wtorek, 6 maja 2014

Rozdział 63

Z perspektyty Patrycji

Otworzyłaś oczy i zobaczyłaś, że jesteś w domu. Podniosłaś się i znów poczułaś ból. Nieznacznie się skrzywiłaś. Była godzina 7, a miejsce obok ciebie było puste. Powoli zaczęłaś wstawać. Wyszłaś z sypiali i ruszyłaś do kuchni.
-Dzień dobry kochanie. -przywitał się z tobą Michał.
-Hej. -mruknęłaś, trzymajac się za brzuch.
-Co jest? -spytał. Widziałaś w jego oczach troskę.
-Cholernie brzuch mnie boli.
-Dam ci jaką przeciwbólową. -zaczał szukać po szafkach. W końcu podał ci pudełko nospy. Podziękowałaś delikatnym uśmiechem. Podał ci jeszcze szklankę z wodą i szybko połknęłaś tabletkę. -Zjedz coś. -podsuną ci talerz z kanapkami i herbatę. Wzięłaś jedną do ręki i powoli jadłaś.
-Kiedy jest trening?
-Jutro o 10. -pokiwałaś głowa. Dokończyłaś kanapkę, wzięłaś jeszcze tabletki i wstałaś z krzesła. -Gdzie idziesz?
-Muszę się ogarnąć, bo jak ja wyglądam.
-Pięknie. -uśmiechnął się.
-Chyba jak potwór. -mruknęłaś. Poszłaś do łazienki, gdzie wzięłaś szybki prysznic, ubrałaś się, a włosy spięłaś w wysokiego kucyka. Na kanapie w salonie siedział Michał, który oglądał telewizję. Położyłaś się, kładąc głowę na jego kolanach. Spojrzałaś mu w oczy i uśmiechnęłaś się. On objął cię tak, ze jego ręka była na twoim brzuchu. Zaczął cię głaskać, tak jakby jego dotyk miał zabrać ten ból. I po raz kolejny dziękowałaś Bogu, że masz Michała. Tak myślałaś nad tym, dlaczego to właśnie tobie było dane poznanie jego jak i reprezentacji.
-O czym myślisz?
-O tym, że was poznałam... Zastanawiam się dlaczego mnie to spotkało, a nie jakies innej dziewczyny.
-Nie cieszysz się?
-Ciesze i to cholernie, ale... ale no...
-Nie myśl o tym. Ja tam sie bardzo cieszę, że to ty. W sumie spodobałaś mi się już wtedy podczas tej sesji, a gdy zaczęłaś z nami pracować usieszyłem się jeszcze bardziej.  Niestety mój zapał szybko minał przypomnając sobie o Monice... Wyszło jak wyszło i w sumie teraz jestem szczęśliwy.
-A z Moniką nie byłeś?
-Byłem, ale na poczatku, potem jak wróciłem pod Igrzyskach do domu się zmieniło. Ona uważała, że nic się nie zmieniło, że mnie kocha. Wierzyłem jej. Podejrzane mi było kiedy często gdzieś wyjeżdżała, wymówką było, że ma chora koleżankę. Teraz już wiem jaka była prawda. Dzięki tobie. -pokiwałaś głową. -Lepiej? -nie wiedziałaś o co mu chodzi, ale po chwili się zorientowałaś.
-Tak, już mniej boli. -uśmiechnęłaś się.
-Patrycja, chciałabyś znaleźć swoich rodziców? -zpaytał niepewnie. Wypuściłaś głośno powietrze.
-Z jeden strony tak, ciekawi mnie to, ale na pewno nie wybaczyłabym im tego, że mnie oddali do adopcji. A z drugiej strony nie chciałabym wiedzieć, mam już prawie 25 lat więc co mi rodzice pomogą?  Nic.. Nie ma sensu.
-Rozumiem cię. -przytulił cię.

Rozpoczęły się treningi, na które uczęszczałaś razem z Michałem. Nie zawsze jednak robiłaś zdjęcia. Czasami bawiłaś się w sędziego. Dość często dawałaś żółte kartki, a nawet czerwone. Dzień przed meczem z Resovią na waszym terenie także byłaś sędzią. Podzielili się na dwie drużyny. Na salę przyszedł także pan Jarek, tata Miśka. Po pierwszej przerwie technicznej po ataku Kubiaka był aut, więc przyznałaś punkt drugiej drużynie.
-Co?! -wydarł się. -Po bloku było!
-No właśnie! -dołączył się Łasko z Wojtaszkiem.
-Przyznaj się Krzysiek!
-Nie poczułem nic. -bronił się.
-Decyzji nie zmienicie. -uśmiechnęłaś się.
-Ja chcę to sprawidzić. -wydarł się Damian. Zaśmialiście się.
-Debilu, ale nie ma chellengu. -nabijał się Dima.
-Patrycja. -spojrzał na ciebie Michał.
-Słucham.
-Powiedziałam coś.
-Powtórz akcję. -wtrącił się Łasko. Jedemu jak i drugiemu Michałowi pokazałaś żółta kartkę.
-Za co! -krzyknęli oboje, a libero wybuchnął głośnym śmiechem.
-Wojtaszek do mnie! -krzyknęłaś. Nagle spoważniał. Pokazałaś mu również żółta kartkę. Bernardi z panem Jarkiem zaczęli się śmiać, to samo robiła druga drużyna.
-Bedziesz jeszcze coś chciała. -pogroził ci Kubiak, a ty wysłałąś mu buziaka. Mecz toczył się dalej. Pod koniec trzeciego seta i jak się zapowiadało ostatniego, na salę wszedł prezes Grodecki.
-Dzień dobry! -wydarłaś się, on odpowiedział i sie zaśmiał. -A! -krzyknęłaś, a wszyscy spojrzeli na ciebie. Szybko zeszłaś ze swojego miejsca i udałaś się do prezesa.
-Co się stało? -spytał.
-A nie, bo zapomniałam. -wzięłaś głęboki oddech. -Potrzebuję wolne w poniedziałek.
-Po co ci? -prychnął Michał. No tak zapomniałaś o kontroli w Poznaniu, na której musiałaś się zjawić. machnęłaś ręką.
-Na cały dzień?
-Tak, bo muszę jechać do Poznania.
-Dobrze, nie ma problemu. -uśmiechnął się.
-Dziekuję. -wróciłaś na swoje stanowisko. -No panowie gramy!
-Po co ci to wolne? -podszedł do ciebie.
-Graj, potem ci powiem. -pokręcił tylko głową. Po 10 minutach trening się skończył. Wygrała drużyna w której był Michał. Poczekałaś na niego 20 minut. Przez ten czas oglądałaś jak rozgrzewaja się młodzi.
-Idziemy? -usłyszałaś za uchem.
-Tak. -odwróciłaś się. Pożegnaliście z tatą Miśka i wyszliście na dwór trzymając się za ręce.
-Teraz się dowiem na co ci wolne?
-Bo ja zapomniałam, a w poniedziałek mam wizytę w Poznaniu.
-Aha. -mruknął. -Jedziesz sama?
-No tak, ty masz trening.
-Własnie nie mam, Grodecki powiedział, że mam być z tobą i że mam wolne.
-Serio? -zdziwiłaś się. Pokiwał głowa. -Fajnie.

Sobota godzina 13

Siedzisz z chłopakami w szatni. Śmiejesz się z Dimy i Damiana, którzy tańczą tango. Atmosfera przed meczem z drużyną z Rzeszowa była bardzo wesoła.
-Ja uwielbiam ją ona tu jest i tańczy dla mnie! -wydarł się Dima.
-Damian, no, no. Nie wiedziałam, że jestesteś kobietą! -zasmialiście się.
-Wielu rzeczy o mnie jeszcze nie wiesz. -puścił ci oczko.
-Ej bez takich. -oburzył się twój narzeczony.
-Dobry romans nie jest zły. -powiedział Krzysiek. Spojrzeliście na niego. -No co? Mówię o Damianie i Patrycji. Wszyscy zaczęli się śmiać, oprócz ciebie.
-Ale o co chodzi?
-Nie ważne kochanie. -dostałaś buziaka.
-To nie fer.
-Foszek? -spytał Rob unosząc zabawnie brwi.
-Tak. -mruknęłaś. Wyciągnęłaś aparat i zaczęłaś przeglądać zdjęcia.
-No nie obrażaj się. -szturchnął się Marechal.
-Idę do Resoviaków, oni bynajmniej się ze mnie nie śmieją. -wyszłaś z szatni i tak jak powiedziałaś ruszyłaś pod szatnię Rzeszowa. Zapukałaś, a po chwili otwarł ci Ignaczak.
-Pati! -wydarł się i mocno cię przytulił. Wszyscy zaczęli cię przytulać. Zaśmiałaś się.
-Co ty tu robisz? -spytał Piotrek.
-Tamci się ze mnie śmieją. -zrobiłaś smutną minkę.
-Dobrze zrobiłaś, że to przyszłaś. -wyszczerzył się Damian. Z wszystkimi się znałaś, więc nie było między wami ciszy.
-Ej skoro tutaj jesteś, to jaką taktykę ma Jastrzębie? -wbił ci palec w żebra Igła.
-A ja nie wiem. ja jestem tylko marnym fotografem.
-Jaki wynik obstawiasz? -spytał Paul.
-No wiadomo, że 3:0 dla nas!
-Wyjdź! -krzyknął ze śmiechem Konarski i za chwilę wszyscy się śmialiście.


------------------------
3 strony w wordzie !
Dawno takiego długiego rozdziału nie napisałam :D
W sumie rozdział taki o niczym :)
Komentujcie bo to cholernie motywje!
Pozdrawiam! :)

5 komentarzy:

  1. No to wesoło było w szatni JW :) ale wszyscy się z Pati śmiali to przeniosła się do Rzeszowiaków. Igła to wszystko chciałby wiedzieć a tak nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  2. Superr!! :)))
    pozdrawiam i nie mogę się doczekać kolejnego ;** pa!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny,szatnia była najlepsza <3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział *,*
    Rozwaliłaś mnie z tą szatnią ;*
    Pozdrawiam i czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń