się po sali.
-A możemy iść w jakieś inne miejsce? Jeśli tylko możesz.
-Tak, chodź. -wstałaś powoli, nałożyłaś szlafrok i poszliście na dół, gdzie mogliście usiąść w ustronnym miejscu. Usiedliście na przeciwko siebie.
-Patrycja, bo to nie tak... Ja wtedy usłyszałem jak wyznawaliście sobie miłość, jak mówiliście o ukrywaniu... Znaczy nie wy... No... Jak wróciłaś do szatni i powiedziałaś u kochanka, wszystko układało się w całość. We wtorek Damian pomół mi się dowiedzieć prawy... To była jakaś inna Patrycja i Krzysiek... Nie słusznie was oskarżyłem. Wiem, że jestem idiotą, ale idiotą, który cię kocha i nie wyobraża sobie życia bez ciebie. -spojrzeliście w swoje oczy. Widziałaś, że mówi prawdę.
-A Krzysiek?
-Byłem u niego wczoraj, wszystko mu wytłumaczyłem. Powiedział, że pewnie też by tak zareagował na moim miejscu...
-Michał, ja... ja musze przemyśleć. Nie wierzyłeś mi, a to mnie tak cholernie zabolało. Daj mii czas proszę. -wyszeptałaś i otarłaś łzy.
-Dobrze, będę czekał. Chodźbym miał czekać wiecznść. -wstaliście. -Do widzenia. -pocałowął cię delikatnie w usta i poszedl do wyjścia. Usiadłaś i rozpłakałaś się. Po jakimś czasie wróciłas do sali. Dostałaś kolację, tabletki i poszłaś spać.

Kolejny dzień. Niedziela to najgorszy dzień. Od rana źle się czułaś. Jednak nie powiedziałaś nic pielęgniarce, bo nie czułaś takiej potrzeby. O 15 otworzyły się drzwi. Kolejne zdziwienie. Zobaczyłaś Iwonę i Krzyśka.
Przywitaliscie się.
-A co wy tutaj robicie?
-Odwiedzamy naszą przyjaciółkę w szpitalu. -powiedział ze smutną miną Igła.
-Wolelibyśmy cię odwiedzić w domu. -dopowiedziała jego żna.
-Nie musieliście się tutaj tłuc, to kawał drogi z Rzeszowa. -skrzywiłaś się.
-Oj nie marudź. Rozmawiałaś z Michałem?
-Tak, był u mnie wczoraj i...
-I?
-Powiedział mi o wszystkim.
-Uwierzyłaś?
-Tak, ale poprosiłam go żeby dał mi czas. -Iwona cię przytuliła.
-Spokojnie, wrócisz do dom i znów wszystko się ułoży.
-Mam nadzieję. -rozmawialiście dobre 2 godziny. od kilku dni na twowj twarzy pojawił się szczery uśmiech, a nawet śmiech.
-Tak słucham? -powiedziałas po odebraniu telefonu.
-Patrycja? -usłyszałaś mezki głos.
-Tak, a z kim mam przyjemność?
-Błażej, brat Miśka.
-A, coś się stało?
- Tak... Michał miał wczoraj wypadek. -z twoich oczu poleciały łzy.
-Jak... jak to?
-Pijany kierowca busa w niego wjechał. -Ignaczakowie ci się przyglądali.
-Co z nim?
-Nie ma nic złamanego, co jest szczęściem, ale miał wstrząs mózgu... I jest nie przytomny.
-Dziękuję za telefon. ledwo co wypowieziałaś słowa.
-A ty jak się masz?
-Nawet dobrze.
-Ja musze kończyć, trzymaj się. Jak tylko będę coś wiedzieć dam znać. Cześć.
-Dzięki, cześć. -odłożyłaś telefon i się rozpłakałaś.
-Mała co jest?
-Michał... on... miał wypadek, pijany kierowca w niego wjechał .. jest nieprzytomny... To wszystko moja wina.
-Pati co ty mówisz, to wina tego kierowcy.
-Ale czuje się winna.
-Nie potrzebnie. -przytuliła cię Iwona.
-Muszę iść do łazienki. -odwróciłaś się żeby wstać, odrzuciłaś kołdrę i gwałtownie wstałaś. Zakręciło ci się w głowie, a ostatnie co zobaczyłaś to krew.

-------------------------------
Przepraszam za późną porę oraz za ten rozdział :(
Komentujcie, bo to cholernie motywuje!
Pozdrawiam!

niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 66

Z perpsektywy Michała

Widziałeś łzy w jej oczach. Nigdy nie lubiłeś gdy płakała. Miałeś zamiar podejść do niej i ją przytulić, ale coś ci nie pozwoliło. Wyszła z mieszkania, do ręki wziąłeś telefon. Przez dobre 10 minut wpatrywałeś się na wasze wspólne zdjęcie.
-Jak oni mogli mi to zrobić? Jak? -nie oczekiwałes na odpowiedź. Czułeś się z tym cholernie źle. Kochaleś ją, ba nigdy nie przestaniesz jej kochać, bo wiesz, ze to ta jedyna. Jednak po tym co stało się wczoraj. Cały dzień przeleżałeś na kanapie, gdy miałeś kłaś się spać zobaczyłeś na stoliku pierścionek zaręczynowy. Dało ci to do myślenia. Skoro go zostawiła, musiało to być prawdą. Byłeś wściekły, bo jak mogłeś tego nie zauwazyć?

Z perspektywy Patrycji

-Wszystko dobrze? -spytałaś.
-Pani Patrycjo, niestety. Wyniki się pogorszyły, kreatynina poszła w górę. 5.8 to bardzo dużo. Musi pani zostać w szpitalu.
-Stracę nerkę?
-Będziemy robić wszystko, aby zmniejszyć kreatyninę. -podała ci skierowanie do szpitala. Wyszłaś z gabinetu ze łazami w oczach.
-Pati? Co się stało?
-Muszę zostać w szpitalu, bo wyniki się pogorszyły. -wyszeptałaś. Kinga cię przytuliła.
-Wszystko będzie dobrze. -pocieszała cię. Godzinę później byłas już przyjęta na oddział. Wyszłaś z łazienki ubrana w pidżamę.
-Jedź już. -powiedziałaś.
-Nie zostanę z tobą dzisiaj, jutro pojadę.
-A praca?
-Mam wolne jutro więc spokojnie.
-Ale będziesz musiała się tłuc po hotelach.
-Ej, mną się nie przejmuj. -przytuliła cię. O 14 poszłyście na obiad. Ty dopiero posiłki będziesz dostawać od jutra. Byłaś załamana, najpierw sprawa z Michałem, a teraz to. Gdy weszłyście do sali, zadzwonił telefon Kingi. Przeprosiła cię i wyszła na korytarz.

Z perspektywy Damiana

-Cicho frajerzy, bo dzwonię do Kingi. -zbeształ kolegów, gdy ci się przebierali na trening. -Cześć kochanie, wracacie już?
-Hej, nie.
-Jak to? Już prawie 16.
-Wrócę jutro.
-Ok, ale czekaj, jak to wrócisz? A Patrycja? -wszyscy spojrzeli na ciebie.
-Wyniki jej się pogorszyły, jest cholernie załamana. Nie dziwię jej się sprawa z Michałem teraz to. Pani doktor ją uspokaja, że to nie oznacza, że straci nerkę, ale ona zakłada najgorsze
-Nie wierzę... Ile czasu musi być w szpitalu?
-To zależy kiedy wyniki się poprawią. Przepraszam cię Damian, ale nie chcę jej zostawiać chwilowo samej.
-Nie ma sprawy, pozdrów ją od nas.
-Pozdrowię, cześć.
-Pa. -rozłączyłeś się, nie zdążyłeś odłożyć telefonu, bo chłopaki chcieli wszystko wiedzieć.
-Spokojnie, Patrycja musi zostać w szpitalu, bo wyniki jej się pogorszyły. Nie wiadomo kiedy wyjdzie. Jest też prawdopodobieństwo, że może stracić nerkę, bynajmniej ona tak zakłada. -spojrzałeś na Michała. Widziałeś, że to go załamało. Wszyscy byliście w szoku.

Z perspektywy Patrycji

-Masz pozdrowienia z Jastrzębia. -usiadła obok ciebie.
-Już wiedzą? -złamałaś się.
-Damian dzwonił.
-Ok, muszę zadzwonić do prezesa. -wyciągnęłaś telefon i wybrałaś numer do Grodeckiego. Był zaskoczony. Życzył ci szybkiego powrotu do zdrowia.
-Załatwione?
-Tak. -Kinga o 19 pojechała do hotelu. Kolejna nie przespana noc. Dopiero koło 6 zasnęłaś. 2 godziny snu, chcoiaż coś. O 8 wzięłaś tabletki, a potem dostałaś śniadanie. Gdy skończyłaś jeść przyszła Kinga. Pocieszała cię, starała rozśmieszyć.
-Kinga jedź już, nie chcę, żebyś jeździła po ciemku.
-Na pewno? Dasz radę?
-Pewnie. -delikatnie się uśmiechnęłaś. Pożegnałyście się i pojechała. A ty położyłaś się i zaczęłaś myśleć o Michale...

Z perpspektywy Michała

Wiadomość o tym, że Patrycja jest w szpitalu cię załamała. Wiedziałeś, że to twoja wina. Nie mogłeś w nocy spać. We wtorek, gdy wszyscy zaczęliście się już rozciągać na salę wbiegł spóźniony Wojtaszek.
-Przepraszam za spóźnienie, waż ną sprawę załatwiałem! -krzyknął i podszedł do ciebie. Przywitaliście się i on równiez zaczął się rozciągać. -Kubiak wiesz, że jesteś idiotą? -wypalił.
-Tak wiem, nie musisz mi tego mówić.
-Muszę, po treningu, musimy porozmawiać.
-Ale...
-Nie ma ale. -powiedział stanowczo. Po 2 godzinach siedziałeś obok Damiana na korytarzu.
-Co chcesz mi powiedzieć? -pożegnaliście się z ostatnim wychodzącym z szatni Łasko.
-O tym, że niesłusznie oskarżyłeś Patrycję i Krzyśka. -podniosłeś brwi. -Skąd pewność, że to oni byli?
-Imiona i głosy?
-A wygląd? Widziałeś ich? -pokręciłeś przecząco głową. -No własnie. -w tym momencie podeszła do was jakaś para. -Michał poznaj Patrycje i Krzysztofa. Tak to własnie oni rozmawiali wtedy o związku.
-To prawda?
-Tak, my wtedy rozmawialiśmy, Damian wyjaśnił nam sytuację i pomimo, że musimy się ukrywać stwierdziliśmy, że nie możemy pozwolić, aby zwiazek się rozpadł, gdy nic takiego nie miało miejsca.
-Czyli, że ja...
-Tak, wygłupiłeś się. -dokończył Wojtaszek.
-Dziękuję wam. -podziękowałeś i pobiegłeś do samochodu. W domu próbowałeś dodzwonić się do Patrycji, ale ona nie odbierała. Musiałeś ją przeprosić, tak samo jak Krzyśka. Nie chciałeś załatwiać tego przez telefon, więc musiałeś poprosić trenera o wolne, co nie będzie proste ze względu na mecze. Jednak cego się nie robi dla miłości i przyjaciół? Zrobisz wszystko żeby ci wybaczyli.

---------------------------
I jak?
Sprawa się wyjaśniła dość szybko, a jak pójdzie z resztą?
Dziękuję za komentarze, one na prawdę mnie motywują :)
Pozdrawiam :)

sobota, 10 maja 2014

Rozdział 65

Znalazłaś się przed halą, usiadłaś na ławce i rozpłakałaś się na dobre. Nie wiedziałaś co ze sobą zrobić, ponieważ nie chciałaś wracać do mieszkania. Drugim powodem był brak transportu, bo Michał raczej cię nie zabierze.
-Patrycja co się stało? -usłyszałaś Krzyśka, który usiadł obok ciebie.
-On myśli, że go nie kocham... -wyszeptałaś.
-Co? Jak to? -był zdziwiony. Zaczęłaś mu opowiadać, gdy usłyszeliście wsciekły głos przyjmującego.
-Dobrze się bawisz?!
-Ja nie wiem o co ci chodzi. -wstałaś.
-Nie? Nie udawaj głupie, a ty. -wskazał na Igłę. -Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi.
-Co ci odbiło? -zdenerwował się libero.
-Nie wciskajcie mi kitu. -prychnął. -Wszystko słyszałem.
-Niby co?
-Długo to już trwa?
-Co trwa?
-Wasz potajemny związek. -odpowiedział. Otworzyłaś szeroko oczy.
-Nie ma żadnego zwiazku.
-Wiecie co, chciaż moglibyście ię przyznać. Przeciez ty maz Iwonę i dzieci!
-Ty nic nie rozumiesz, mnie i Patrycję łącza jedynie przyjacielskie relacje.
-Tak, a to co słyszałem z waszych ust, to moje wyobrażenia. Nie bądźcie śmieszni.
-Michał, ale to nie tak... To nie...
-Nie, już dość. Śpieszy mi się, cześć. -i odszedł. -Michał! -krzyczałaś. On nie drgnął. Widziałaś jeszcze jak wściekły kopię oponę samochodu, zaraz potem do niego wsiada i szybko odjeżdża. Załamałas się. jak on mógł pomyśleć, że ty coś z Krzyśkiem. On musiał iść, pożegnaliście się. Pocieszył cię jeszcze, ale sam był tym wszystkim zaskoczony. Płakałaś siedząc na ławce.
-Patrycja? -odwróciłaś głowę i zobaczyłaś Kingę. -Co się stało?
-Pokłóciłam się... z... Michałem.
-Chodź, pojedziesz do nas. -nie chciałaś się narzucać, ale ona nie chciała słyszeć sprzeciwu. Po pół godzinie siedziałaś w salonie Wojtaszków. opowiedziałaś im wszystko. Damian był wściekły na Kubiaka, Kinga tak samo. Wypłakałaś się w jej ramionach. Wojtaszek obiecał porozmawiać z nim, ale ty mu zabroniłaś. Po 24 poszłas spać. leżałaś na łóżku i wpatrywałas się w księżyc. Zastanawiałaś się, co on teraz robi? Co go w ogóle naszło? Przeciez Igła był jego przyjacielem, nie zrobił by mu tego świństwa, ba nawet ty. kochałaś go nad życie, a on myśli, ze go zdradzasz. Pół nocy płakałaś w poduszkę. O 8 wzięłas tabletki i zeszłaś na dół. Przywitałaś się z małżeństwem.
-Jak się spało? -spytał z delikatnym usmiechem libero.
-Nijak. -wzruszyłaś ramionami.
-Patri, a co z jutrem? Miałaś jechać z Michałem...
-Jadę sama. -odpowiedziałaś.
-To ja ci potowarzyszę i tak nie mam co robić.
-Dziękuję. Damian pojedziesz ze mną dzisiaj do mieszkania?
-Po co?
-Muszę zabrać kilka rzeczy i torbę w razie czego.
-Pewnie, a o której?
-Nawet zaraz.
-To idź się ubierz, czekam. -szybko się ogarnęłaś i kilka minut po 9 zmierzaliście do mieszkania Kubiaka. -Idziesz sama?
-Chodź ze mną, proszę. -spojrzałąś na niego błagalnie.
-Dobrze. -pokiwął głową. Zaparkowaliście i wysiedliście z samochodu. Zatrzymałas się pod odpowiednimi drzwiami i nacisnęłaś klamkę. Zamknięte. Wyjęłaś z torebki klucz i otworzyłaś drzwi. Niepewnie weszłaś do środka.
-Co tu robicie? -usłyszałaś z boku. Odwróciłaś się i zobaczyłaś jego.
-Przyjechałam po rzeczy. -nawet nie zareagował tylko wrócił na kanapę w salonie. Zabolało cię jego zachowanie. Po policzkach spłynęły łzy. Damian cię przytulił. Zaraz ty poszłaś do sypiali, a on do Michała. W małą walizkę zapakowałaś kilka ubrań. Spojrzałaś na wasze zdjecie, które wisiało na ścianie. Nie powstrzymywałaś łez. Ruszyłaś do łazienki po kosmetyki, po czym wrzuciałas je do walizki. Z szafy wyciągnęłaś torbę, którą miałaś naszykowaną do szpitala, gdy jeździłaś na badania. Zawsze musiałaś mieć ją przy sobie, bo nigdy nie wiadomo co się stanie.
-Jestem gotowa. -stanęłaś przy drzwiach. Oboje odwrócili się w twoją stronę. Mniejszy wstał i znalazł się przy tobie.
-Cześć Michał. -przejał walizkę i torbę od ciebie.
-Damian ja zapomnaiałam czegoś, idź dogonię cię. -pokiwał głową. Wróciłaś do sypialni i na małym stoliku przy waszym zdjęciu położyłaś pierścionek zaręczynowy. Będąc przy drzwiach spojrzałaś do salonu, wasze spojrzenia się spotkały, otarłaś łzy i wyszłaś. Jechałaś swoim samochodem, a Damian swoim.

-O której jedziemy? -spytała Kinga, gdy siedzieliście w salonie popijając herbatę.
-Jakieś 6-7 godzin jazdy, wiec o 23?
-Nie ma sprawy. -uśmiechnęła się delikatnie. O 19 poszłaś spać, żeby w miarę być przytomna, gdyż miałaś prowadzić. O 22:30 obudził cię budzik. Wyszłaś z pokoju równo z Kingą. Ty zajęłaś jedną łazienkę, ona drugą. 10 minut i byłas gotowa. Zeszłaś na dół. Damian też wstał. Zaniósł torbę do samochodu, a później jedzie jak i picie. Pożegnałyście się i ruszyłyście do Poznania. Twoja przyjaciółka zasnęła po godzinie. Nie miałaś jej tego za złe. Cieszyłaś się w duchu, że nie są oblodzone drogi i że nie pada śnieg. Kilka minut przed godziną 6 parkowąłaś pod szpitalem.
-Kinga jestemy.
-O, przepraszam.
-Nic się nie stało. Chodź, idziemy do środka tam będzie cieplej. Zabrałaś torebkę i ruszyłyście do środka. Zapisałaś się i czekałaś na 7, aż będziesz mogła iść na badania. Starałaś się nie myśleć o Michale. Pomagała ci w tym twoja towarzyszka, która cię zagadywała. Czas minął wam bardzo szybko. O 11 już czekałaś na swoją kolej do wejścia. 15 minut i zostałałaś poproszona do gabinetu.
-Dzień dibry.
-Wiatj. I jak się czujesz?
-W miarę dobrze.
-Ok. -pokiwała głową. Wzięła do ręki twoje wyniki badań. Nie wyczytałaś nic z jej wyrazu twarzy. Powiedziałaś jej o bólach brzucha, wcześniej o ciąży.
-Wszystko dobrze? -spytałaś.


-------------------------------
Przepraszam, że tak późno, ale miałm problemy z internetem.
Jak wyszło?
Czekam na komentarze, bo to motywuje! :)
Pozdrawiam!

czwartek, 8 maja 2014

Rozdział 64

W szatni Resoviaków było bardzo wesoło. Chłopaki co chwilę sypali jakimiś kawałami. Brzuch już cię bolał ze śmiechu.
-Ej skończcie już. -powiedziałaś.
-Coś sie stało? -zamartwił się Igła.
-Nei, ale od śmiana boli mnie już brzuch. -wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Chłopaki. -trener Kowal wszedł do szatni, ale od razu cię zauważył. -O witaj Patrycja.
-Dzień dobry. -przywitałas się. Już kiedyś poznałas sie z Andrzejem.
-A co ty tu robisz
-A bo mnie tamci zdenerwowali. -uśmiechnęłaś się.
-Może słabiej zagrają. -wtrącił się Niko.
-Chciałbyś, zmiażdżą was. -gdyby jego wzrok mół zabijać już dawno byś nie żyła. Jednak zaraz się zasmiał.
-Dobra za 10 minut idziecie na rozgrzewkę. -powiedział trener.
-A to ja już idę, bo pewnie jakaś motywacja pójdzie w ruch, to ja życzę powodzenia. -uśmiechnęłas się.
-Nie dziękujemy. -odwzajemnili twój usmiech. Wyszłaś z szatni i wróciłaś do poprzedniej.
-Gdzie byłaś? -gdy tylko zamknęłaś drzwi przed tobą pojawił się Michał.
-U kochanka. -mruknęłas i ominęłaś go.
-Dalej obrażona? -spytal Damian.
-Tak. -zabrałaś torbę z aparatem. -Powodzenia. -rzuciałaś i trzasnęłaś drzwiami. Wychodzący z szatni siatkarze Resovii spojrzeli na ciebie zdziwionymi spojrzeniami. Wzruszyłas tylko ramionami. Prawda była taka, że nie byłaś już na nich zła, ba ty w ogóle nie byłaś na nich zła, ale chciałas ich trochę zdenerwować. Weszłaś na halę, gdzie trybuny powoli się zapełniały. klub kibica był już gotowy do ostrego kibicowania. Uśmiech sam pojawił się na twojej twarzy. Torbę od aparat zostawiłas koło Bogdana i sama usiadłaś obok niego. Zaczęliście rozmawiać, a że była już 14 na boisko wbiegli Resoviacy, a za nimi pomarańczowi. Damian wyszczerzył się w twoją stronę, to samo zrobiła reszta drużyny oprócz jednego. Tak Michał nawet nie spojrzał na ciebie. Zabolało cię to, ale w sumie ma prawo być zły na ciebie. Wtedy po tej akcji, gdy zostałaś porwana powiedział ci, że zawsze, gdy wyjdziesz, a on nie będzie wiedział gdzie, będzie odchodził od zmysłów. Nie zabraniał ci wychodzenia, ale zawsze chciał wiedzieć, bo wtedy wiedział, gdzie w razie czego miałby cię szukać. Przygryzłaś wargę Popełniłaś błąd. On sie o ciebie martwił.
-Cholera. -mruknęłaś.
-Co się stało? -usłyszałaś Bogdana.
-Nic takiego, lecę robić zdjęcia. -szbko się ulotniłaś. Chociałaś w okół boiska i zaczęłaś "pstrykać" zdjecia. Resoviacy to nawet zaczęli ci pozować na co się zaśmiałaś. Czułaś na sobie czyjś wzrok i nie wiesz czemu, ale wiedziałaś, że to Michał na ciebie patrzy. Spojrzałaś w tamtym kierunku. Nie myliłaś się, to był on, a co cię zdziwiło? Że nie odwrócił wzroku tylko patrzył ci prosto w oczy. o ile można to tak nazwać stojąc kilkanaście metrów od siebie. Widziałaś w jego oczach smutek. Nie wytrzymałaś i odwróciłaś wzrok, starłaś pojedynczą łzę. Nim się obejrzałaś mecz się zaczął. Na drugiej przerwie technicznej Jastrzębie wygrywało 16-10. Kubiak wyżywał się na piłce i na Krzyśku. Nie wiedziałaś czemu to robi, przecież byli przyjaciółmi. Nigdy się tak w stosunku do niego nie zachowywał. Jak zauważyłaś Igła jak i inni chłopacy byli tym zdziwieni. Damian próbował się wypytać Michała o co chcodzi, ale mu to nie wyszło. Jastrzębianie caly mecz wygrali 3:0. Twój narzeczony nie wyglądał, że jest zmęczony, wręcz przeciwnie, wyglądał jakby mógł rozegrać jeszcze 10 setów, albo sam pokonać Rosję. Wybór MVP nie był trudny, jednoznacznie tą nagrodę zgarnął właśnie Kubiak. Podziękował i odłożył ją na krzesełko. Pod siatką nawet nie spojrzał na Ignaczaka. Coś było na rzeczy tylko co? Poszłaś schować aparat i zanieść go do szatni, potem wróciłaś na halę, gdzie siatkarze wykonywali ćwiczenia po meczowe. Jako, że Resoviacy byli bliżej wejścia na halę podeszłaś najpierw do nich i im pogratulowałaś.
-Siadaj młoda. -Igła pociagnął cię tak, że siedzieliście obok siebie. -Co się stało Miśkowi?
-Nie mam pojęcia. -westchnęlaś.
-Cały mecz miał wzrok jakby chciał mnie zabić, a ataki na mnie to już katastrofa. -opowiedziałaś mu o tych dwóch zdaniach na waszej lini. -Nie wiem co mu odbiło.
-Ja też. -ukryłaś twarz w dłoniach. -Idę do moich, muszę im pogratulować. -wstałaś.
-Leć. -puścił ci jeszcze oczko. Przeszłaś pod siatką i zaczęlaś gratulować wszystkim.
-A to już nie jesteś obrażona?
-A w ogóle byłam? -uśmiechnęłaś się delikatnie.
-O ty małpo jedna! -zasmiał się Rob, a za nim cała reszta.
-Ja ci dam małpe, uwarzaj, bo mam twoje kompromitujące zdjęcia. -tym razem to ty się zasmiałaś.
-Gratulacje Misiek. -usiadłaś obok niego i chciałaś go pocalować, ale ten odwrócił głowę. -Co jest?
-Pytasz się co jest? -prychnął. -Może ty mi lepiej to powiedz.
-Co? O czym ty mówisz? -zdziwiłaś się.
-Zastanów się nad tym co robisz. -warknął. Wstał i poszedł do szatni. Siedzialaś na boisku z szeroko otawartymi oczami.
-Patrycja, co się stało? -obok ciebie pojawił się Damian, Krzysiek, Piotrek i Michał Łasko.
-Nie wiem. -szepnęłaś. Podniosłaś się i pobiegład do szatni. Wiedziałaś, że będzie tam sam.
-Co to było? -zapytałaś na wstępie.
-Dobra rada.
-Fochasz się jak księżniczka, tylko o to, że byłam w szatni Resovii! -podniosałaś głos.
-Słucham? Przcież powiedziałaś, ze u kochanka. Z resztą... Co mnie to obchodzi... -zabolały cię te słowa.
-Michał. -głos ci się załamał, a łzy zaczęły spływac po twoich policzkach.
-Nie Michał... Nie udawaj, że coś zwiazane ze mną cię jeszcze obchodzi.
-O czym ty mówisz! Wytłumacz mi! Przecież ja cię kocham!
-Nie krzycz. -złapał cię za nadgarstki, lecz nie mocno, a delikatnie. -Kochasz. -puścił cię i odwrócił się. -Właśnie dzisiaj widziałem.
-Nie wiem co cię na padło, ja nic złego nie zrobiłam. -ubrałaś kurtkę, zabrałaś torebkę i torbę ze sprzętem. Nie pożegnałaś się tylko wybiegłaś z szatni potrącając siatkarzy. Krzyczeli coś za tobą, ale nie zwróciłaś na to uwagi. Znalazłaś się przed halą, usiadłaś na ławce i rozpłakałaś się na dobre.

-------------------------
Tak jak mówiłam co 2-3 dni rozdziały będa się pojawiać, lecz czasami może codziennie :)
To zalezy od ilości czasu :)
Przepraszam za ten rozdział, kompletnie mi nie wyszedł :(
Komentujcie, bo jak wiecie to motywuję :)
Następne rozdziały postaram się, aby były lepsze.
Pozdrawiam :)

wtorek, 6 maja 2014

Rozdział 63

Z perspektyty Patrycji

Otworzyłaś oczy i zobaczyłaś, że jesteś w domu. Podniosłaś się i znów poczułaś ból. Nieznacznie się skrzywiłaś. Była godzina 7, a miejsce obok ciebie było puste. Powoli zaczęłaś wstawać. Wyszłaś z sypiali i ruszyłaś do kuchni.
-Dzień dobry kochanie. -przywitał się z tobą Michał.
-Hej. -mruknęłaś, trzymajac się za brzuch.
-Co jest? -spytał. Widziałaś w jego oczach troskę.
-Cholernie brzuch mnie boli.
-Dam ci jaką przeciwbólową. -zaczał szukać po szafkach. W końcu podał ci pudełko nospy. Podziękowałaś delikatnym uśmiechem. Podał ci jeszcze szklankę z wodą i szybko połknęłaś tabletkę. -Zjedz coś. -podsuną ci talerz z kanapkami i herbatę. Wzięłaś jedną do ręki i powoli jadłaś.
-Kiedy jest trening?
-Jutro o 10. -pokiwałaś głowa. Dokończyłaś kanapkę, wzięłaś jeszcze tabletki i wstałaś z krzesła. -Gdzie idziesz?
-Muszę się ogarnąć, bo jak ja wyglądam.
-Pięknie. -uśmiechnął się.
-Chyba jak potwór. -mruknęłaś. Poszłaś do łazienki, gdzie wzięłaś szybki prysznic, ubrałaś się, a włosy spięłaś w wysokiego kucyka. Na kanapie w salonie siedział Michał, który oglądał telewizję. Położyłaś się, kładąc głowę na jego kolanach. Spojrzałaś mu w oczy i uśmiechnęłaś się. On objął cię tak, ze jego ręka była na twoim brzuchu. Zaczął cię głaskać, tak jakby jego dotyk miał zabrać ten ból. I po raz kolejny dziękowałaś Bogu, że masz Michała. Tak myślałaś nad tym, dlaczego to właśnie tobie było dane poznanie jego jak i reprezentacji.
-O czym myślisz?
-O tym, że was poznałam... Zastanawiam się dlaczego mnie to spotkało, a nie jakies innej dziewczyny.
-Nie cieszysz się?
-Ciesze i to cholernie, ale... ale no...
-Nie myśl o tym. Ja tam sie bardzo cieszę, że to ty. W sumie spodobałaś mi się już wtedy podczas tej sesji, a gdy zaczęłaś z nami pracować usieszyłem się jeszcze bardziej.  Niestety mój zapał szybko minał przypomnając sobie o Monice... Wyszło jak wyszło i w sumie teraz jestem szczęśliwy.
-A z Moniką nie byłeś?
-Byłem, ale na poczatku, potem jak wróciłem pod Igrzyskach do domu się zmieniło. Ona uważała, że nic się nie zmieniło, że mnie kocha. Wierzyłem jej. Podejrzane mi było kiedy często gdzieś wyjeżdżała, wymówką było, że ma chora koleżankę. Teraz już wiem jaka była prawda. Dzięki tobie. -pokiwałaś głową. -Lepiej? -nie wiedziałaś o co mu chodzi, ale po chwili się zorientowałaś.
-Tak, już mniej boli. -uśmiechnęłaś się.
-Patrycja, chciałabyś znaleźć swoich rodziców? -zpaytał niepewnie. Wypuściłaś głośno powietrze.
-Z jeden strony tak, ciekawi mnie to, ale na pewno nie wybaczyłabym im tego, że mnie oddali do adopcji. A z drugiej strony nie chciałabym wiedzieć, mam już prawie 25 lat więc co mi rodzice pomogą?  Nic.. Nie ma sensu.
-Rozumiem cię. -przytulił cię.

Rozpoczęły się treningi, na które uczęszczałaś razem z Michałem. Nie zawsze jednak robiłaś zdjęcia. Czasami bawiłaś się w sędziego. Dość często dawałaś żółte kartki, a nawet czerwone. Dzień przed meczem z Resovią na waszym terenie także byłaś sędzią. Podzielili się na dwie drużyny. Na salę przyszedł także pan Jarek, tata Miśka. Po pierwszej przerwie technicznej po ataku Kubiaka był aut, więc przyznałaś punkt drugiej drużynie.
-Co?! -wydarł się. -Po bloku było!
-No właśnie! -dołączył się Łasko z Wojtaszkiem.
-Przyznaj się Krzysiek!
-Nie poczułem nic. -bronił się.
-Decyzji nie zmienicie. -uśmiechnęłaś się.
-Ja chcę to sprawidzić. -wydarł się Damian. Zaśmialiście się.
-Debilu, ale nie ma chellengu. -nabijał się Dima.
-Patrycja. -spojrzał na ciebie Michał.
-Słucham.
-Powiedziałam coś.
-Powtórz akcję. -wtrącił się Łasko. Jedemu jak i drugiemu Michałowi pokazałaś żółta kartkę.
-Za co! -krzyknęli oboje, a libero wybuchnął głośnym śmiechem.
-Wojtaszek do mnie! -krzyknęłaś. Nagle spoważniał. Pokazałaś mu również żółta kartkę. Bernardi z panem Jarkiem zaczęli się śmiać, to samo robiła druga drużyna.
-Bedziesz jeszcze coś chciała. -pogroził ci Kubiak, a ty wysłałąś mu buziaka. Mecz toczył się dalej. Pod koniec trzeciego seta i jak się zapowiadało ostatniego, na salę wszedł prezes Grodecki.
-Dzień dobry! -wydarłaś się, on odpowiedział i sie zaśmiał. -A! -krzyknęłaś, a wszyscy spojrzeli na ciebie. Szybko zeszłaś ze swojego miejsca i udałaś się do prezesa.
-Co się stało? -spytał.
-A nie, bo zapomniałam. -wzięłaś głęboki oddech. -Potrzebuję wolne w poniedziałek.
-Po co ci? -prychnął Michał. No tak zapomniałaś o kontroli w Poznaniu, na której musiałaś się zjawić. machnęłaś ręką.
-Na cały dzień?
-Tak, bo muszę jechać do Poznania.
-Dobrze, nie ma problemu. -uśmiechnął się.
-Dziekuję. -wróciłaś na swoje stanowisko. -No panowie gramy!
-Po co ci to wolne? -podszedł do ciebie.
-Graj, potem ci powiem. -pokręcił tylko głową. Po 10 minutach trening się skończył. Wygrała drużyna w której był Michał. Poczekałaś na niego 20 minut. Przez ten czas oglądałaś jak rozgrzewaja się młodzi.
-Idziemy? -usłyszałaś za uchem.
-Tak. -odwróciłaś się. Pożegnaliście z tatą Miśka i wyszliście na dwór trzymając się za ręce.
-Teraz się dowiem na co ci wolne?
-Bo ja zapomniałam, a w poniedziałek mam wizytę w Poznaniu.
-Aha. -mruknął. -Jedziesz sama?
-No tak, ty masz trening.
-Własnie nie mam, Grodecki powiedział, że mam być z tobą i że mam wolne.
-Serio? -zdziwiłaś się. Pokiwał głowa. -Fajnie.

Sobota godzina 13

Siedzisz z chłopakami w szatni. Śmiejesz się z Dimy i Damiana, którzy tańczą tango. Atmosfera przed meczem z drużyną z Rzeszowa była bardzo wesoła.
-Ja uwielbiam ją ona tu jest i tańczy dla mnie! -wydarł się Dima.
-Damian, no, no. Nie wiedziałam, że jestesteś kobietą! -zasmialiście się.
-Wielu rzeczy o mnie jeszcze nie wiesz. -puścił ci oczko.
-Ej bez takich. -oburzył się twój narzeczony.
-Dobry romans nie jest zły. -powiedział Krzysiek. Spojrzeliście na niego. -No co? Mówię o Damianie i Patrycji. Wszyscy zaczęli się śmiać, oprócz ciebie.
-Ale o co chodzi?
-Nie ważne kochanie. -dostałaś buziaka.
-To nie fer.
-Foszek? -spytał Rob unosząc zabawnie brwi.
-Tak. -mruknęłaś. Wyciągnęłaś aparat i zaczęłaś przeglądać zdjęcia.
-No nie obrażaj się. -szturchnął się Marechal.
-Idę do Resoviaków, oni bynajmniej się ze mnie nie śmieją. -wyszłaś z szatni i tak jak powiedziałaś ruszyłaś pod szatnię Rzeszowa. Zapukałaś, a po chwili otwarł ci Ignaczak.
-Pati! -wydarł się i mocno cię przytulił. Wszyscy zaczęli cię przytulać. Zaśmiałaś się.
-Co ty tu robisz? -spytał Piotrek.
-Tamci się ze mnie śmieją. -zrobiłaś smutną minkę.
-Dobrze zrobiłaś, że to przyszłaś. -wyszczerzył się Damian. Z wszystkimi się znałaś, więc nie było między wami ciszy.
-Ej skoro tutaj jesteś, to jaką taktykę ma Jastrzębie? -wbił ci palec w żebra Igła.
-A ja nie wiem. ja jestem tylko marnym fotografem.
-Jaki wynik obstawiasz? -spytał Paul.
-No wiadomo, że 3:0 dla nas!
-Wyjdź! -krzyknął ze śmiechem Konarski i za chwilę wszyscy się śmialiście.


------------------------
3 strony w wordzie !
Dawno takiego długiego rozdziału nie napisałam :D
W sumie rozdział taki o niczym :)
Komentujcie bo to cholernie motywje!
Pozdrawiam! :)